Dodany: 01.01.2021 16:37|Autor: ktrya

Czytatnik:

Podsumowanie 2020


Pełne podsumowanie (wraz z filmowym) znajduje się na blogu, tu pozwolę zamieścić większy wyimek.

Przeczytałam 142 książki, w tym 7 komiksów.

Źródła:

ebooki – 7 (głównie Legimi)
audiobooki – 3 (EmpikGo)
egz. recenzenckie – 40 (jestem mocno zaskoczona tak dużą liczbą)
biblioteka – 4 (wiadomo, pandemia)
pożyczki od znajomych – 4 (jw. wszystkie pożyczone egzemplarze trzymam w domu rodzinnym)
własne egzemplarze zakupione (w tym roku): 51 + 1 wygrana nagroda
własne egzemplarze z półki (starsze): 30


Ulubione wydawnictwa: PIW, Karakter, Krytyka Polityczna, Czarne


Literatura na peryferiach

W tym roku nie poszerzałam geograficznych horyzontów literackich, doszedł zaledwie jeden nowy kraj (Bośnia), a wszystkich łącznie było 23, w porównaniu z poprzednimi latami nie jest to wspaniały wynik. Jak zawsze dominowała literatura rodzima (63), a za nią książki z USA (24). Trzecie miejsce też nie zmienia się od lat: Francja i Wielka Brytania (9). Dalej są Niemcy i Japonia (6), Czechy i Brazylia (4). Po dwie książki z Mauritiusa, Singapuru, Irlandii i Włoch. Po jednej z: Słowenii, Bośni, Białorusi, Korei Płd., RPA, Argentyny, Kanady, Algierii, Rumunii, Indonezji i Finlandii.

Pora na wyróżnienie najlepszych i najgorszych książek. Paradoksalnie najlepszymi książkami okazały się te wydane pod koniec ubiegłego roku – spodziewałam się tego, ale niestety nie wyrobiłam się z ich czytaniem. W tym roku takiej sytuacji nie mam, bo wszystkie tytuły, które zapowiadały się na silnych kandydatów na książkę roku, zdążyłam przeczytać. Teraz mogę z pewnością powiedzieć, że ostatnie lektury nie zmieniły mojego faworyta z listopada. Dlatego najlepszą książką wydaną w tym roku jest Ministerstwo moralnej paniki (Koe Amanda Lee), natomiast komiksem Orwell (Christin Pierre, Verdier Sebastien). Orwell królował w tym roku w komiksie, bo prócz biografii ukazały się dwie komiksowe adaptacje jego najważniejszych dzieł – niestety już nie tak udane (o tym będzie osobny post). Generalnie w tym roku ukazało się chyba więcej powieści graficznych adaptujących dzieła literackie niż oryginalne historie (nie liczę komiksów seryjnych).

Poza powyższymi ukazało się wiele bardzo dobrych czy na swój sposób szczególnych książek.

Literatura środka: Moja znikająca połowa (Bennett Brit)
(koniecznie czytać z esejami Czarna skóra, białe maski (Fanon Frantz) – można odnieść wrażenie, że Bennett stworzyła własną wariację jego refleksji, osadzając je w amerykańskim społeczeństwie, ale niemal w tych samych czasach).

Majstersztyk językowy: Tkanki miękkie (Rudzka Zyta)
(pal licho bohaterowie, ich doświadczenia i trudne relacje – choć trudno tu się czegoś doczepić – ale ten język to literatura na najwyższym poziomie, jego poetyckość najlepiej wybrzmiewa podczas czytania na głos, co chętnie czyniłam, czytając fragmenty drugiej połówce – życzę wszystkim lektorom, by trafiały im się takie książki do czytania)

Zbiór opowiadań: Smutny ambasador (Devi Ananda)
(Devi musiała się tu pojawić, choć przyznam, że nie jest to najlepsza książka tej autorki, powieści dłużej we mnie rezonują. Ten zbiór jest jednak szczególny ze względu na mnogość dróg interpretacyjnych, pierwszy raz posłowie Jarosza nie było innym zapisem moich refleksji, lecz prezentacją innej perspektywy i stwierdzeń, z którymi polemizowałabym – zwłaszcza tych dotyczących opowiadania o matce opłakującą córkę. Jeśli znowu będę miała przyjemność prowadzić zajęcia food studies z interpretacją tekstów kultury, jedno opowiadanie Devi pojawi się na pewno na liście lektur).

Krytyka literacka: Zwrot przez współczesną: Pryzmaty (Żychliński Arkadiusz)
(O tej książce, jak i o moim czytaniu eseistyki pisałam na blogu).

Polska proza: Przez (Papużanka Zośka)
(Papużanka ma dar operowania językiem i kreowania niebanalnych postaci, to sprawia, że jej powieści nawet po latach tkwią w pamięci, po pół roku świat przedstawiony Przez wciąż mnie magnetycznie przyciąga, chciałoby się wrócić do tej książki, choć temat i fabuła ani przyjemna, ani łatwa)

Światowa proza: Obudzę się na Shibui (Cima Anna)
(Powieść Cimy wyróżniam z dozą ostrożności, bo czytałam ją w tym miesiącu, a nie mam przekonania, że zostanie w głowie na dłużej. Z jednej strony moje upodobanie do tej książki wynika ze słabości do tzw. literatury kampusowej, z drugiej zaś pojawia się tu tajemniczy wątek dotyczący literatury japońskiej – co, jak wspomniałam, stanowi ostatnio przedmiot mojej fascynacji. Będę tę powieść mylić z singapurską młodzieżówką Perfekcyjny świat Miwako Sumidy (Goenawan Clarissa), bo wątek tajemnicy i duchów, realizm magiczny to rzeczy, które nie tylko pojawiają się obu pozycjach, ale też są podobnie realizowane. O ile w prozie Goenawan było tych niesamowitości za dużo a narracja nie dawała dużo przestrzeni odbiorcy, o tyle u Cimy jest to wszystko wyważone, pewne wątki się łączą, a główny nie zostaje na siłę dopięty do ostatniego guzika).

Publicystyka: Calypso (Sedaris David)
(Nowe wydawnictwo, dwie książki, obie zachwalane, częściej jednak wyróżnia się Świetlistą republikę, której nie przeczytałam – nie chciałam – a ja postawię na Calypso za pełne humoru – to prawda, jest tu dużo pretekstu do śmiechu – trafne komentarze o amerykańskim społeczeństwie, trudnych relacjach rodzinnych, o przemocy i stracie… o wielu poważnych, wręcz dramatycznych kwestiach, których tragizm trzeba wydobyć z grubej warstwy komizmu, pozwalającej łatwo przeoczyć, że autor oferuje nam śmiech przez łzy. Natomiast przekleństwo z krzyża twojej matki zrobię narty już na stale ląduje w moim słowniku, zaraz obok babcinej frazy obyś się w trumnie zesrał! - Sedarisowi by się spodobało).

Jeśli chodzi o pozostałe książki, bo przecież nie same nowości czytam, wyróżniam pięć absolutnie genialnych czy wyśmienitych książek. Wśród nich trzy, które pojawiły się pod koniec 2019.

Wiele tytułów: Eseje przygodne (Koziołek Ryszard)
Nie myśl, że książki znikną (Eco Umberto, Carrière Jean-Claude, Tonnac Jean-Philippe de)
Jak się ma twój ból? (Garnier Pascal)
Ewa ze swych zgliszcz (Devi Ananda)
Każdemu jego śmietnik: Szkice o śmieciach i śmietniskach (antologia; Chomątowska Beata, Dunin-Wąsowicz Paweł, Goerke Natasza i inni)

Niechlubna trójka – czyli gnioty roku – obejmują jedną pozycję tegoroczną, jedną starszą i jeden komiks. Cieszę się, że jest ich tylko tyle. Rozczarowań było więcej, ale nie takie, by ocenić poniżej 3/6.

Przy stole z Hitlerem (Postorino Rosella)
(to jest jedna z kilku porzuconych książek w tym roku, tu powód był jasny, z ciekawej historii o degustatorkach Hitlera zrobiono melodramatyczny gniot operujący wyświechtanymi schematami fabularnymi, wzmocnionymi jękliwymi przemyśleniami protagonistki, która dała się uwikłać w ten ryzykowny związek z esesmanem).
Szwajcaria czyli Jak przeżyć między krowami a bankami: Bilet w jedną stronę (Lampka Joanna)
(za szerzenie stereotypów, wywyższające porównania zamiast próby zrozumienia różnic, egocentryzm, który sprawił, że jest to bardziej autobiografia niż osobisty przewodnik po Szwajcarii).
Ta małpa poszła do nieba (Kulik Gosia)
(przerost formy nad treścią i okropne rysunki, miałam też zastrzeżenia do bodaj patriarchalnej wymowy całości).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 267
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: