Dodany: 08.10.2020 11:26|Autor: Asienkas

Po co iść na studia?


Kiedy zobaczyłam książkę "Stracone pokolenia, czyli co robią studenci za Twoje pieniądze", wiedziałam, że ta książka mnie wkurzy. Pozostało pytanie, jak bardzo. Dziś na nie odpowiem.

O czym?
Jan Nowicki wspomina czas na politechnice. Nie jest to pilny student, który ślęczy w bibliotece nad książkami. Czerpie ze studenckiego życia, ile się da. Koledzy, imprezy – a egzaminy? Jakoś to będzie. Można napisać ściągę, można wysłać esemesa z pytaniami do kumpla, można kupić projekt na zaliczenie, można przekupić profesora, a ostatecznie wybłagać tróję. Możliwości prześlizgnięcia się między semestrami jest wiele.

Cel publikacji

"Moim głównym celem jest zmiana sposobu myślenia o studiach i studiowaniu, zarówno przez rodziców, którzy od małego wpajają swoim dzieciom w dobrej wierze, że KONIECZNIE trzeba iść na studia, bo bez tego nie ma szans na dobrą pracę, karierę i w rezultacie na udane życie, jak i przez samych studentów"[1].

To co mówi autor, jakiś sens ma. Rynek pracy boleśnie przesiewa kolejne roczniki magistrów. Pozwolicie, że nie będę rozpisywać się na temat tego, co ja sama sądzę o instytucji studiów, bo wyszedłby z z tego niezły felietonik. Skupię się na samej książce "Stracone pokolenia" i na tym, jak jest napisana.

Aby osiągnąć swój cel, Nowicki postanowił zaszokować. Widzimy chłopaka, dla którego studiowanie jest przedłużeniem dzieciństwa. Utrzymywany przez rodziców, świetnie się bawi. Na naukę poświęca konieczne minimum, a nawet jeszcze mniej. W studiowaniu kieruje się zasadą "miej wy...ane, a będzie ci dane". Dzięki cwaniactwu i szczęściu zalicza kolejne semestry. Nowicki ukazuje też różne oblicza doktorów i profesorów. Od naiwnych, przez mających wszystko gdzieś, po dręczących studentów psychopatów. Opisana uczelnia nie jest oazą zdobywania wiedzy, a dżunglą.

Pytanie, czy autorowi udało się mnie zaszokować.
Nie, i to nie dlatego, że widziałam, czy słyszałam o podobnych praktykach. Podczas moich studiów aż takich ekscesów nie było. W tej całej publikacji zabrakło warsztatu i... subtelności. Pewnie się zdziwicie. Żeby zaszokować, nie można być subtelnym, trzeba rzucić bombę. Pisząc o zjawiskach społecznych trzeba jednak uważać, żeby nie obrazić czytelnika. Nigdy nie wiadomo z kim ma się do czynienia. Na początku książki czytam:

"Dlaczego jedyne na co je stać [uczelnie], to wypuszczanie co roku tabunów niedouczonych półdebili bez żadnej konkretnej wiedzy i o żenująco niskim poziomie kultury?"[2].

Oooo... Panie Autorze, może i nie zapamiętałam tego wszystkiego, co mi wbijano do głowy na studiach, ale mój poziom kultury ma się dobrze, a już od, nawet połowicznego, debila, żaden dziad nie będzie mnie wyzywał (i jeszcze za te wyzwiska mam zapłacić 29,99 zł). Jak widzicie, znajomość z Janem Nowickim zaczęła się niezbyt przyjemnie.

Wróćmy do warsztatu.
Widzę dwa sposoby na ugryzienie tego tematu. Albo postawienie tez, zrobienie analizy i poszukanie przyczyn problemów, albo opisanie wspomnień w formie powieści. Książce "Stracone pokolenia" bliższa jest druga formuła. Czytało się ją nawet dobrze i szybko, ale to wszystko przedstawione jest bardzo prosto. Autor opisuje kolejne semestry i patologie, które im towarzyszą. Wiemy, że to o czym pisze nie jest ok, ale brak tu dobrze zawiązanej akcji, brak dramatyzmu, brak czegoś, co przykuje uwagę czytelnika, co sprawi, że krzyknie "o nie!"

Podsumowanie
"Stracone pokolenia" to książka bardzo podobna do studiowania autora, czyli po łebkach i od niechcenia. To jest za mało, żeby dać ludziom do myślenia i żeby coś zmienić. Jan Nowicki ma coś do powiedzenia, ale musi jeszcze popracować nad sposobem przekazu. Nie jestem pewna, czy książka jest właściwym narzędziem do polemiki nad aktualnymi zjawiskami, które cały czas ewoluują. Być może lepsze byłoby jakieś forum czy felietony. Coś, co ma krótszy, ale dynamiczniejszy żywot. Przydałby się też możliwość dyskusji i wymiany doświadczeń. Może warto dać głos tym, których studia do czegoś zainspirowały, albo otworzyły furtkę do kariery.

[1] Jan Nowicki, "Stracone pokolenia, czyli co robią studenci za Twoje pieniądze", wyd. Novae Res, 2020, s. 227.
[2] Tamże, s. 11.

[Recenzja była wcześniej publikowana na innym portalu czytelniczym/stronie księgarni internetowej/blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 235
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: