Dodany: 12.08.2020 09:51|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Zaćmienie
Jonasson Ragnar (Jónasson Ragnar)

1 osoba poleca ten tekst.

Skazy zła na lodowej bieli


Druga część cyklu kryminalnego z udziałem Ariego Thóra Arasona od razu stawia czytelnika na baczność, a razem z nim i policjantów z Siglufjördur: już w pierwszej scenie amerykański turysta znajduje obok domku na odludziu zmasakrowane zwłoki. Denat to niejaki Elias Freysson, przedsiębiorca budowlany, od niedawna wynajmujący pokój w Siglufjördur, pracujący równocześnie przy budowie tunelu i prywatnego domu letniskowego w okolicach sąsiedniego miasteczka. Przesłuchanie jego pracowników i innych osób, które go znały, nie daje żadnych odpowiedzi na pytanie, kto – i jaki – mógł mieć motyw, by chcieć się go pozbyć. A przeszukanie jego pokoju ujawnia dużą sumę pieniędzy w gotówce, która nie wiadomo, skąd się wzięła…

Nie dość, że czynności śledcze idą jakoś opornie, to jeszcze każdy z policjantów ma własne problemy. Ari Thór ostatecznie rozstał się z Kristín (czy raczej ona z nim, już po tym, jak podjęła decyzję, by przenieść się na uczelnię najbliżej Siglufjördur), a związek z Uglą był zbyt płytki, by mógł przetrwać dalej. Tómas został słomianym wdowcem, bo żona studiująca w Reykjaviku pokaże się w domu pewnie za pół roku. Hlynur jest zły na szefa, że bardziej odpowiedzialne obowiązki powierza Ariemu, ale sam nie radzi sobie nawet z tymi najprostszymi, bo właśnie zaczęła go prześladować własna ponura przeszłość…
Równolegle z policjantami własne śledztwo rozpoczyna dziennikarka telewizyjna Ísrún. I w jednym, i w drugim dochodzeniu wychodzą na jaw różne ciemne sprawy, ale i motyw, i sprawcę uda się odkryć dopiero w finale.

„Zaćmienie” trochę gorzej mi się czytało, niż „Milczenie lodu”, ze względu, po pierwsze, na zbyt duże zagęszczenie zagadkowych wątków, po drugie – na wprowadzający pewne zamieszanie zabieg kompozycyjny: wydarzenia przedstawiane z punktu widzenia Ísrún relacjonuje nie tylko, jak to jest w przypadku pozostałych postaci, narrator zewnętrzny, ale również ona sama. Byłoby to bardziej logiczne może w przypadku głównego bohatera, co i tak nie znaczy, że koniecznie potrzebne. Jeśli zaś chodzi o dodatkowe walory, to chyba najbardziej podobało mi się – migawkowe wprawdzie, lecz całkiem wyraziste – ukazanie realiów pracy w telewizyjnej stacji informacyjnej, i ten specyficzny wyspiarski klimat, chłodny, mroczny, trochę niepokojący, podobny, jak w serii szetlandzkiej Cleeves.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 414
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: