Dodany: 18.01.2021 11:52|Autor: OMar

cytat z książki


W jakiś czas po śmierci Dymitra Wasilczuka ludzie w Skiroławkach coraz częściej zaczęli mówić, że to z winy cieśli Sewruka zdarzył się wypadek na oblodzonym jeziorze. Wiadomo było od dawien dawna, że z jeziora Baudy (...) nie należało żartować. Cieśla Sewruk obiecał się utopić i powinien był to zrobić, gdyż Topnik mieszkający w jeziorze przez to apetytu na topielca nabrał, i dlatego Dymitra na ofiarę wybrał.

Zmartwiły cieślę Sewruka tego rodzaju oskarżenia, a już zupełnie się przestraszył, kiedy proboszcz Mizerera na kazaniu w Trumiejkach o nim wspomniał, nadmieniając, że żaden chrześcijanin sam swoim życiem rozporządzać nie ma prawa, gdyż życie to należy do Boga. (...)

Nie bał się cieśla Sewruk ani Pana Boga, ani Szatana, który zdaniem sołtysa Wątrucha rządził światem. Ale proboszcza Mizerery się lękał. Pewnego dnia pomaszerował więc do Trumiejek i tam ukorzył się przed plebanem. A że było to na krótko przed Wielkim Tygodniem i do Trumiejek obiecali przyjechać dwaj misjonarze, aby wygłosić rekolekcje, wyznaczył proboszcz cieśli Sewrukowi jako pokutę zbudowanie Krzyża ogromnego, który na środku cmentarza w Skiroławkach miał zostać wkopany w obecności misjonarzy, dziatek szkolnych i innych ludzi, aby wiadomo było, jak to pod czujnym okiem proboszcza Mizerery łaska wiary coraz głębiej zapuszcza korzenie w sercach ludzkich.

Dwa dni mozolił się przy wykonaniu Krzyża cieśla Sewruk. Świerk gruby dostał od Turleja, pilarkę pożyczył od Szulca. Świerk obrobił pięknie, na kant, dół belki opalił w ogniu, aby dłużej mógł w ziemi tkwić na chwałę Bożą. W dzień wyznaczony na postawienie Krzyża przyjechał do Skiroławek fiatem koloru yellow bahama proboszcz Mizerera i dwaj misjonarze, na cmentarzu zebrali się ludzie pobożni i dziatwa szkolna, a także przybył pisarz Lubiński i doktor Niegłowicz, leśniczy Turlej i jego małżonka, pani Halinka. I tylko malarza Porwasza, jak zwykle, zabrakło, gdyż mienił się ateistą. (...)

Jak to zwykle na przedwiośniu, wiał porywisty wiatr, popychał ogromne zwaliska chmur i raz po raz siąpiło zimnym deszczem. Wykopał cieśla Sewruk dół odpowiedniej głębokości i wraz z synami wsunął w niego osmolony na czarno koniec Krzyża. (...) Cisza zapadła wśród rzeszy ludzkiej, wiatr jeno hulał w gałęziach cmentarnych lip. W tej to ciszy rozległ się raptem donośny głos Szczepana Łaryna.

- A nie widzisz, kutasie, że krzywo Krzyż Święty wkopałeś? Na lewo się chybnął, a ty jak ślepy stoisz!

Obraził się cieśla Sewruk na Szczepana Łaryna i odpowiedział basem:

- Sam jesteś, Szczepan, z krzywym okiem. Krzyż Najświętszy prosto stoi, jak chłopu na weselu.

Zachichotała dziatwa szkolna, a także młode panienki. Jedynie misjonarze i ludzie godni, tacy jak doktor, pisarz oraz leśniczy Turlej udawali, że nic nie słyszeli. Ale Sewrukowi odpowiedział Szczepan Łaryn:

- To rusz swoją dupę i podejdź bliżej bramy. Zobaczysz wtedy, że źle Krzyż Święty wkopałeś.

Rozłożył szeroko swoje ogromne ręce cieśla Sewruk i biorąc zebranych ludzi na świadków stwierdził:

- Zawsze się takie gówno musi do wszystkiego wtrącić. Czy i ja ślepiów nie mam?

Zaczęła się kłótnia pełna zwrotów i wyrazów ogólnie przyjętych, a przecież w tej sytuacji niestosownych. Poczerwieniał na twarzy proboszcz Mizerera, odłożył do samochodu kropidło i kropielnicę. Chwycił szpadel, którym dół pod krzyż kopano, odwołał na bok cieślę Franciszka Sewruka i Szczepana Łaryna. A tam rzekł im poufnie, ale że głos miał potężny, tedy wszyscy słyszeli:

- Jak którego z was w dupę kopnę, to zaraz się uspokoicie. Czy nie widzicie, że Krzyż Święty przed wami się wznosi?

A potem proboszcz Mizerera zbliżył się do bramy i swoim myśliwskim okiem rzucił na Krzyż. W istocie wydał mu się pochylony nieco na lewo. Rozkazał więc synom cieśli Sewruka, aby siłą swoich ramion przesunęli go nieco w prawo, potem znowu odrobinę w lewo, gdyż wówczas Krzyż za bardzo w prawo się pochylił. Gdy zaś orzekł, że prosto stoi, nakazał ziemię wokół Krzyża ubić, kamieniami słup obłożyć i wtedy pokropił święconą wodą.

Uroczystość, jak to się już rzekło, była podniosła, przepięknie jasnym drzewem świerkowym bielał Krzyż na cmentarzu w Skiroławkach, stanowiąc pamiątkę po pokucie cieśli Sewruka. A że przy okazji tak wzniosłej uroczystości padło kilka brzydkich wyrazów, nikogo to w Skiroławkach nie dziwiło ani też nie ujmowało piękności Sewrukowego dzieła. Czym się tu bowiem było gorszyć, skoro brzydkie słowa poleciały z wiatrem, a Krzyż nad ziemią szeroko ramiona swoje odtąd wznosił. Wysokiego mniemania o ludziach w Skiroławkach nabrał pisarz Lubiński i powiedział doktorowi, że "lepsi są od niejednego krytyka, co to jak w książce znajdzie jakiś brzydki wyraz, zaraz nad nim chichoce lub cmoka ze zgorszeniem, nie widząc całości literackiego dzieła".

---
* Zbigniew Nienacki, "Raz w roku w Skiroławkach", Oficyna Wydawnicza "Warmia", 2008, s. 146-148.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 364
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: