Dodany: 04.09.2020 19:13|Autor: Marioosh

Autobiografia jako zmanierowana powieść


Kiedy w 1980 roku Krzysztof Kąkolewski stał się niewygodny dla niektórych ludzi, postanowił zakończyć przygodę z reportażem i zajął się beletrystyką; napisana w 1982 roku „Notatka” jest jego powieściowym debiutem. Ten debiut to ukryta pod płaszczykiem powieści autobiografia, a konkretnie historia jego pracy w „Sztandarze Młodych” pod koniec lat pięćdziesiątych. Bohater książki tworzy tytułowe krótkie notatki do gazety i w celu ich napisania nawiązuje rozmaite kontakty – pojawia się tu więc inspektor P., swoją drogą główna postać książki „››Zbawiciel świata‹‹ porwany”; pojawia się też kilka motywów wykorzystanych we wcześniejszych książkach, jak choćby „Saganka”, studentka badająca środowisko prostytutek i już w nim zostająca. W pogoni za ciekawym tematem bohater posuwa się jednak do naginania faktów, mistyfikacji i przekupywania swoich bohaterów i w efekcie zostaje wyrzucony z redakcji.

Czy tak z Kąkolewskim było rzeczywiście? Bardzo możliwe, gdyż był on dość czupurny i niepokorny; trzeba jednak przyznać, że był w pewnym sensie prekursorem takiego typu dziennikarstwa. Lubił wsadzić kij w mrowisko, prowokował, drażnił, szukał sensacji i od samego redaktora naczelnego usłyszał, że „dziennikarz powinien mieć instynkt – gdzie kończy się jego pole łowieckie. A pan wchodzi na teren, gdzie mieszkają lwy i lamparty”[1] i nawet brat uświadamiał mu, że znalazł sobie „wygodne awanturnictwo, życie, którym nie żyjesz, tylko patrzysz, jak inni żyją”[2]. I ta książka pokazuje Kąkolewskiego jako właśnie takiego krnąbrnego i wygodnego awanturnika – sama książka też jest zresztą dość krnąbrna, chaotyczna i drażniąca, trudna do odbioru i oceny. Jej pierwsza połowa jest typową powieścią o redakcyjnym życiu, druga jednak zmienia się w jakiś chaotyczny strumień świadomości przeplatany sennymi wizjami. „Boże, czy te wszystkie notatki nie łączą się jakoś w powieść, której nie umiem napisać?”[3] – czyżby ta samokrytyczna myśl bohatera nie była puentą tej książki? Jest ona niepokojąca i trochę denerwująca, bo często odnosi się wrażenie, że rzeczywistość miesza się tu ze snem. A może o to chodziło? Może autor chciał pokazać, że styl dziennikarstwa, jaki sobie narzucił, doprowadził go do stanu wiecznego niedospania i częstego kaca?

Tak czy inaczej uważam, że książka jest przesadnie zmanierowana i przeznaczona chyba tylko dla wielbicieli Kąkolewskiego lub filologów badających jego twórczość. Jej dodatkową atrakcją jest jedna z najgorszych okładek, jakie widziałem – zainteresowani na pewno ją w internecie znajdą i sami ocenią.

[1] Krzysztof Kąkolewski, „Notatka”, wyd. Książka i Wiedza, 1982, str. 31.
[2] Tamże, str. 66.
[3] Tamże, str. 85.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 330
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: