Dodany: 12.09.2020 22:29|Autor: misiak297

Romeo i Julia z Auschwitz


Dobrze pamiętam, w jakich okolicznościach pierwszy raz usłyszałem o Edwardzie Galińskim i Mali Zimetbaum i ich miłości za drutami obozu Auschwitz-Birkenau. Byłem wówczas nastolatkiem i oglądałem dokument poświęcony zupełnie innej obozowej parze – Jerzemu Bieleckiemu i Cyli Cybulskiej. Jedna z rozmówczyń autorów dokumentu wspomniała wówczas właśnie Malę Zimetbaum i Edwarda Galińskiego. Zapamiętałem tyle, że chodziło o ucieczkę zakochanych z Auschwitz – ucieczkę zakończoną pojmaniem. Niezwykłe wrażenie zrobiła na mnie informacja o tym, że kiedy jeden z esesmanów wykręcił Mali ręce przed egzekucją, wyrwała się i uderzyła go w twarz.

Kiedy zobaczyłem w nowościach książkę Franceski Paci „Miłość w Auschwitz”, poświęconą właśnie Mali Zimentbaum i Edwardowi Galińskiemu, zapragnąłem poznać tę historię w całości. A jest niezwykła. Nic dziwnego, że tę parę nazywano Romeem i Julią z Auschwitz. Ona była Żydówką, stojącą wysoko w hierarchii obozu, a jednak wykorzystującą swoją władzę tylko po to, aby pomagać innym (jedna ze współwięźniarek nazwała ją „światłem Birkenau”[1]). On był jednym z pierwszych więźniów, którzy trafili do obozu, starał się odnaleźć w niełatwych warunkach. Pokochali się, zaplanowali ucieczkę – Mala chciała opowiedzieć światu o tym, co dzieje się za drutami obozu. Wierzyła (może nieco naiwnie, biorąc pod uwagę, że poczynania nazistów w obozach śmierci nie były już tajemnicą), że jeśli inni usłyszą straszną prawdę, nie pozostaną obojętni, ruszą z pomocą. Udało im się uciec ku radości więźniów. Niestety, wolność trwała niecałe dwa tygodnie – potem Edek i Mala zostali złapani, aresztowani, a ich koniec był przesądzony.

Taka to historia – podobno zdumiewająco mało znana na świecie (czy w Polsce też? Sam nie wiem). Francesca Paci zastanawia się nad powodami, dla których dzieje tej pary nie zostały rozpowszechnione:

„Czyżby to była cena za bulwersującą miłość między Żydówką i polskim katolikiem wywodzącym się ze środowisk nieodpornych na wpływy antysemityzmu? Za pracę dla administracji obozu w lepszych warunkach niż inni? Za to, że nie dokonali tytanicznych czynów, jak powstanie Sonderkommando, a jedynie ucieczki, która mogłaby się wydawać romantyczna? (…) Za fizyczną namiętność, która ich połączyła w horrorze Birkenau, gdzie wszystko co odciągało uwagę od paradygmatu ludobójstwa, było tabu?”[2].

Szkoda, że sama książka się nie broni. Paci pisze z wielkim zaangażowaniem, również emocjonalnym, jej praca to owoc wielkiej fascynacji – wszak ta włoska dziennikarka nie znała wcześniej historii Mali Zimetbaum i Edwarda Galińskiego. Nie zmienia to faktu, że całość jest wręcz paskudnie chaotyczna. Na pierwszych stronach wręcz trudno się połapać, taki panuje chaos w datach, postaciach. Wygląda to tak, jakby autorka miała mnóstwo materiału, ale zupełnie nad nim nie zapanowała. Miejscami snuta opowieść jest dosyć płaska i mam tu na myśli jedynie sposób przedstawienia wydarzeń. To bardzo rozczarowuje.

Jedno pozostaje pewne – dobrze, że ktoś wziął sobie za cel upowszechnienie tej historii. Nie powinna ona popaść w zapomnienie, choć jej bohaterowie i świadkowie już dawno nie żyją.

[1] Francesca Paci, „Miłość w Auschwitz. Edward Galiński, Mala Zimetbaum i uczucie silniejsze od śmierci”, tłum. Katarzyna Skórska, Prószyński i S-ka 2020, s. 79.
[2] Tamże, s. 182-183.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 327
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: