Dodany: 11.09.2020 12:56|Autor: Marioosh

Sympatycznie, ale trochę męcząco


Na Starym Mieście w Gdańsku, przy ulicy Łagiewniki, znajduje się gotycki kościół pod wezwaniem świętego Jakuba; dawniej nieopodal niego mieściły się szpital i przytułek. I właśnie w takim przytułku rozgrywa się pod koniec XVIII wieku akcja tej książki – choć „akcja” to może za dużo powiedziane. Otóż w sylwestrową noc przy stole zasiada trzynastu żeglarzy, którzy dożywają w tym schronisku swoich dni i na prośbę jednego z nich każdy opowiada najciekawszą przygodę, jaka go w życiu spotkała. I tak się ta noc toczy, bo „kto całe życie podróżował, wiele ma do opowiadania”*; mamy więc typowe „morskie opowieści” napisane w osiemnastowiecznej stylistyce i w takim języku. Książka jest sympatyczna, ale właśnie ta stylistyka powoduje, że jest ona trochę sztuczna i nienaturalna. Bohaterowie snują swoje historie i popijają marynarskim ponczem, ale brakuje tym opowieściom jakiegoś pazura; po prostu czytamy tę książkę tak, jakbyśmy słuchali starego wiarusa opowiadającego frontowe legendy i na dłuższą metę są te opowieści trochę męczące. Nie można tym opowiadaniom odmówić uroku, ale są po prostu troszkę nijakie i na dłużej nie zapadają w pamięć. Szkoda, że Franciszek Fenikowski pod koniec życia pisał książki przeciętne lub wręcz słabe – i ta zalicza się do tych przeciętnych.

*Franciszek Fenikowski, „Przytułek Świętego Jakuba”, Wydawnictwo Morskie, 1980, str. 13.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 218
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: