Dodany: 28.02.2021 11:02|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

To służba, nie praca


Trzecia w kolejności mojego czytania (a chronologicznie pierwsza) część rozmów Katarzyny Puzyńskiej z policjantami przedstawia tych, którzy są na pierwszej linii: w prewencji, w służbach patrolowych, w drogówce.
Jeżdżą „na wypadki”, „na interwencje”, „na zabezpieczenia”, nie wiedząc, czy z samochodu po dachowaniu wyciągną rannych, czy zwłoki; czy zgłoszona przez sąsiadów awantura domowa to niegroźna, choć hałaśliwa, sprzeczka, czy wstęp do zabójstwa; czy stadionowi kibole albo demonstranci będą tylko wrzeszczeć i przeklinać, czy pójdzie w ruch „wszystko, co na rynku i w zasięgu ręki: stoliki, filiżanki, szklanki, kufle, butelki”[1], i czy po wszystkim ktoś nie oskarży ich o nadużycie uprawnień.
Wykładają przedszkolakom zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, tropią zaginione dzieci i staruszków, ścigają poszukiwanych listem gończym, informują rodziny o śmierci krewnych, zatrzymują pijanych lub niezdyscyplinowanych kierowców, dyscyplinują chuliganów, wchodzą do mieszkań, z których wydobywają się podejrzane odory, zbierają z ulicy upitych do nieprzytomności kloszardów.
Widzą rzeczy, których statystyczny człowiek nie widzi wcale lub bardzo rzadko, a wiele z nich należy do kategorii tych, których nikt nigdy wolałby nie oglądać. I słuchają, jak pod ich adresem lecą wyzwiska: „J…ć policję!”[2], „sierżant sk….el”[3], „To ta k…a, co mi prawo jazdy zatrzymała!”[4], „hitlerowcy”[5], albo jak matki straszą nimi dzieci: „bo policjant cię zabierze”[6]; podziękowania za pomoc czy wsparcie też się zdarzają, ale rzadziej.
Mają świadomość, że aż do emerytury nie będą żyli tak, jak żyją księgowi, spawacze, krawcowe czy przedszkolanki, bo ich grafik pracy „jest jak taki elektrokardiogram, który kompletnie nie trzyma się kupy. (…) Ktoś ma lekarza, ktoś spotkanie u dziecka w szkole, ktoś jakąś uroczystość, zebranie, inny dentystę (…) a tu nagle to wszystko w gruzach, bo służba”[7]. Jeśli do tej emerytury dożyją, bo „jest niesamowicie dużo nagłych zgonów wśród policjantów. (…) Jak z człowieka zejdzie ta pompa, zejdą te emocje i zaczyna się funkcjonować normalnie, to organizm w końcu musi odreagować i się poddaje”[8]. Ale sami taką pracę wybrali, bo co miał zrobić ktoś „wychowany, żeby negować zło. Żeby pomagać”[9]? Więc mówią: „ja jej nie traktuję jak pracy, a jak służbę. (…) co ja powiem kiedyś swoim dzieciom? (…) Przeżyłem coś fajnego. Służyłem innym”[10].
Oczywiście, są i tacy, co biorą łapówki, biją i poniżają zatrzymanych, naginają wpisy w dokumentacji, przywłaszczają sobie towar zabezpieczony na miejscu przestępstwa; tego rozmówcy autorki nie ukrywają, ale podkreślają, że „ktoś, kto staje się przestępcą w mundurze, to już nie jest policjant”[11]. I nie wątpią w sens swojej życiowej misji, bo „świata się nie zmieni. Ale czyjeś życie tak”[12].

Tego rodzaju książki, przedstawiające realia pracy w różnych zawodach, zwłaszcza służących bezpośrednio całemu społeczeństwu – jak policjanci właśnie, czy lekarze, ratownicy i pielęgniarki, czy strażacy, nauczyciele, kolejarze… i długo by jeszcze wyliczać – czyta się z zainteresowaniem nawet wtedy, jeśli zna się kogoś, kto dany zawód wykonuje, i coś o tej pracy-służbie wie. Bo to nie jeden, ale kilka czy kilkanaście punktów widzenia, ukazanych bezpośrednio i szczerze, zapisanych z taką naturalnością, że dosłownie słyszy się tych ludzi, jak do nas mówią, każdy po swojemu, jeden prościej, drugi ozdobniej, nie ukrywając emocji, jakie w nich wzbudziły pytania i historie przypominane sobie w odpowiedzi na nie. Świetna lektura, której nie żal było kupić (zwłaszcza, że w ten sposób wspiera się rodziny policjantów, którzy w służbie stracili życie).

[1] Katarzyna Puzyńska, „Policjanci: Ulica”, wyd. Prószyński i S-ka, 2018, s. 17.
[2] Tamże, s. 44.
[3] Tamże, s. 77.
[4] Tamże, s. 97.
[5] Tamże, s. 387.
[6] Tamże, s. 47.
[7] Tamże, s. 118.
[8] Tamże, s. 45.
[9] Tamże, s. 282.
[10] Tamże, s. 283.
[11] Tamże, s. 313.
[12] Tamże, s. 336.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 303
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: