Dodany: 02.03.2021 19:30|Autor: porcelanka

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Zabierz mnie do domu
Aubert Marie

1 osoba poleca ten tekst.

Migawki z życia


„Możliwe, że przesadzam. Zawsze tak robię, romantyzuję to, co minęło, pozłacam, upiększam i tęsknię. Ale jestem pewna, że w tamtej właśnie chwili oddałabym całe to życie, dom, dzieci, męża i w ogóle wszystko, by tylko odzyskać tamto, tamtą wiarę, że mogę wznieść się ponad siebie samą i stać się kimś innym. I że będzie to równie łatwe, jak włożenie tamtych nowych butów” [1].

„Zabierz mnie do domu” Marie Aubert to zbiór dziewięciu krótkich opowiadań. Każde z nich jest zwięzłym i treściwym portretem psychologicznym jednego z bohaterów. Chociaż stanowią odrębne historie, to wszystkie łączy pewna myśl przewodnia – obserwacje ludzkiej natury, która z jednej strony dąży do społecznej akceptacji i powielania bezpiecznych schematów, a z drugiej wciąż szuka szczęścia, czasem bez zważania na jego cenę.

Aubert przedstawia swoje postacie w chwilach przełomowych, ale i codziennego życia – a migawka z tej pozornej normalności staje się pretekstem do spoglądania w ich dusze. Spacer z dzieckiem w wózku staje się okazją do wspomnień i wywołuje tęsknotę za wolnością i niezależnością. Wyjazd do domu letniskowego na weekend uzmysławia, jak trudno wyrwać się z gorsetu norm społecznych i odnaleźć własną drogę. Bohaterami opowiadań są dzieci i dorośli, nastolatkowie i ich rodzice. Aubert nikogo nie ocenia, portretuje jedynie ludzi w różnych sytuacjach i ukazuje ich motywacje – desperackie pragnienie założenia rodziny, czy nawiązania bliższych relacji, nieumiejętność radzenia sobie z samotnością i toksyczne związki. „Mam w dupie, czy jestem gruba. Chcę tylko Mathiasa. Nigdy nikogo wcześniej tak nie chciałam, nie ma we mnie już miejsca na nic innego poza tym chceniem”[2].

Bohaterki „Zabierz mnie do domu” buntują się przeciwko oczekiwaniom społecznym, nie odnajdują szczęścia w ich realizacji, pragną czegoś więcej, a jednocześnie nie wiedzą czego. „Miała też dość Ellinor, która budziła się o czwartej nad ranem i co drugi tydzień przynosiła z przedszkola jakąś nową chorobę, miała dość tego, jak sama się roztyła i jak bardzo irytowały ją śmierdzące pieluchy w koszu na śmieci. A najgorsze było to, że teraz już tak zostanie, wszyscy tak żyją i oni również powinni teraz tak żyć (…) przecież to nie mogło tak wyglądać, to nie mogło być już wszystko”[3].

Aubert pisze przystępnym i, zdawałoby się, prostym językiem. Jednak pod słowami opisującymi zwyczajność skrywa się znacznie więcej. Norweska pisarka potrafi w kilku zdaniach zawrzeć całą paletę odczuć, a kilkoma lakonicznymi akapitami wywołać u czytelnika emocje, które zostaną w nim na długo. Siłą tej prozy jest jej niejednoznaczność, wielość potencjalnych interpretacji, ale i ta lapidarność, która zmusza do zastanowienia.

„Zabierz mnie do domu” wkrada się w myśli, wciąż wiruje gdzieś w podświadomości, to nie jest lektura, o której można zapomnieć wraz z zamknięciem książki czy przeczytaniem ostatniej strony. To opowiadania zostają w czytelniku, nie można ich z siebie wyrzucić. Będą długo jeszcze sączyć się gdzieś z tyłu głowy i przypominać nie tylko przy okazji innych lektur, ale także w codziennym życiu.

[Recenzja opublikowana także na innych portalach czytelniczych]

[1] Marie Aubert, „Zabierz mnie do domu”, przeł. Karolina Drozdowska, Wydawnictwo Pauza, 2021, str. 9.
[2] Tamże, str. 67.
[3] Tamże, str. 77.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1589
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: misiak297 03.03.2021 10:13 napisał(a):
Odpowiedź na: „Możliwe, że przesadzam. ... | porcelanka
Potwierdzam - świetna to książka. Póki co - najlepsza, jaką przeczytałem w tym roku.
Użytkownik: dobrawrozka 04.03.2021 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: „Możliwe, że przesadzam. ... | porcelanka
Mnie szczególnie podobało się "Stare małżeństwo" i "Przepraszam, przepraszam, przepraszam" - oba zupełnie różne (to duża wartość tej książki, wybór bohaterów i przekrój emocji są naprawdę imponujące), w tym momencie życia rezonują ze mną najmocniej. Przyznam jednak, że "Dorośli" Marie Aubert podobali mi się bardziej - może dlatego, że to był mój pierwszy kontakt z jej prozą?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: