Dodany: 07.11.2020 17:58|Autor: miłośniczka

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Przygody Euzebiusza
Krupska Beata

3 osoby polecają ten tekst.

Euzebiusze nie cierpią na bezsenność, bądź Euzebiuszem!


„Euzebiusz przyszedł na świat zupełnie zwyczajnie, pod dużym liściem łopianu. Istniały jednak drobne różnice pomiędzy jego narodzinami a narodzinami wszystkich innych stworzeń. Otóż Euzebiusz nie miał rodziców. A nie miał ich dlatego, że był pierwszym Euzebiuszem na świecie i jak dotąd – ostatnim. Po drugie, Euzebiusza nie przyniósł bocian, a pewna mądra Sroka. Przyniosła go trzymając dziobem za ogon, a potem posadziła pod liściem łopianu (wybrała taki największy, żeby Euzebiusz czuł się bezpiecznie) i powiedziała:
- Siedź tutaj spokojnie i nie łaź nigdzie. Jak przyjdzie dzień twoich urodzin, to wyjdziesz spod łopianu i zaczniesz sobie wędrować po świecie. A na razie siedź i nie daj się nikomu zauważyć, bo przecież ciebie wcale jeszcze nie ma”[1].

Tak zaczyna się książeczka, która, jeśli wierzyć mojej mamie (i moim własnym przebłyskom wczesnej pamięci), towarzyszyła mi od najwcześniejszych lat. Kilka lat temu postanowiłam wrócić do tych czasów i wypożyczyłam „Przygody Euzebiusza” w bibliotece. Okazuje się, że - poza imieniem głównego bohatera - nic mi w głowie nie świtało, nic nie przypominało o tych pierwszych zachwytach. Ale pierwsze nie znaczy ostatnie, a gust małej Kasi najwyraźniej nie różni się znacznie od gustu dorosłej Katarzyny. Wpadłam bowiem po uszy.

Teraz, zniechęcona podłą listopadową aurą, myszami na strychu i przytłoczona kolejnymi mailami zawierającymi informacje odnośnie kolejnych opłat za wszystkie udogodnienia cywilizacji, potrzebowałam jakiejś szybko działającej odtrutki. Dlatego, wracając z centrum, wstąpiłam do biblioteki dla dzieci i młodzieży i wypożyczyłam sobie tę uroczą książeczkę Beaty Krupskiej.

Czy działa? Tak, działa, i to jak! Już wczorajszy wieczór okazał się być o wiele bardziej do zniesienia. Wzięłam się w garść i nawet dzisiaj miałam energię do sprzątania i „ogarniania” dorosłego życia. Bo skoro Euzebiusz, jako pierwszy Euzebiusz na świecie, miał na tyle odwagi, żeby odkrywać las i zaprzyjaźniać się z jego mieszkańcami, to ja, jedna z wielu Katarzyn, chyba poradzę sobie z kilkoma myszkami i niewielką ilością rachunków, prawda?

Ta krótka opowiastka (podzielona zresztą na rozdziały) nie traci na aktualności. Po z górą trzydziestu latach chętnie opowiem historię o Euzebiuszu pięcioletniej siostrzenicy. Po co? Bo chcę, żeby doświadczyła pięknego języka, jakim jest napisana. Chcę także, żeby – jak Euzebiusz – dostrzegała cudze wady, ale tolerowała je u innych ludzi i potrafiła zobaczyć i to, co się za nimi kryje; żeby nie skreślała innych ze względu na ich niedoskonałości. Wreszcie chcę, żeby się przekonała, że nawet, jeśli jej się wydaje, że jest szarym, burym stworkiem, mniej kolorowym od innych, to jeszcze nie oznacza, że nie odkryje w sobie czegoś, czego inni nie mają (budując w ten sposób harmonijne relacje). Że może poszukiwać i odkrywać, nie musi wszystkiego o sobie wiedzieć od razu. Nie musi się określać.

Mały, bury Euzebiusz, pierwszy na świecie, niepozorny, ale ciekawski, przyjacielski, odważny, tolerancyjny. Potrzebujemy takich wzorców, nawet my, dorośli, w tych burzliwych, burych jak sam bohater, smutnych czasach. Ja na pewno wrócę do tej lektury jeszcze niejednokrotnie. A Wy?

„Euzebiusze nie cierpią bowiem na bezsenność, chyba, że są zakochane” [2].


[1] Beata Krupska, "Przygody Euzebiusza", Wydawnictwa Radia i Telewizji, 1986, s. 3.
[2] Tamże, s. 32.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1818
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Margiela 09.11.2020 18:49 napisał(a):
Odpowiedź na: „Euzebiusz przyszedł na ś... | miłośniczka
Miła, mądra recenzja miłej i mądrej, jak wszystko wskazuje, książki. Nic z niej absolutniej nie pamiętam z wyjątkiem faktu, że czytana była wielokrotnie, więc coś w niej dla mnie cztero- czy pięcioletniej tkwiło ważnego, i z wyjątkiem książki jako takiej (papier, okładka). Dziwne, bo większość lektur wczesnodziecięcych pamiętam świetnie. Trzeba przy jakiejś okazji odnowić znajomość z Euzebiuszem.
Użytkownik: miłośniczka 10.11.2020 12:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Miła, mądra recenzja miłe... | Margiela
Koniecznie! :-) Ale miło, że jest jeszcze ktoś, dla kogo Euzebiusz we wczesnym dzieciństwie był ważny. :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: