Dodany: 19.03.2021 23:07|Autor: Marioosh

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Ród Indian Algonkinów
Fiedler Arkady, Fiedler Marek

2 osoby polecają ten tekst.

Historia degradacji indiańskiego plemienia


Algonkinowie to indiańskie plemię zamieszkujące tereny między Zatoką Hudsona a rzeką świętego Wawrzyńca w południowo-wschodniej Kanadzie; tu właśnie rozgrywa się akcja tej skromnej książeczki. Zaczyna się wszystko pod koniec XVII wieku: marynarze z angielskiego żaglowca porywają w nadbałtyckim porcie dwudziestoletniego Iwana Iserhoffa i traktują go jak niewolnika. W Londynie przerzucają go na statek do Ameryki; tam uwalniają go francuscy żołnierze, którzy uważają leśne ostępy kolonii Quebec za swoje tereny, a wdzierających się tam Anglików za wrogich najeźdźców. Francuzi przybywają do siedziby zaprzyjaźnionych Algonkinów; Iwan, zakochany w tutejszej Indiance, postanawia zostać w obozowisku Obidżuan i otrzymuje od francuskiego kapitana zadanie pilnowania okolicznych terenów przed Anglikami.

Życie Iwana i jego potomków aż do XX wieku pokazane jest w tej książce na tle historii tego regionu, którego największym, wręcz niezmierzonym bogactwem były skóry zwierząt; o te bogactwa rywalizowały między sobą Francja i Anglia. Jednym ze skutków tej rywalizacji było rozpicie Indian; dodatkowo przetrzebianie zwierząt doprowadzało co jakiś czas do głodu. Po bitwie na Błoniach Abrahama w 1759 roku Anglicy triumfalnie zajęli Quebec, a niebawem całą Nową Francję, czemu Indianie nie chcieli się podporządkować, na co Anglicy odpowiedzieli bezwzględnym bestialstwem. Wiek XIX był już ostatecznym upadkiem Indian, którzy wręcz byli skazani na zagładę, gdyż nie byli w stanie się przeciwstawić amerykańskim strzelbom, głodowi, wodzie ognistej i zabójczym chorobom; gwoździem do ich trumny była budowa w okolicy linii kolejowej oraz sztucznego zbiornika wodnego Gouin. U schyłku XIX wieku w prowincji Quebec wytyczono rezerwaty leśnym plemionom, między innymi Algonkinom; na Google Maps widać, że do dziś istnieje rezerwat Obedjiwan 28 zamieszkany przez około dwóch tysięcy mieszkańców.

W 1980 roku Arkady Fiedler wraz z synem Markiem odbył podróż do Obidżuanu śladem swojej wyprawy z 1935 roku; można więc powiedzieć, że książka jest swoistą kontynuacją „Kanady pachnącej żywicą”. Jest ona trochę chaotyczna, wyraźnie widać, które rozdziały są pisane przez spontanicznego ojca, a które przez racjonalnego syna. Czyta się to jednak dość dobrze, książka jest bardzo autentyczna, a fakty są opisane rzetelnie i wiarygodnie. Z treści przebija smutek, gdyż widzimy systematyczną degradację indiańskiego narodu w imię zysków rozmaitych kompanii. Mamy tutaj kilka ciekawych scen, jak choćby polowanie na łosie na zamarzniętym jeziorze, mamy trochę podziwu dla surowej, kanadyjskiej przyrody, ale przede wszystkim mamy tęsknotę za naturą i żal za ginącym narodem. Można więc tę książeczkę bezboleśnie przeczytać, choć do klasycznych pozycji Arkadego Fiedlera jest jej daleko.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1328
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: