Dodany: 31.07.2020 10:06|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Nie całkiem egzotycznie, a bardzo apetycznie


W przerwie między poważniejszymi lekturami trafiła mi się kupiona na prezent i w związku z tym przeczytana w ekspresowym tempie książka kucharska. Tym razem z przepisami kuchni ukraińskiej, która – jak się można spodziewać – nie jest taka całkiem egzotyczna. Ale ponieważ po pierwsze rodzina autorki ma mieszane korzenie etniczne („babcia ze strony taty pochodziła z Syberii, mama miała korzenie żydowskie i mołdawskie, a tata urodził się w Uzbekistanie”*), a po drugie Ukraina, sięgając nad Morze Czarne, podlegała też wpływom narodów kaukaskich i południowoeuropejskich, więc oprócz przepisów wspólnych dla większości kuchni wschodniosłowiańskich (barszcz, pierogi, kopytka, gołąbki, racuchy – tu na jogurcie, a moja babcia i potem ja identyczne robiłyśmy na kwaśnym mleku – makowiec czy kwas chlebowy) znajdziemy tu na przykład ormiański chłodnik szczawiowy, rosyjską carską juszkę, greckie chlebki z cebulą, pilaw jagnięcy po azersku, marchew po koreańsku, mołdawskie placindy i mamałygę, tatarskie czebureki, środkowoazjatyckie manty, gruzińskie lobio i tchemali, a także tort praski rodem z… ZSRR.

Każdemu przepisowi towarzyszy krótkie wprowadzenie, w którym autorka wyjaśnia, dlaczego zamieszcza go w tej książce, i co najmniej jedno zdjęcie, na ogół całostronicowe, rzadziej kilka mniejszych ilustrujących technikę przyrządzania. Opisy są na tyle szczegółowe, że z wykonaniem nie powinno się mieć problemu, może z wyjątkiem kilku potraw wymagających większych zdolności manualnych (mołdawskie ciasto vertuta czy wspomniane już manty, których metody zawijania nie zdołałam rozgryźć nawet z pomocą ilustracji), a większość składników jest osiągalnych w naszych sklepach.

Osobiście znalazłam przynajmniej 15 przepisów wartych skosztowania (w pierwszej kolejności zrobiłabym konfiturę ze skórek arbuza, choć nie mam pewności, czy nie wymaga ona użycia arbuza, który dojrzewał kilkaset kilometrów dalej na południe) i drugie tyle takich, które też miałabym ochotę wypróbować, gdyby nie zawierały jakiegoś miliona kalorii.

* Olia Hercules, "Mamuszka: Od Lwowa do Baku: Ponad 100 przepisów", przeł. Piotr Art, wyd. Buchmann, 2016, s.6.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 373
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: