Dodany: 16.08.2020 01:21|Autor: zielkowiak

Habermas hermetycznie. Dla koneserów.


Wakacje, dużo czasu, pomyślałam sobie: powrócę do moich socjologiczno-psychologicznych zainteresowań z młodości i sięgnę po teksty Jürgena Habermasa. Była to zarówno dobra, jak i zła decyzja. Plusy - filozof (polityk?) Habermas to klasa sama w sobie; ponowne, po ponad dwudziestu latach, obcowanie dzięki niemu z Martinem Heideggerem, Karlem Jaspersem, Maxem Schellerem, Edmundem Husserlem, Maxem Weberem, Hanną Arendt, a nawet Ludwigiem Wittgensteinem sprawiło mi radość. Choć pamiętam temu ostatniemu, że przysporzył mi jedynej dwójki na studiach… Dywagacje na temat władzy, wspólnoty, wpływu (realnego lub wyobrażonego) intelektualistów na politykę, związków poezji z życiem społecznym były niezwykle ciekawe, mimo czasami dosyć hermetycznego języka.

Najciekawsze rozważania dotyczyły odczytywania roli piśmiennictwa Heinricha Heinego w kształtowaniu poglądów współczesnych mu i dwudziestowiecznych polityków. „Są trzy kategorie filozofów: jedni wsłuchują się w bijące serce rzeczy, drudzy człowieka; trzeci tylko pojęć; i jest jeszcze czwarta kategoria (profesorów filozofii) – to ci, którzy słuchają tylko serca literatury”[1]. Równie ciekawe i poruszające były rozliczenia z nazizmem, rozmyślania nad wpływem Martina Heideggera na ostateczną przerażającą postać faszyzmu, stałe pytanie Hanny Arendt „Dlaczego zło jest tak banalne?”. Poruszające były teksty dotyczące przed- i powojennych problemów tożsamościowych niemieckich filozofów żydowskiego pochodzenia oraz stosunku do nich ich aryjskich kolegów po fachu.

Wiele esejów dało mi dużo pożywki do myślenia o współczesnej demokracji. „Nie możemy sprowadzać wyborów i głosowań do aktu oddania głosu. Głosy uzyskują instytucjonalną wagę decyzji współustawodawców dopiero w powiązaniu z żywą sferą publiczną, to znaczy z dynamiką zmiennych, swobodnie kształtujących się opinii, argumentów i stanowisk „za” i „przeciw”. Polityczna instytucja wyborów jest czymś innym niż demoskopią; nie są one tylko po to, by odwzorowywać spektrum istniejących preferencji. Ponieważ zaś rewolucja digitalna stanowi tylko kolejny krok w komunikacyjnym usieciowieniu społeczeństwa obywatelskiego i jego mobilizowaniu, musimy pożegnać się z instytucjonalnie zamrożonym obrazem demokratycznego państwa prawnego. Komunikacyjne upłynnienie polityki jest dobrym socjologicznym kluczem do realistycznej treści pojęcia „polityki deliberatywnej”. I z tego punktu widzenia można pojmować konstrukcję państwa konstytucyjnego jako sieć prawnie zinstytucjonalizowanych dyskursów kształtujących opinię i wolę"[2].

Obcowanie z piśmiennictwem Jürgena Habermasa byłoby samą przyjemnością, gdyby nie chaotyczność i struktura książki. Nie wiem, co miał na myśli Adam Romaniuk, zbierając właśnie te teksty w jedną całość? Niestety nie ma przedmowy, ani epilogu, które by to wyjaśniały. Krótkie kilkustronicowe laudacje i podziękowania z różnych dziedzin (jest tu i Japończyk-germanista Kenichi Mishima, i prawnik Roland Dworkin, i miasto Monachium…) przemieszane są z dość długimi esejami o prawie, demokracji i roli intelektualistów. Teksty tużpowojenne sąsiadują z tymi, które powstały w XXI wieku. Czasami zupełnie nie udaje się mi ustalić, kiedy zostały napisane i po raz pierwszy ogłoszone. Słowem niezły misz-masz, który nie tworzy żadnej całości. Wygląda to tak, jakby tłumacz włożył w książkę to, co akurat przełożył, bo i wyboru, i przekładu dokonała ta sama osoba. W dodatku na okładce w notce o autorze jest błąd w dacie urodzenia Habermasa: dodano mu dziewięć lat pisząc „rocznik 1920”[3].

Generalnie dla koneserów.

[1] Jürgen Habermas, "Teksty filozoficzno-polityczne", przeł. Adam Romaniuk, wyd. Agora, 2019, s.109.
[2] Tamże, s. 223.
[3] Tamże, okładka.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 229
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: