Przeglądając swoje stare notatki z czasów przedbiblionetkowych, znalazłam dość dokładnie spisane reminiscencje z pewnej lektury, która przyprawiła mnie o ciężki szok w najbardziej negatywnym znaczeniu tego słowa:
Toksyczni ludzie: 10 sposobów postępowania z ludźmi, którzy uprzykrzają ci życie (
Glass Lillian)
. Pamiętam ją zresztą na tyle dobrze, że nie miałam wątpliwości, jaką ocenę winnam była jej przydzielić - jednak odnalazłszy ją w katalogu, stwierdziłam, że oceny brak. Nadrabiam więc zaległość i w ocenie, i w paru słowach na temat tej książki.
„Toksyczni ludzie” rozszerzają domniemaną „toksyczność” - czyli szkodliwy wpływ na naszą psychikę - o nieprawdopodobnie ogromny obszar ludzkich cech i zachowań. O ile każdy przyzna, że obcowanie z notorycznym plotkarzem, intrygantem czy chamem ciężkie jest do zniesienia, że brak zamiłowania do higieny osobistej, nałóg alkoholowy czy tytoniowy jest w stanie utrudnić nam lub wręcz obrzydzić kontakty z daną osobą, o tyle kompletnie niezrozumiała jest łatwość, z jaką autorka (z wykształcenia, jak się zdaje, psycholog kliniczny i/lub logopeda, specjalizujący się w problematyce zaburzeń komunikacji międzyludzkiej) wymienia pomiędzy toksycznymi typami ludzi mających poważne problemy cielesne lub emocjonalne, a nawet chorych psychicznie – a więc wymagających nie zlekceważenia i odrzucenia, lecz pomocy.
Doszczętnie przerażający jest sporządzony przez nią „Inwentarz toksycznego wizerunku”, dający do zrozumienia, iż toksycznych cech można doszukać się w każdej osobie, wyglądającej i zachowującej się inaczej niż hipotetyczny ideał (jaki on ma być, mogą zapewne dowiedzieć się amerykańscy czytelnicy, skorzystawszy z porad w firmie o sugestywnej nazwie „Your Total Image”, której adres zamieszczono na końcu książki...). Toksyczny więc może być:
- ubiór („ubrania z włókien sztucznych”, „bez stylu lub niemodne”, „zbyt ciasne” lub „zbyt luźne”),
- makijaż („niemodny”),
- owłosienie (włosy na głowie, które są „bardzo suche, matowe i mają połamane końce”, „niesforne i niepodatne na układanie”, a także „zmierzwione brwi” i „włoski w uszach”),
- paznokcie („odbarwione”, „zdeformowane”),
- skóra („tłusta i błyszcząca”, „odbarwiona”, „zaczerwieniona”, „zbyt pomarszczona”, a także z wypryskiem, znamionami, trądzikiem etc.),
- usta („zęby odbarwione lub przebarwione (…), krzywe, odkształcone lub nierównomiernie rozmieszczone”, „dziąsła nabrzmiałe, opuchnięte i zaczerwienione”, „wargi spierzchnięte”),
- gestykulacja i postawa („garbi się”, „rozmawiając z ludźmi, stoi nieco z boku”, „mówiąc lub słuchając, opuszcza głowę”, „uścisk dłoni przypomina zdechłą rybę” ),
- wyraz twarzy („mruga zbyt często”, „górna warga unosi się przy uśmiechu, wskazując, że nie jest ona {osoba – przyp. mój} naprawdę szczęśliwa”, „oczy są nieruchome i bez wyrazu”),
- głos („skrzypiący, zgrzytliwy”, „szorstki lub ochrypły”, „nosowy”, „z lekkim przydechem”), intonacja („z pewnym wahaniem lub niepewnością”) i wymowa („gwarą lub z akcentem”, „jąka się lub zacina”),
- wreszcie niedostatek talentów towarzyskich („rzadko mówi innym komplementy”, „mówiąc komplement, czuje się niezręcznie”, „zamyka się w sobie, gdy coś ją trapi”, „spotykając się z innymi, wydaje się spięta i nerwowa”, „prośba o pomoc w potrzebie przychodzi jej z trudem”, „sprawia wrażenie, jakby nieustannie zastanawiała się, co powiedzieć”); zacytowane w nawiasach cechy to ledwie pojedyncze z kilkunastu wymienionych w każdej kategorii...
Toksyczną jest zatem każda osoba uboga, chora, stara, smutna, nieśmiała. By choć trochę uchronić się przed jej zgubnym wpływem, można jednak, zdaniem autorki, „powiedzieć toksycznej osobie, co cię w niej drażni”.
Jak? Na przykład stosując technikę „zwierciadlanego odbicia”. Przyjaciółce, która pozwoliła sobie na głupawy docinek odnośnie naszych wymiarów, można wygarnąć: „To było podłe i wstrętne! (...) Nie przyszłoby mi do głowy wspominać o twoich okropnych, pożółkłych zębach, o twoich cienkich włosach z odrostami,(...) o twojej chorobliwej cerze.” Brawa za subtelność, pani doktor Glass! Jeśli jednak nasz toksyczny rozmówca pechowo nie posiada żadnych mankamentów wyglądu, można pokonać go „techniką humoru”, czerpiąc z arsenału „zabawnych ripost, stosowanych przez licznych komików”, co pozwala „zachować twarz, a przy okazji zrobić dobre wrażenie” i „nieźle się zabawić”. Oto przykłady : „”Czy jesteś owocem małżeństwa między kuzynami?”, „Masz swój styl – styl żałośliwy”, „Cokolwiek cię gryzie, musi cierpieć na niestrawność”, „Dlaczego nie odejdziesz stąd i nie pójdziesz do zoo? Tam nie rzucałbyś się w oczy.” Podobnie „zabawnych” (ha, ha, ha!) zwrotów przytacza autorka ze 20.
Najwidoczniej jestem piekielnie toksyczna, bo ani rusz nie potrafię w tych odzywkach dostrzec dowcipu i humoru – tylko pospolite grubiaństwo. W dodatku posiadam chyba z kilkadziesiąt spośród wymienionych przez autorkę ponad 200 „negatywnych cech osobowości”, bywam bowiem od czasu do czasu: bezradna, bojaźliwa, dokładna, konserwatywna, melancholijna, milcząca, nerwowa, niepewna siebie, opanowana, poważna, sceptyczna, uczuciowa, wrażliwa, zażenowana (na przykład przy czytaniu poradnika autorstwa dr Glass!) itd.
Uważna i dokonana bez przymrużenia oka lektura tego dzieła może mieć dwojakie skutki : albo wpędzić w depresję człowieka, który doszuka się w sobie wielu cech uznanych przez autorkę za przejawy toksyczności, i uzna, iż z tego tytułu zasługuje na dezaprobatę innych – albo lunąć wody na młyn osobnikowi nieskomplikowanemu uczuciowo, niegrzeszącemu odrobiną empatii ni tolerancji, który uwielbia obarczać otoczenie winą za wszystkie własne i cudze niepowodzenia.
Reasumując – produkt wysoce toksyczny. Zaleca się przechowywanie z dala od dzieci i osób o delikatnej psychice. Używać wolno jedynie w aptekarskich dawkach i pod kontrolą zdrowego rozsądku... tylko właściwie po co?
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.