Dodany: 10.01.2021 23:42|Autor: rollo tomasi

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Burzliwe czasy
Vargas Llosa Mario

1 osoba poleca ten tekst.

Dużo polityki, mało literatury


Mario Vargas Llosa... Można by było o nim napisać wiele epitetów. Ostatni Pisarz - jedno z takich sformułowań na przykład, oczywiście na wyrost, przyszło mi do głowy... Llosa to pisarz z zamierzchłej epoki boomu na literaturę iberoamerykańską z przełomu lat 60. i 70., kiedy tworzyli nie tylko on, ale np. Asturias, Marquez, Cortazar czy Fuentes. Epoka jeszcze, jak się okazuje, może być wskrzeszana lub na chwilę reanimowana.

Llosa, wracając do lat 50. XX wieku, umieszcza akcję "Burzliwych czasów" w Gwatemali w trakcie zapomnianej interwencji USA w politykę Ameryki Środkowej. Snując opowieść o polityce mieszającej się z biznesem, opowiada o czasach, które chyba już odeszły - czyli o interwencji Stanów Zjednoczonych Ameryki w dobór władzy krajów Ameryki Łacińskiej. Od przełomu lat 90. i 00. demokratyzacja hiszpańskojęzycznych krajów Nowego Świata stała się faktem i choć wojny narkotykowe, które są skutkiem lub efektem ubocznym neokolonializmu USA, trwają, a nierówności jedynie się powiększają, interwencje wojskowe USA w dobór władz w tych krajach to już historia.

Z jakiejś jednak przyczyny Llosa wraca do tematu i snuje opowieść niejako o genezie tych interwencji. Jednocześnie przeplata historię Gwatemali z Republiką Dominikany czasów Trujillo, którego to dyktatora można by nazwać llosowskim nemezis, znanym z "Święta kozła". "Burzliwe czasy" jawią się niemalże jako sequel lub apokryf owej powieści o zamachu na dominikańskiego dyktatora właśnie; Llosa wymienia nawet paru innych z tej powieści znanych dyktatorów i świeżych czytelników niemalże do tej lektury ponownie odsyła.

Jak na liberała i kandydata w (przegranych) wyborach na prezydenta Peru w 1990 roku przystało - "Burzliwe czasy" to powieść przeciwna tak komunizmowi, jak i konserwatyzmowi (zarówno sensu stricto, jak i w kontekście wąskich umysłów i intelektualnych horyzontów). Wszystkie, jak się okazuje w finale, postacie z powieści - łącznie z główną bohaterką - są prawdziwe, niemniej jednak Llosa wyjątkowo dopieszcza okrucieństwo, jakie spotyka zdrajców ojczyzny i spiskowców działających na szkodę kraju dla korzyści własnych. Być może jest to prosty morał o tym, że łamanie demokracji nie popłaca. W jednym zdaniu zarysowując akcję "Burzliwych lat" - opowiadają one o rebelii, wzlocie i upadku wojskowego dyktatora Gwatemali - Castillo Armasa - o jego druzgocącym upadku oraz o upadku jego morderców. Nie zdradzam za wiele - Llosa wszystko opowiada w trzech czasowych narracjach jednocześnie, więc Castillo Armas (od razu) ginie, jak i żyje dalej jako dyktator, oraz dopiero dochodzi do władzy...

...Również, co charakterystyczne dla stylu peruwiańskiego noblisty, przemieszane są style wzniosły z potocznym. Llosa potrafi opisać przebieg walk o Gwatemalę z precyzją myśliwego, który mógłby zestrzelić główkę od szpilki, nie czyniąc szkody szwaczce, ale zaraz później pozwala sobie na wycieczkę osobistą, przezywając haitańskich żołnierzy nienadającym się do cytowania przezwiskiem, a samego Castillo Armasa - (pół-rdzennego mieszkańca Ameryki, pół-białego) "Wąskoryjem".

W efekcie "Burzliwe czasy" są powieścią dla wszystkich i dla nikogo. Osoby prawicowe razić będzie jawny, niemalże komunistyczny antyjankesizm, osoby lewicowe - szowinistyczny czasami język w stosunku do rdzennych mieszkańców Ameryki czy czarnych, którego to języka nie tłumaczy nawet dziaderstwo.

Trudno więc mówić przy lekturze "Burzliwych czasów" o satysfakcji. Nie da się czytać książki z radością bez googlowania co chwilę pojawiających się tu nazwisk, od haitańskiego Papy Doca po gwatemalskich Arbenzów czy dominikańskich braci Trujillo. Lektura o wspomnianym ataku na Gwatemalę bez otwartej mapy pogranicza gwatemalsko-salwadorsko-honduraskiego byłaby z kolei czynnością jałową.

Z drobnych przyjemności, których dostarcza najnowsza powieść autora "Rozmów w "Katedrze", warto zaznaczyć, że jest ona opowiedziana barwnie, by nie rzec epicko. Llosa jednak jest faktycznie Ostatnim Pisarzem - czyli takim, któremu zależy na opowiedzeniu historii od początku przez środek do końca (nie zawsze w tej kolejności). Styl Llosy trzeba akceptować z całym dobrodziejstwem inwentarza. Wręcz pietystyczne przywiązanie do detali, oraz szerokim spectrum poruszanych aspektów mogą powodować przy lekturze kompleksy czytelnicze, ale Llosa pisze bez wywyższania się, jak do równych sobie, sugerując rozeznanie w wielu tematach za oczywistą cechę wszystkich ludzi. Wreszcie serwuje stęsknionym swój postmodernistyczny styl, rozpoznawalny po omacku, choćby i po jednym akapicie, tworząc n.p. dialog toczący się między dwiema osobami nagle bez zapowiedzi przemieszany z dialogiem innych ludzi z zupełnie innego czasu i miejsca, co daje efekt montażu filmowego w książce.

Jak więc zostało zasugerowane, jest w "Burzliwych czasach" jak na Llosę mało literatury, a dużo polityki, ale w przypadku Peruwiańczyka był to sprawdzony koktajl - czy subtelny, to jedno - ważne, że "trzepiący".

Llosa to wciąż Llosa. Amen.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 389
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: fugare 27.10.2023 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Mario Vargas Llosa... Moż... | rollo tomasi
Zgadzam się ze wszystkimi refleksjami autora na temat tej książki. Co prawda jeszcze jestem w trakcie lektury, więc nie powinnam się wypowiadać zanim nie skończę, ale do licha z poprawnością. Nie da się niestety czytać tej powieści, nie tylko bez zapoznania się z historią Gwatemali, układem sił politycznych na świecie w XX w., ale również bez powracania na przeczytane strony. Oprócz gier i knowań, sytuację czytelnika komplikuje dodatkowo zbiór pierwszoplanowych postaci polityki gwatemalskiej - wszystkie o podobnych nazwiskach rozpoczynających się na literę A. O ile Rozmowa w "Katedrze" (Vargas Llosa Mario) ustawiła mnie w długiej kolejce zachwyconych wielbicieli talentu Llosy, i to od pierwszych stron, to Burzliwe czasy (Vargas Llosa Mario) już mnie trochę zmęczyły. Mam nadzieję, że kończąc będę mogła powiedzieć - Było warto!
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: