Dodany: 17.03.2021 22:44|Autor: idiom1983

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Szkarłatny płatek i biały
Faber Michel

1 osoba poleca ten tekst.

William Rackham Wokulskim epoki wiktoriańskiej?


Czyżbym czytał właśnie brytyjską wersję "Lalki" Bolesława Prusa? A może raczej swoistą kontynuację losów jej bohaterów, przeniesionych i zaadaptowanych do realiów wiktoriańskiej Anglii, wbrew portretowanej przez siebie epoce, bezpruderyjnie szczerej w ukazywaniu ludzkiej natury, sztucznie ograniczanej przez obłudną moralność i tak samo obłudne konwenanse? Oto moje pierwsze refleksje po przeczytaniu "Szkarłatnego płatka i białego". Faber wydał swoją powieść na początku XXI wieku, Prus u schyłku wieku XIX, ale obaj czerpali pełnymi garściami z dokonań najwybitniejszych mistrzów dziewiętnastowiecznej prozy: Lwa Tołstoja i Karola Dickensa. A to tylko jedno z mniej istotnych podobieństw łączących być może najlepszą powieść w historii polskiej literatury z dziełem urodzonego w Holandii, wychowanego w Australii i osiadłego w Szkocji obieżyświata ze smykałką do tworzenia literackich perełek.

Co może łączyć Stanisława Wokulskiego, byłego styczniowego powstańca i syberyjskiego zesłańca, który żyjąc w zniewolonej rosyjskim zaborem Polsce, dorobił się pokaźnego majątku na dostawach dla armii, przeciwko której jeszcze niedawno tak zażarcie walczył, i Williama Rackhama, dumnego obywatela Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii u szczytu swojej potęgi, wielkomiejskiego londyńczyka i właściciela prężnie rozwijającego się przedsiębiorstwa produkującego perfumy i kosmetyki? Czy tylko lata siedemdziesiąte XIX wieku, kiedy rozgrywa się akcja obu powieści i przedsiębiorcza żyłka do interesów obydwu głównych bohaterów? Wydaje mi się, że chyba coś jeszcze. Mianowicie sugestywnie oddany przez obu autorów i obu ich bohaterów proces wymiany elit na szczycie hierarchii społecznej obu krajów, kiedy zubożała na skutek popowstaniowych represji lub pogrążona w apatii i samozadowoleniu arystokracja, ustępuje palmy pierwszeństwa prącej do bogactwa, zaradnej i pracowitej klasie średniej, najczęściej wywodzącej się z mieszczaństwa, coraz liczniejszej, coraz zamożniejszej i coraz bardziej ambitnej, aby wyswobodzić się z przypiętej im łatki parweniuszy, dorobkiewiczów i nowobogackich, pogardzanych przez szczycących się herbami i koneksjami szlachetnie urodzonych lordów i jegomościów, posiadaczy rodowej dumy i coraz bardziej pustych portfeli. Czy to w Warszawie, czy to w Londynie, dziejowy wiatr zmian przynosi nowe i dla wielu zupełnie nieoczekiwane przetasowania na misternie tkanej sieci społecznych stosunków i wzajemnych powiązań, co bynajmniej nie oznacza, że powstała w ten sposób rzeczywistość to przesiąknięta demokracją i egalitaryzmem idylliczna kraina dostępnej dla wszystkich powszechnej szczęśliwości, wolnej od trosk, zmartwień i jakichkolwiek kłopotów.

Popuśćmy na chwilę wodze fantazji i wyobraźmy sobie, że nieszczęśliwie zakochanemu w pannie Izabeli Łęckiej, rozdartemu pomiędzy porywami natury romantyka i trzeźwością umysłu pragmatycznego pozytywisty Stanisławowi Wokulskiemu, mimo licznych przeszkód i przeciwności udaje się zawieść wybrankę swego serca na ślubny kobierzec i przed boskim majestatem połączyć się z nią świętym węzłem małżeńskim. Majątek Stanisława i koneksje Izabeli połączone w jedno, mogą otworzyć drzwi na arystokratyczne salony i zabezpieczyć materialny byt zubożałej dotąd oblubienicy kupca galanteryjnego na bardzo wysokim poziomie. Transakcja handlowa w tym wypadku ociera się o majstersztyk, ale co z uczuciem? Miłość doczeka się szczerej wzajemności, czy tylko obrosłej w przyzwyczajenie i codzienną rutynę tolerancji? Ten trudny moralny dylemat to znakomity punkt wyjścia do napisania bestsellerowej powieści prawda? Faber, choć niemal na pewno nie czytał książki Prusa, w niezwykle ciekawy sposób podejmuje ten ważki temat w swojej własnej powieści.

Faberowska odpowiedniczka Izabeli Łęckiej nazywa się Agnes Unwin, jest pasierbicą arystokraty z lordowskim tytułem, a po ślubie z Williamem i narodzinach córki Sophie z całą mocą wstrząsają nią dręczące ją wcześniej problemy natury emocjonalnej, skutkujące chorobą psychiczną. Wyznająca pierwotnie katolicyzm, z konieczności nawrócona na anglikanizm Agnes, żyjąca w duchowej pustce po odcięciu od swoich korzeni, tym gwałtowniej pogrąża się w oparach trapiących ją bolączek. Lukę po Ignacym Rzeckim na swój nietuzinkowy sposób postara się zapełnić ekscentryczny duet Phillipa Bodleya i Edwarda Ashwella, kolegów Rackhama ze studenckich czasów, o niepohamowanym libido, skłonnych do pijackich hulanek i erotycznych uniesień w ramionach prostytutek w licznie rozsianych po całej brytyjskiej stolicy domach publicznych. Bodley i Ashwell spisują swoje "dokonania" w wydawanym na własny koszt periodyku pt. "Dalsze hulanki w Londynie". Do miana doktora Szumana kandydować może doktor James Curlew, bezskutecznie usiłujący wyleczyć Agnes z trapiących ją przypadłości, potrafiący jedynie doraźnie i na krótką metę zatrzymać lub złagodzić chorobowe objawy, bez wyeliminowania jej podstawowej przyczyny, którą jest ukryty w czaszce, nieznany doktorowi guz mózgu. Córka doktora Curlew, wdowa Emmeline Fox, trudniącą się charytatywną pracą w założonej w tym celu organizacji na rzecz pomocy upadłym kobietom, może aspirować do miana pani Stawskiej. Choć głęboko religijna Emmeline stawia potrzeby innych ponad swoje własne, także i ją trapią grzeszne cielesne pokusy. Tym bardziej, że w tamtych czasach kobiecy popęd seksualny traktowano nieomal jak chorobę, którą można, a nawet trzeba leczyć. Można przytoczyć jeszcze kilka innych odzwierciedleń postaci w powieści Fabera wobec bohaterów powieści Prusa, ale w tym miejscu warto skupić większą uwagę na niemającej polskiej odpowiedniczki postaci głównej bohaterki "Szkarłatnego płatka".

Prostytutka Sugar to osiemnastoletnia dziewczyna, ogniście rudowłosa, oczytana i dobrze zorientowana w tym, co w trawie piszczy w świecie kultury i sztuki, od trzynastego roku życia zmuszana przez własną matkę do świadczenia usług o charakterze seksualnym na rzecz przypadkowych mężczyzn, dysponujących gotówką przeznaczoną na zaspokajanie cielesnych uciech. Cierpiąca na chorobę skóry zwaną rybią łuską Sugar zdobywa sławę w środowisku londyńskich prostytutek jako ta spośród nich, która jest w stanie zaspokoić każdą, nawet najbardziej nietypową i perwersyjną męską erotyczną zachciankę. Któregoś dnia koleje losu krzyżują drogi Sugar i Williama, przeżywającego wtedy problemy osobiste związane ze stanem Agnes i presją ze strony ojca, który żąda i coraz mocniej naciska na to, aby William bardziej niż do tej pory zaangażował się w pracę w firmie, którą już niedługo ma odziedziczyć. Starszy brat Williama, Henry, zawiódł bowiem nadzieje ojca i pogrążył się w filozoficznych i religijnych rozważaniach, zamierzając w przyszłości zostać duchownym. Profesjonalizm Sugar w zaspokajaniu popędów Williama bardzo szybko skłania zamożnego fabrykanta, aby wykupić Sugar od dotychczasowej pracodawczyni, i uczynić z niej swoją wyłączną własność. Sugar zamieszkuje w wynajętym specjalnie dla niej mieszkaniu, a później wkracza do rezydencji Rackhama, żeby objąć posadę guwernantki kilkuletniej Sophie. Zdeterminowana dziewczyna uczyni wszystko, żeby wydobyć się ze swojej godnej pożałowania sytuacji, a bogaty przedsiębiorca to znakomita okazja, aby ziścić te marzenia. Tylko czy chimeryczna i zmienna natura nowego kochanka, wiecznie domagająca się uległości i poświęcenia, pozwoli, aby faktycznie tak się stało? Wszak nie od dziś wiadomo, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ...

W moim mniemaniu największym atutem powieści Fabera jest pieczołowicie i kunsztownie odmalowany świat epoki wiktoriańskiej, więcej uwagi poświęcający mrocznym zaułkom patologicznego marginesu i przestępczego półświatka, niż wielkopańskim salonom z nienagannymi manierami wyższych sfer. Nędza i bieda, brak perspektyw pogrążony w nałogach alkoholizmu czy narkomanii, szerząca się przemoc, kradzież i zbrodnia, prostytucja, która często jest jedynym sposobem na zarobienie pieniędzy, potrzebnych do materialnego utrzymania swojej rodziny, wyuzdanie i upadek moralny w przeważającej większości lodowato obojętnych na cierpienia ludu klas posiadających, jaskrawo kontrastują z lansowaną przez państwo i królewski dwór surową moralnością, grubo podszytą pruderią i poprawnością archaicznych już w dużej mierze, w dodatku obłudnych i nieszczerych konwenansów. Choć minęło już blisko 30 lat, odkąd Karol Marks opublikował swój głośny "Manifest Komunistyczny", a zaledwie kilka od momentu, kiedy we Francji karabinową salwą wojskowego plutonu egzekucyjnego zdławiono Komunę Paryską, nawet największym wizjonerom nie śniła się wizja opiekuńczego względem swoich obywateli państwa, gotowego zapewnić im minimum egzystencji w nieurągających ludzkiej godności warunkach. Zasiłki dla bezrobotnych, dostęp do publicznej służby zdrowia, ośmiogodzinny dzień pracy z ubezpieczeniem społecznym i prawem do pobierania emerytury, to nierealne mrzonki, żyjące tylko w poglądach utopijnych socjalistów, których nikt nie traktuje poważnie. Przeciwnie, rodzący się w szczycie gospodarczej koniunktury drapieżny kapitalizm jeszcze bardziej uwypukla i pogłębia bariery różnic i podziałów pomiędzy majętnymi i ubogimi. Do emancypacji swoich praw stają też coraz bardziej świadome własnej siły i wartości kobiety, choć aby mogły uzyskać prawo do głosowania, musi upłynąć jeszcze wiele długich lat heroicznej walki, podjętej przez odważne i bezkompromisowe sufrażystki. Świat sportretowany w powieści Michela Fabera, niewiele ma wspólnego ze stereotypowym postrzeganiem belle époque z malarstwem impresjonistów, kabaretem Moulin Rouge z dźwiękami skocznego kankana, czy kinematografem braci Lumière, uwieczniającym ubranych w cylindry i turniury dostojnych panów i wielce szacowne damy. Autor nie stroni też w swojej powieści od śmiałej erotyki, choć moim zdaniem nigdy nie przekracza pod tym względem granicy przyzwoitości i dobrego smaku. Sugar, która pisze w tajemnicy na poły autobiograficzną powieść, gdzie ma zamiar uśmiercić w drastyczny sposób dręczącego ją prześladowcę, ma zadatki na wampa i femme fatale, ale do XIX-wiecznej odpowiedniczki Catherine Tramell z "Nagiego instynktu" trochę jej jednak jeszcze brakuje.

"Szkarłatny płatek i biały" to znakomicie napisany portret ludzkiej natury, jednakowo spragnionej zmysłowych doznań cielesnej pożądliwości i romantycznych porywów złaknionego uczuć i czułości serca, które ani myśli kierować się właściwym dla rozumu wyrachowaniem i skrupulatną, dokonywaną na chłodno analizą zaistniałych faktów. To literatura najwyższych lotów, gdzie wysmakowana, tchnąca delikatnością, ocierająca się wręcz o poezję fraza przeplata się z grzesznym wyuzdaniem, nieocenzurowanym przez grzeczny i szeroko akceptowany społecznie konwenans. To wreszcie książka burząca narosłe przez wiele lat mity, w których schyłek XIX wieku, zestawiony z koszmarem dwóch wojen światowych, jawi się jako usłany różami fragment dziejów historii powszechnej, podczas gdy właśnie wówczas, na żyznym dla siebie podglebiu, rodziły się zalążki ludobójczego nazistowskiego i bolszewickiego totalitaryzmu. Powieść Michela Fabera ma szansę na to, aby w niedalekiej przyszłości zostać zaliczoną do kanonu klasyki literatury światowej. Ten, kto ją czytał, skwapliwie to potwierdzi. Ten, kto jeszcze nie czytał, niech dłużej nie zwleka z lekturą. Zapewniam, że "Szkarłatny płatek i biały" bynajmniej nie sprawi mu gorzkiego zawodu lub przykrego rozczarowania. Już prędzej wchłonie go w swój świat, tak inny od współczesności i tak do niej podobny zarazem, absolutnie i bez reszty. Nie wierzysz? Przekonaj się sam!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1529
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: