Dodany: 13.11.2020 19:14|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: W wieku odlotowym
Baran Józef

3 osoby polecają ten tekst.

Poeta patrzy na świat z perspektywy lat


Ten nieco przekorny tytuł można rozumieć dwojako, w zależności od tego, jak zinterpretujemy zawarty w nim przymiotnik. Jeśli przypiszemy mu znaczenie, w jakim dziś najczęściej jest używany, pomyślimy o wieku, w którym robi się rzeczy… odlotowe właśnie – niepowszednie, zwariowane, a jednocześnie w jakimś sensie wspaniałe. Jednak, jeśli ktoś się już wcześniej zetknął z twórczością Barana, doskonale sobie zdaje sprawę, że nie należy on do poetyckiej młodzieży, zatem „wiek odlotowy” należałoby potraktować bardziej dosłownie – jako pojęcie związane z odlatywaniem, unoszeniem się w przestworza – i jednocześnie bardziej metaforycznie, rozumiejąc, że nie o podróż powietrznymi wehikułami tu chodzi, lecz o bliskość momentu, w którym wzniesiemy się tam, gdzie, jak wierzymy (a przynajmniej niektórzy z nas wierzą), czeka nas egzystencja bezcielesna i pozbawiona przyziemności.

Przekroczywszy tę granicę, za którą, nawet nadal pracując, jest się już uważanym za seniora, a jeszcze bardziej tę kolejną, gdy nabywa się uprawnień do darmowych przejazdów komunikacją miejską, każdy człowiek od czasu do czasu dokonuje jakichś podsumowań, każdy rzadziej lub częściej jest nawiedzany przez myśli o sprawach ostatecznych. Poeci, rzecz jasna, nie są z tego wyłączeni, zatem i w twórczości pokolenia 65+ widać większe zagęszczenie motywów i słów, których dwadzieścia czy czterdzieści lat wcześniej ze świecą było szukać; oczywiście, są i wyjątki, bo bywa, że ktoś już za młodu niebezpiecznie się do tego bezpowrotnego odlotu przybliża, naznaczony piętnem potencjalnie śmiertelnej choroby, albo, że twórca wręcz wiekowy programowo omija kwestię starości i przemijania w wierszach przeznaczanych do druku, Baran jednak do takich nie należy.
Już w „Tańcu z Ziemią”, dobiegając ledwie sześćdziesiątki, ale mając za sobą niełatwe doświadczenia zdrowotne, zaczynał snuć przemyślenia związane z tymi tematami, które pojawiały się także w kolejnych zbiorach („Rondo”, „Szczęście w czapce niewidce i 99 nowych wierszy”).

Teraz – „z siedemdziesiątką na karku”[1] i tuż po niej – naturalnym biegiem rzeczy jest ich więcej. Jedne traktują o widzialnych aspektach wieku podeszłego („Ze starego przyzwyczajenia”, „Emerycka snutka”, „***{Gdy lotki podcięte}”), inne o przemijaniu poprzednich pokoleń i o pamięci żywych („Inna historia”, „Nasi drodzy zmarli”), lub o rozczarowaniach, smutkach i niepewnościach związanych z nieuchronnością własnego końca („W muzeum archeologicznym w Neapolu”, „Kosmiczne zdziwienie”, „Nikt nic nie wie” „Jakbym siedział w pociągu do tyłu pędzącym”, „Już po balu”), jeszcze inne o chęci życia, pragnieniu jak najpełniejszego wykorzystania czasu, który pozostał („Chce się żyć”, „Zdziwienie”, „Na tę podróż międzygwiezdną stale niegotowi”, „Znów chce się żyć”). Ich wymowa jako całości nie jest mimo wszystko przygnębiająca, ukazując starość raczej jako okres godzenia się z losem (który dla autora nie zawsze bywa łaskawy, co można wywnioskować z kolejnej serii wierszy z motywem szpitala, choroby) i oczekiwania na to, co Bóg ześle.

Towarzyszy im tradycyjny u autora zachwyt naturą, z pięknymi, barwnymi pejzażami a to Krakowa i okolic („Dwa październikowe spojrzenia na Park Białoprądnicki”), a to rodzinnego Borzęcina („Lato na wsi”, „Na odejście lata”), czy wreszcie odwiedzanych przy jakiejś okazji innych miejsc („Tydzień na Krecie”, „Z przyjacielem na Kanarach”). Nie znaczy to, że Baran wpatruje się jedynie w drzewa i niebo, pomijając ludzi: w „Jesiennej pocztówce z przelotowego Buska” na tle listopadowego krajobrazu ożywa posąg legendarnego (przynajmniej dla starszego pokolenia) Wojtka Bellona, w „Dialogu w Neapolu” ukazują się bezdomni „w tekturowych pudłach/pod arkadami”[2].

Są też wiersze nawiązujące do twórczości innych artystów, zmarłych („Ja Thomas Bernhard”, „Czytając Tomasa Tranströmera”, „Ucieczka z Jasnej Polany”, „W sierpniu gdy czytam Dickensa”) i żyjących („Z Jaromirem Nohavicą (i nie tylko) pogwarki w garderobie”, „Do poety C.S. Kraszewskiego”).

Są, tak jak i w poprzednich zbiorach, ironiczne, liryczne i/lub dramatyczne refleksje na temat ludzkich postaw i uczuć („Są tacy”, „Czekanie czekaniu nierówne”, „Miłość (II)”), naszej współczesności („Filantropia”, „Dwa rzuty oka z bliska i z wysoka na cywilizację”), roli poezji w życiu człowieka („Historio historio…”, „Poezja i kondory”), są portrety typów charakterystycznych („Odwaga szczerości”, „Orzeł w kurniku”) i obrazy zjawisk budzących zdziwienie czy dezaprobatę („Układ zabezpieczający”, „Dwa światy”).

A wszystko dopracowane (no, prawie wszystko – na miejscu autora nie włączałabym do zbioru dwóch kilkuwersowych wierszyków, „Finis Poloniae” i „Fraszka na polityków”, które może byłyby ozdobą rubryki satyrycznej jakiegoś czasopisma, ale tutaj, w zestawieniu z utworami o dużo większym ciężarze gatunkowym i dużo bardziej finezyjnym wykończeniu, zdają się cokolwiek płaskie), nasycone odcieniami wrażeń, skłaniające do myślenia.

Gdybym miała wymienić utwory w moim odczuciu najlepsze, musiałabym przepisać pół spisu treści, a gdybym miała cytować fragmenty, które zrobiły na mnie największe wrażenie, wyszłoby dobrych parę stron formatu A4, toteż zamiast tego zacytuję w całości jeden jedyny wiersz, równie lapidarny, co wymowny:

„tak żyć
żeby nie spostrzec
kiedy przyjdzie umierać

rozpłynąć się niepostrzeżenie
w wiecznym teraz”[3].

Pod takim „Credo” podpisuję się bez zastrzeżeń.

[1] Józef Baran, „W wieku odlotowym”, wyd. Zysk i S-ka, 2020, s. 194.
[2] Tamże, s. 43.
[3] Tamże, s. 46.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 501
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: