Wyspa doktora Moreau (
Wells Herbert George (Wells H. G.))
#
Herberta George'a Wellsa nie trzeba specjalnie przedstawiać, bo jest bardzo dobrze znanym autorem, nie tylko przez fanów fantastyki naukowej, ale i przez czytelników ogółem. Jeden z pionierów science fiction, który był zarówno pisarzem, jak i biologiem. Znany z głośnych książek "Wojna światów", "Wehikuł czasu", "Niewidzialny człowiek" czy "Wyspa doktora Moreau", które były wielokrotnie przenoszone na ekran, a na podstawie ich pomysłów powstało wiele innych filmów, książek i gier. Osobiście uważam go za jednego z najlepszych klasyków gatunku i bardzo chętnie sięgam po jego książki. Nawet i ponownie po te same, zwłaszcza jeśli wznawiane są w przepięknych wydaniach z licznymi dodatkami, bo mam nie tylko okazję ponownie się w nie zagłębić, ale także przy okazji uzupełnić swoją kolekcję o tak ładne egzemplarze. I tak korzystając z nadarzającej się okazji ponownie wracam do szalonego doktora Moreau i jego upiornej wyspy.
Powieść zaczyna się od katastrofy statku 'Piękna Pani', który uderzył w pewien wrak i zatonął. Jedynym z ocalałych jest Edward Prendick, który zostaje uratowany przez przepływający w pobliżu statek 'Ipekakuana' , na którym dochodzi do zdrowia pod okiem czuwającego nad nim doktora Mongomery'ego. Jak się okazuje, Montgomery, wraz ze znajdującymi się na statku zwierzętami, płynie na pewną wyspę, gdzie przebywa jego mentor i genialny naukowiec - doktor Moreau, który nieustannie pracuje nad krzyżowaniem różnych gatunków zwierząt i usiłowaniem nadania im ludzkich cech. Początkowo Prendick nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji i makabrycznych eksperymentów. Ale już niedługo przyjdzie mu walczyć o własne życie, kiedy te makabryczne i przerażające eksperymenty wymkną się spod kontroli i rozpęta się piekło.
Okrutna wiwisekcja to metoda działania doktora Moreau, który przez dziesięć lat przebywając na swojej 'biologicznej wyspie' poddawał jej wiele różnych zwierząt, w związku z czym powstało kilka innych, nieco uczłowieczonych form zwierzoludzi. Wilk-kobieta, lisica-niedźwiedzica, skrzyżowanie nosorożca z koniem, satyr czy małpo-człowiek to tylko niektóre z dziwnych stworzeń, jakie stworzył Moreau. Niby uczłowieczeni i zachowujący się jak ludzie, ale z ograniczonymi uczuciami i umysłem, bo są bardzo kontrolowane i surowo karane za złamanie narzuconego im prawa złożonego z samych ograniczeń. Zwierzoludzie mają nawet wśród siebie stworzonego przez Moreau Głosiciela Prawa, który nakazuje, że zwierzoczlowiek musi chodzić wyprostowany, nie może chłeptać wody, zabijać innych zwierząt, wydawać zwierzęcych odgłosów itp. Ale czy aby na pewno dzikie zwierzęta da się w pełni kontrolować i wyplewić z nich naturalne zwierzęce instynkty?
Edward Prendick, nowo przybył główny bohater, który zapoznaje nas ze swoją historią i obserwacjami zdając relację (na zasadzie dziennika, ale bez zachowania typowej jego formy z datami, podanym czasem i różnymi przerywnikami), szybko przekonuje się, że te szalone eksperymenty doktora są nie tylko niepojęte dla umysłu i mocno oddziałujące negatywnie na emocje, ale także przerażające dla oka i nie do końca bezpieczne. Od początku, gdy zauważa zwierzoludzi, czuje obrzydzenie, strach i mocne odpychanie, bo krzyżowanie zwierząt z innymi zwierzętami i nadawanie im człowieczeństwa nie jest normalne i przez niego akceptowalne. Autor bardzo dobrze przedstawił targające nim emocje i to co dzieje się w jego umyśle, kiedy widzi eksperymenty i skrzyżowane zwierzęta. Bardzo dobrze też przedstawił szaleństwo doktora Moreau i wszystkiego tego, co dzieje się na tej mrocznej i przerażającej wyspie.
W czasie, gdy ta powieść była pisana w Wielkiej Brytanii akurat toczyła się debata na temat wiwisekcji przeprowadzanych na zwierzętach. Już wtedy przejmowano się losem zwierząt i walczono o ich prawa. Nie wspominam o tym przypadkiem, bowiem to właśnie ten temat zainteresował Wellsa (wszak z wykształcenia był biologiem) tak bardzo, że postanowił wykorzystać to w swojej książce, przedstawiają w tym samym 'wywróconą' teorię ewolucji Charlesa Darwina. Okrutna wiwisekcja podczas lektury powoduje, że pojawiają się wciąć nasuwające się dwa pytania: jak daleko może się ona posunąć, żeby uczynić zwierzę człowiekiem i maksymalnie zatrzeć różnice między człowiekiem i zwierzęciem, oraz kim są ludzie, którzy takie okrutne, bezlitosne i potworne rzeczy są w stanie czynić niewinnym zwierzętom?
Już za pierwszym razem, gdy czytałem tę powieść, czułem mocne odpychanie łączące się ze wstrętem i obrzydzeniem, bo to z całą pewnością nie jest normalne, co się tutaj dzieje. W głowie się nie mieści, że ktoś kiedykolwiek mógłby coś takiego zrobić jak doktor Moreau, a jeszcze bardziej, że ktoś mógłby na to pozwolić. Książka na pewno nie jest dla czytelników o słabych nerwach, chociaż warto podkreślić, że autor nie przedstawia szczegółowo zabiegów wykonywanych na zwierzętach. Właściwie to bardzo przypomina mi klimatem "Władcę much" Goldinga (chociaż tutaj w miejsce dzieci występują zwierzęta), a szaleńczy doktor Moreau przypomina tego z "Frankensteina" Shelley. Dodatkowo książka jest bogato i pięknie ilustrowana przez Giuseppe Garibaldiego Bruno, co tylko nadaje jej jeszcze bardziej mrocznego charakteru. Na końcu zaś znalazło się posłowie dra Mirosława Gołuńskiego opowiadającego o tej lekturze i jej wpływie na pop kulturę.
"Wyspa doktora Moreau" to bardzo dobre science fiction, w którym dochodzi do zderzenia nauki z filozofią, człowieka ze zwierzęciem, cywilizacji z dziką naturą, szaleństwa z niewinnością. Powieść, która ma osobliwy klimat, mroczny, duszny, ale i nieco odpychający, napawający wstrętem i trącący szaleństwem. Nie dla wszystkich, ale z pewnością warta poznania. I ani trochę się nie zestarzała. Polecam.
Recenzja z bloga Świat Bibliofila.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.