Dodany: 01.10.2020 21:09|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

Czytatka-remanentka IX 20


Tu kilka książek, na których recenzje w tym miesiącu nie starczyło mi weny:

Podróże z Ryszardem Kapuścińskim: Opowieści czternastu tłumaczy (< praca zbiorowa / wielu autorów >) (5)
Ukazanie się drugiej części „Podróży z Kapuścińskim” jakoś przeoczyłam i dopiero po ładnych paru latach uświadomił mi jej istnienie jej szczęśliwy właściciel, od którego zaraz książkę pożyczyłam. Nie okazała się szczególnym zaskoczeniem, bo wiedziałam, czego się mam spodziewać: kilkunastu historii, tyleż do siebie podobnych, co się od siebie różniących. Każda z tych czternastu osób opowiada, jak się po raz pierwszy zetknęła z utworami Kapuścińskiego, jak zawarła znajomość z ich autorem, jak doszło do tego, że zabrała się za ich tłumaczenie, jaka była droga od przekładu do publikacji. Ale każda posługuje się innym językiem, każda pracowała i/lub pracuje nadal w odmiennym kontekście geopolitycznym, każda przy tym ma jakieś indywidualne preferencje literackie i indywidualne wspomnienia związane z polskim pisarzem, więc każdy z tych wszystkich elementów stałych ma cokolwiek inną postać. W konsekwencji nie ma tu tekstu, który byłby nieciekawy. Najbardziej podobały mi się opowieści: Barbary Morcinek, występującej w zastępstwie zmarłego w międzyczasie prof. Yukio Kudo (nie tylko ze względu na różnice kulturowe między Polską i Japonią, ale też na zamieszczone fragmenty nieznanych mi reportaży Kapuścińskiego z Japonii, publikowanych w „Sztandarze Młodych” w roku 1958), Abla A.M. Soriano (który doprowadził do wydania po hiszpańsku poezji zebranych Kapuścińskiego i pisze o konkretnych kwestiach technicznych na przykładzie niektórych utworów), Olego M. Selberga (opisującego historię wyłapywania w „Hebanie” drobnych omyłek i nieścisłości i uzgadniania ich z autorem), Ljubicy Rosić (której przekład „Cesarza” napotkał na niespodziewane problemy z racji szczególnych warunków politycznych) i Tomasza Barcińskiego (tu zafascynowała mnie nie tyle historia przekładu, co samego tłumacza: dwujęzycznych Polaków mieszkających na obczyźnie są tysiące, jeśli nie miliony, tłumaczy między nimi jest pewnie z kilkuset, ale ilu takich, którzy jęli się tego zajęcia dopiero po kilkudziesięciu latach pracy w zupełnie innym zawodzie, i to z jakim skutkiem: w dziesięć lat kilkanaście dzieł różnych autorów, od Sienkiewicza i Prusa po Kapuścińskiego i Huellego!).

W cieniu koronkowej parasolki: O modzie i obyczajach w XIX wieku (Dobkowska Joanna, Wasilewska Joanna) (5,5)
To chyba najlepsza ze wszystkich książek o historii mody, jakie czytałam. Tylko jedno stulecie (w praktyce odrobinę więcej, bo jeszcze kilkanaście lat – do wybuchu pierwszej wojny światowej), ale z jaką precyzją i jak szeroko ukazane! Stroje wyjściowe, stroje codzienne, stroje na specjalne okazje, bielizna, buty, kapelusze – opisane z detalami kroju, z gatunkami i wzorami materiałów, zilustrowane niezliczonymi rycinami z czasopism, reprodukcjami dzieł sztuki i obszernymi cytatami z powieści, listów i pamiętników. Pewnym ograniczeniem jest może jedynie fakt, że mówiąc: „moda”, myślimy generalnie o propozycjach z żurnali i ludziach, których stać na to, by się do nich dostosować – więc i na kartach tej książki mowa jedynie o ubiorach reprezentantów zamożniejszych warstw społeczeństwa, próżno tu szukać wzmianek o tym, co nosił miejski proletariat, służba domowa, wieśniacy. Ale nawet z tym zastrzeżeniem jest to istna kopalnia informacji i… pokus (w postaci cytowanych tekstów źródłowych).

Szlif (Deaver Jeffery) (3,5)
Sama w to nie wierzę, ale… chyba już mi się trochę znudziło czytanie Deavera. Przynajmniej warstwa fabularna cyklu z Rhyme’em i Sachs, która staje się coraz bardziej powtarzalna.
Ktoś popełnia morderstwo, czasem bardzo wymyślne, a zwykle okrutne. Na pierwszy rzut oka motyw zdaje się oczywisty, ale prowadzący śledztwo znajdują coraz to nowe elementy wskazujące, że niezupełnie o to chodziło. Zanim się połapią, w czym rzecz (mimo, że robią to szybko, zwłaszcza Rhyme, dysponujący wyjątkowymi walorami umysłu), ginie następny człowiek, albo i więcej ludzi. Kiedy, przynajmniej z pozoru, wiedzą, co ma zamiar zrobić w następnym posunięciu, on zaskakuje ich, zmieniając taktykę albo cel. Kiedy są prawie pewni, na kogo poluje i gdzie się powinien pojawić, wydarza się coś, wskutek czego zdąży im umknąć. A na końcu i tak się okazuje, że w gruncie rzeczy sęk tkwił w czym innym…
Dokładnie taka jest fabuła „Szlifu”, w której tak się roi od podwójnych zasłon i mistyfikacji, że jest to aż niewiarygodne. Co prawda nadal sprawia człowiekowi przyjemność obserwowanie ściśle kryminalistycznej warstwy dochodzenia, ale tej mamy tu stosunkowo niewiele, sam duet Sachs & Rhyme też jest jakiś mało wyrazisty (wyjąwszy może jedną scenę, w której Rhyme solo błyskotliwie wywija się od aresztowania), a za dużo miejsca zajmują partie pisane z punktu widzenia złoczyńcy.

Non-Oui (Dimkovska Lidija) (4)
Z braku innego kontaktu z ulubionym miejscem wakacyjnego wypoczynku sięgnęłam po powieść, w której Chorwacja jest przez cały czas obecna, choć głównym miejscem akcji są Włochy, a dokładnie Sycylia. Mieszkają tam dwie kobiety o tym samym, niezrozumiałym i niemal niewymawialnym dla tubylców imieniu Nedjeljka, upraszczanym przez usunięcie drugiego „j”, a powszechnie skracanym na Neda (po chorwacku „ne” i „da” to „nie” i „tak”, czyli „non-oui”, jak dawno temu przezwał starszą z nich nauczyciel francuskiego, z którego żoną była zaprzyjaźniona). Tę pierwszą sprowadziła tu miłość. Miłość wyjątkowo trudna, bo do przedstawiciela wrogiego narodu. Carlo sam z siebie nie miał nic przeciwko Chorwatom, lecz jako obywatel włoski został zmuszony do wejścia w skład wojsk okupacyjnych i tak się nieszczęśliwie złożyło, że upiwszy się z żalu po stracie matki, skrzywdził brata swojej przyszłej ukochanej. Po kapitulacji Włoch wstąpił do formacji, która wspomogła chorwackich partyzantów w walce przeciwko Niemcom, ale dla wielu mieszkańców Splitu, a zwłaszcza dla młodego człowieka, który miał być jego szwagrem, na zawsze pozostał wrogiem. Nie mógł tam zamieszkać, lepiej więc było namówić na wyjazd dziewczynę – ona na Sycylii miała być tylko obcą (tak, jak w jej rodzinnej miejscowości była jej przyjaciółka Francuzka). Ich synowie otrzymali włoskie imiona i nie uczyli się języka matki, która zresztą specjalnie na to nie nalegała; poznała go dopiero córka jednego z nich, imienniczka babki, stając się tym samym jedyną osobą, z którą ta mogła się porozumieć, gdy demencja odebrała jej umiejętność posługiwania się nabytą mową, i jedyną, która miała szansę nawiązać ponowny kontakt z pozostałymi w Splicie krewnymi. To właśnie ona dowiedziała się, dlaczego stara Nedjelka nie rozmawia z bratem, co się stało z rodziną nauczyciela i o czym pisano w czasopiśmie „Wolna Dalmacja”, a teraz przywołuje te wszystkie zdarzenia, zwracając się to do czytelnika, to do zmarłej babki, to znów cytując opowieści tej ostatniej.
Smutna to historia, dająca odczuć, jak bardzo polityka potrafi rujnować życie pojedynczych osób i całych rodzin; jeszcze żywe są w pamięci najstarszej generacji wydarzenia z czasów II wojny światowej, gdy ojczyznę Nedjelki rozdziera kolejna wojna, tym razem domowa, a jeden z jej wnuków wypiera się domieszki słowiańskiej krwi, gardząc wszystkim, co nie jest rdzennie włoskie…
Chorwacji jako takiej, wyjąwszy nazwy własne, nie ma tam wiele; nacisk położony jest nie na scenerię i klimat, lecz na relacje międzyludzkie. To lubię, więc dobrze mi się czytało, choć brakowało mi trochę silniejszej emocjonalności.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 291
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: