Dodany: 09.09.2020 14:19|Autor: Oke Mani

Kto bogatemu zabroni...


Biorąc do ręki “Skrzypce” nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać, choć miałam już za sobą “Wywiad z wampirem” i kilka erotycznych publikacji autorki (choć raczej powiedziałabym, że to było czyste porno). Opis na okładce nastawił mnie jednak bardzo pozytywnie i liczyłam na coś nawiązującego klimatem do wampirzych kronik. Niestety, mocno się zawiodłam.

Kiedy myślę o Anne Rice, mam w głowie jedno zdanie, zasłyszane w jakimś programie o niej lub przeczytane w artykule. Podobno absolutnie nie pozwala na ingerencje redaktorskie w swoją twórczość, co, według osoby wypowiadającej te słowa (był to ktoś z jej bliskich), bardzo jej książkom szkodzi. I ten cytat cały czas miałam w głowie, czytając “Skrzypce”. Tu nawet nie chodzi o ingerencję redaktora, ale o to, że autorce z taką renomą nie wypada publikować książek na takim poziomie. Ale kto bogatemu zabroni…

Główną bohaterką jest Triana, kobieta w średnim wieku, po przejściach, ogarnięta obsesją na punkcie swoich zmarłych: matki, ojca i sześcioletniej córki. Zaczynamy jej towarzyszyć w momencie, kiedy umiera jej drugi mąż, a ją zaczyna nawiedzać duch rosyjskiego arystokraty, przygrywający wieczorami rzewne melodie na skrzypcach. I to właściwie tyle, w książce nie dzieje się wiele więcej. Jakieś trzy czwarte jej zawartości to dziecinne utarczki pomiędzy infantylną pięćdziesięciolatką i równie infantylnym duchem dwudziestolatka. Mało logiczne i od pewnego momentu już okropnie męczące. Gdybym nie znała autorki, nikt by mnie nie przekonał, że książkę napisał ktoś dorosły.

Ale doczytałam do końca, bo też nie jest to historia od deski do deski kiepska. Anne Rice zawdzięczam z pewnością jedno: przeświadczenie, że Nowy Orlean i ogólnie Luizjana są jednymi z najpiękniejszych miejsc na ziemi. I ten piękny i magiczny Nowy Orlean, dzisiaj już pewnie nie istniejący, jest w książce cudownie odmalowany. Pokazany w dwóch płaszczyznach czasowych (z dzieciństwa bohaterki i współcześnie) wydaje się niemalże na wyciągnięcie ręki i dużo w czasie lektury wynagradza.
Mocną stroną jest też wątek obyczajowy, wspomniane wcześniej dzieciństwo bohaterki. Choć nie do końca gustuję w takiej literaturze, te fragmenty łykałam bardzo zachłannie. I gdyby to one były główną osią fabularną, to byłaby naprawdę cudowna i warta uwagi książka, bo właśnie w tych wspominkach autorka pokazuje, że ma talent i nie przypadkiem dorobiła się “wyznawców”. Ale niestety…

Czy poleciłabym komuś tę książkę? Raczej nie. Dla dorosłych jest zbyt dziecinna, dla młodzieży zbyt poważna. Jeśli ktoś szuka opowieści o duchach – znajdzie tony lepszych historii. Myślę, że nawet nie postawiłabym jej w dziale fantastyki. Bardziej w okolicach mało ambitnej literatury kobiecej. Oczywiście są gorsze książki, ale jest masa lepszych i tę można z czystym sercem sobie odpuścić.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 327
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: