Dodany: 14.07.2020 16:41|Autor: Tatiana Maria

Nie tylko dla kobiet w ciąży...


Jestem w ciąży. Powiedziałam kumpeli, że szukam jakiegoś dobrego poradnika, to mi przyniosła „Dziecko Rosemary”. No i jak tu nie kochać łajzy?

Książka przeraziła mnie do szpiku kości. Odkąd mój błogosławiony stan stał się czymś oficjalnym, od razu przyszła do mnie sąsiadka z... domowej roboty specyfikiem. Podobno ulży mi przy mdłościach. Później mój ulubiony konduktor podszedł do mnie w pociągu i powiedział, że jego córka rodziła „prywatnie” w świetnej klinice, którą mi z miejsca polecił. Co jeszcze, pytam. Pewnie za chwilę przylezie Piotrek (mój przyszły eks) i zacznie mówić coś o zmianie mieszkania...

Ale żarty żartami (chyba...) - cała ta sytuacja pokazuje tylko, że Ira Levin z uwagą zbadał, jak zachowuje się gromada Homo sapiens w obliczu przyszłego członka stada, a wnioski sprytnie przekształcił na swoje potrzeby, tworząc w miarę przekonującą historię. Oczywiście, autor nie próbuje udawać, że jego książka to jakaś mądrość z najwyższej półki, niemniej to właśnie warstwa psychologiczna fabuły jest najmocniejszą stroną „Dziecka Rosemary”. Ja przez cały czas czułam się bardzo blisko bohaterki i razem z nią krok za krokiem zagłębiałam się w poczucie coraz gęstszego osaczenia zaprojektowanego przez Levina z precyzją zegarmistrza. Akcenty są umiejętnie rozłożone na całej powierzchni książki, która z przyjemnej obyczajówki powoli przekształca się w czystej krwi horror, gdzie sam książę ciemności jest ledwie dekoracją. Inaczej mówiąc, jest to znakomity kawałek rozrywki nie tylko dla kobiet w ciąży.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 294
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: