Gra w klasy (
Cortázar Julio)
to książka trudna w odbiorze, ale dość dobra. Początek był słabszy, uderzała mnie bogata lecz pusta erudycja, chwilami niczym pijacka gadka (zresztą Cortazar sam nawiązuje do Celine'a, mi się kojarzyła
Podróż do kresu nocy (
Céline Louis-Ferdinand (właśc. Destouches Louis-Ferdinand))
). W części paryskiej podobne są te filozoficzne dywagacje do dysput u nas na BNetce - w których potem ktoś weryfikuje i oświeca, prawdziwy ekspert w temacie rozniósłby nasze komentarze, ale pięknie używać wielkich, mądralińskich słów, jak bohaterowie Cortazara! Mówią zresztą oni tak o sobie:
"Wszyscy jesteśmy trochę tacy, nieudaczniki bez fachu, bez tytułów, bez tego wszystkiego. Dlatego siedzimy, bracie, w Paryżu i twój znamienity absurd w rezultacie obraca się w coś w rodzaju mętnego anarchizmu, którego nie jesteś w stanie wcielić w życie." [204]
Co do wrażeń ogólnych z takiego "skaczącego" stylu narracji (czytałem nie po kolei, tylko wg schematu autora, aby poznać całość książki), to dla mnie ona pokazuje, że wszystko istnieje w kontekście i czasem ten kontekst nie jest przemożny. Życie składa się z różnych rozproszeń, z treści "niepotrzebnych", z luźnych skojarzeń, z alogicznych toków myśli i procesów decyzyjnych (intrygujący rozdział z 2 przeplatającymi się liniami narracyjnym). Ważną i mocno dostrzegalną rolę pełni też dualność i konfrontacja różnych światów. Jest dualność Paryż - Argentyna: hipsterska filozofia - chłopskie filozofowanie, poszukiwanie/zatracanie Magi w Poli - poszukiwanie Magi w Talicie, elitarystyczne pozerstwo - prowincjonalna autentyczność, Morelli - Ceferino. Przeciwstawione są już zresztą same postacie Horacio i Magi: różnią się jak niebo i ziemia w kwestii erudycji, spontaniczności, emocjonalności. Pełnemu zajęć Paryżowi postawiona w opozycji jest "(...) Argentyna, niezobowiązujące, szczodre godziny, otwarte domy, czas, który można wyrzucać przez okno (...)" [187].
Jeszcze taka myśl:
czytany w czasach PRLu, musiał wzbudzać zrozumiałe zainteresowanie dualnym do Morelliego (podpierającego się ogromną ilością wycinków z uznanych dzieł) zwariowanym utopistą Ceferino, który tworzy filozofię totalnie uporządkowanego ustroju świata, dochodząc do absurdu stopniem i zakresem regulacji - Polacy mieli to w praktyce u siebie, dla nich mogła to być satyra na narzuconą przez Sowietów komunę z jej niewydolną gospodarką centralnie planowaną. Rozumiem jednak, że pozwalała także poczuć się dointelektualizowanym (Cortazar nie jest rezonerem, nie jest jego erudycja i otrzaskanie z aktualnymi prądami udawane, jak u Tokarczuk), kiedy przywoływane są znamienite i awangardowe dzieła czy nazwiska. Z perspektywy lat wiele należy już do klasyki myśli i literatury, przyjemnie jest je więc spotkać na kartach powieści.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.