Dodany: 10.12.2020 22:10|Autor: Asienkas

Projekt Autentyczność


Jak sądzicie, czy autentyczność jest przereklamowana? Jest to ostatnio modny temat w kontekście mediów społecznościowych. Gwiazdy, celebryci, influencerzy prześcigają się w publikowaniu zdjęć pokazujących ich prawdziwe oblicze, bez makijażu, w dresie czy z dzieckiem pod pachą. Ile jest w nich szczerości, a ile stylizacji? Nie chcemy opowiadać o swoich wadach czy codziennych zmartwieniach. Lubimy być postrzegani jako idealni.

Fabuła
Wszystko zaczyna się od zielonego zeszytu podpisanego "Projekt Autentyczność". Samotny malarz, Julian, podrzuca go w ulubionej kawiarni. Opisuje w nim swoje życie i zachęca kolejną osobę do zwierzeń. Zeszyt wędruje z rąk do rąk, splatając losy ludzi niemających pojęcia o swoim istnieniu. Rodzą się przyjaźnie, zaczyna kiełkować miłość. Szczerość zaczyna odmieniać życie uczestników projektu.

Czytając powieść "Cała prawda o miłości" nie mogłam pozbyć się skojarzenia z filmem "To właśnie miłość". I nie chodzi tu o treść, a o atmosferę i sposób wyrazu.
W obu przypadkach jest to kilka historii, chociaż w książce są ze sobą mocniej związane niż w filmie. Każdy z bohaterów reprezentuje jakiś problem. Czytelnik może identyfikować się z nim w całości lub tylko z pojedynczymi cechami. Nie będę przedstawiać postaci wykreowanych przez Clare Pooley. Nacieszcie się sami ich poznawaniem. Wydaje mi się natomiast, że są na tyle różnorodne, że każdy znajdzie w nich cząstkę siebie.

Akcja powieści dzieje się w deszczowym Londynie, a jednak atmosfera jest słoneczna. Clare Pooley nie boi się pisać o smutkach, nie boi się wprowadzać przewrotów w akcji, przez które wszystko się wali, jednak cały czas miałam poczucie, że to musi się dobrze skończyć, że morał powieści musi być pokrzepiający.

Tytuł
Chciałabym zapytać was, czy podoba wam się tytuł "Cała prawda o miłości". Dla mnie początkowo był neutralny. Nic specjalnego, ale też nie brzydki. Coś mnie podkusiło i zerknęłam na tytuł oryginalny – "The Authenticity Project" – i krew mnie zalała. Co kogoś podkusiło, żeby z bardzo fajnego, chwytliwego tytułu zrobić taki banał (i jeszcze napisać go na okładce tak nieczytelną czcionką, jakby ten ktoś się go wstydził)? Być może przesadzam, ale bardzo mocno wzburzył mnie ten zabieg. Dlatego chciałabym poznać waszą opinię.

Podsumowanie
"Cała prawda o miłości" to powieść o ludziach. Jej mocną stroną jest cały wachlarz postaci, dzięki czemu czytelnik może zobaczyć tam siebie i swoje zmartwienia. Jest to książka, którą ze spokojnym sumieniem mogę polecić fanom spokojnych powieści obyczajowych. Jak to powiedziała kiedyś moja mama, ona czyta po to, żeby się odstresować, a nie zmagać się z wymyślonymi tragediami. "Cała prawda o miłości" ma w sobie sporo ciepełka, dzięki czemu w jej towarzystwie jest to możliwe.

[Recenzja była publikowana na blogu/ innym portalu czytelniczym]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 218
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: