Już druga książka Pauliny Świst
Główna bohaterka to Zosia - pewna siebie pani adwokat, która zawsze musi mieć ostatnie zdanie i nigdy nie owija w bawełnę. W ostatnim czasie w jej życiu mają miejsce mało pozytywne wydarzenia: nie układa się jej w związku, a na dodatek zaginęła jej bratanica Karolina, o której można śmiało powiedzieć, że jest jej klonem.
Z kolei Krzysztof - to jak dotąd wzorowy policjant, który zostaje oskarżony o gwałt na prostytutce, przez co jest zmuszony udać się na bezpłatny urlop. Jednak jego szef ma dla niego inną pracę: zleca mu pomoc Zosi w odnalezieniu Karoliny. Początkowo mężczyzna jest nie do końca zainteresowany tą opcją, jednak w końcu bardzo angażuje się w pomoc pani adwokat.
Główni bohaterowie są niczym ogień i woda: jej jest wszędzie pełno, a on najchętniej usunąłby się w cień. Jednak to tylko pozory, Krzysztof też potrafi „pokazać pazurki”, oczywiście jeśli trzeba. Zarówno ona jak i on, zarzekają się, że to drugie nie jest kompletnie w ich typie. Można się tylko domyślić, jak to wszystko się dla nich skończy.
To moja druga książka tej autorki. „Paprocany” zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu niż „Przekręt”.
Od początku wiedziałam, czego mogę się spodziewać. W książce na pewno znajdziecie ostre sceny erotyczne, dużą dawkę humoru i trzymającą w napięciu akcję. Dialogi między głównymi bohaterami były rewelacyjne. Naprawdę, połączenie osobowościowe Zosi i Krzysztofa to strzał w dziesiątkę. Ta dwójka skradła moje serce.
W książce autorka poruszyła problem odpowiedzialności za innych oraz tego, że niejednokrotnie dla swoich bliskich jesteśmy w stanie zrobić wszystko i że są ludzie, którzy nie myślą tylko i wyłącznie o sobie. A pozory nieraz mogą mylić. Muszę przyznać, że na początku źle oceniłam Zosię. Uważałam ją za młodą panią adwokat, która szasta pieniędzmi na prawo i lewo i uważa, że cały świat kręci się wokół niej. Jednak śledząc jej losy, doszłam do wniosku, że bardzo się myliłam. Ona nie stawia siebie na pierwszym miejscu. Dla niej najważniejsza jest przyjaźń i rodzina, i dla nich jest w stanie, jak to się mówi, „przenosić góry”.
Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na kolejną książkę tej autorki. W „Przekręcie” trochę drażnił mnie policyjno - adwokacki slang. Tutaj tego nie było i przez to czytało mi się znacznie szybciej i przyjemniej. Przyznam, że bardzo trudno było mi odłożyć tę pozycję na półkę. Czy sięgnę po poprzednie i kolejne książki tej autorki? Jak najbardziej!
[Recenzja w pierwszej kolejności pojawiła się na moim blogu, stronach internetowych księgarń oraz portalach o tematyce książkowej.]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.