O popielicy, która nie mogła zasnąć
Ta książka przykuwa wzrok już samą okładką i tytułem - wdzięczne barwy przywodzące na myśl noc oraz tematyka dotycząca zasypiania to zalety, dzięki którym wielu rodziców zainteresuje się nią, nie zaglądając nawet do środka. Bo na książki o zasypianiu zawsze jest popyt, w końcu czytanie przed snem to aktywność zarówno przyjemna, jak i wyciszająca.
Kolejna zaleta to sama bohaterka. O popielicach w sumie rzadko się słyszy, a w książce dla dzieci spotykam się z tym zwierzakiem chyba po raz pierwszy. Taka lektura może zachęcić do przyjrzenia się bliżej tym zwierzętom, sama trochę o nich poczytałam w sieci, gdy już skończyłyśmy czytać tę książkę z córą.
A co kryje się za tą wdzięczną oprawą? Opowieść o małej popielicy, która wbrew prawom natury nie może zapaść w sen zimowy. Jej mama mówi, że popielica, która nie umiałaby zasnąć, nie byłaby prawdziwą popielicą. Cóż, to stwierdzenie akurat nie bardzo mi się podoba, ale w sumie może chodziło właśnie o to, żeby pokazać, jak bardzo dzieci przejmują się tym, co usłyszą, zwłaszcza od bliskich, nawet jeśli ci intencje mieli jak najlepsze. Bo mała popielica bardzo rozpamiętuje te słowa i szuka różnych sposobów na to, by zasnąć. Pomagają jej w tym inne zwierzęta, ale okazuje się, że to, co działa w przypadku jednych, niekoniecznie musi się sprawdzić u innych. Całkiem sporo tu przemyconych mądrości życiowych, które, uogólnione, przystają także do świata ludzi. A czy małej popielicy uda się w końcu zapaść w sen zimowy? Tego dowiecie się z książki.
Dodam jeszcze, że ilustracje są bardzo przyjemne dla oka i stanowią świetne dopełnienie tekstu. Ogólnie odnoszę wrażenie, że w tej książce wszystko jest tak, jak być powinno, więc polecam.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.