Dodany: 14.07.2020 16:39|Autor: Tatiana Maria

Rurka z kremem na brudnym talerzyku


Wszyscy chyba pamiętamy naszą rodzimą tzw. literaturę obozową. Ja pamiętam bardzo dobrze i pamiętam płynący z niej obraz nieskończonej wręcz beznadziejności, który łamał każdego twardziela. Tak o obozach pisali bezpośrednio ludzie, którzy w nich byli faktycznie. Brat mojego dziadka też był w Auschwitz. Podobno w akcie totalnej deprechy w biały dzień rzucił się na druty elektryczne, byleby tylko uciec... Czy w takim miejscu może dziać się miłość?

Od razu na myśl przychodzą opowiadania Tadeusza Borowskiego. "U nas w Auschwitzu" ma formę listów pisanych do ukochanej kobiety, a "Pożegnanie z Marią"... no cóż, tytuł mówi sam za siebie. Miłość ma więc tu postać tęsknoty. W "Tatuażyście" zaś miłość staje się nadzieją, ale jakieś to wszystko za łatwe, za hollywoodzkie wręcz, przez co cały ten romans i jego okoliczności zostają tak naprawdę sprowadzone do poziomu historii a la rurka z kremem na brudnym talerzyku.

I tu przechodzimy do realiów obozowych. Borowski poraża upadkiem człowieczeństwa, które przyjęło formę znieczulicy i ironicznego wręcz uśmieszku, który widać chociażby w samym tytule kolejnego opowiadania "Proszę państwa do gazu". Ciarki przechodzą. U Heather Morris nie mamy tego efektu. Autorka co prawda stara się opisywać okropności takimi, jakie mniej więcej były (lub mogły być), ale brakuje w nich wiarygodności. Po prostu nie czuję się, jakbym była obok tego Sokołowa w legendarnym Auschwitzu, miejscu przeznaczonym przecież niszczeniu ludzkiej godności. Nie to, że powątpiewam, ale autorka w moich oczach sprawia wrażenie, jakby czerpała wiedzę z telewizji, a nie od ludzi, którzy faktycznie przeżyli koszmar obozu zagłady. Być może wszystko zostało za bardzo wyszlifowane przez redakcję, być może Heather Morris chciała, aby sprawa była bardziej romansowo-obyczajowa, bardziej pod oko masowego odbiorcy... Nie wiem, trudno mi powiedzieć. A może po prostu moja opinia jest skrzywiona z racji tego, co dawniej słyszałam i czytałam o Auschwitz? W sumie sama jestem sobie winna. Wiedziałam, czym ta książka będzie mniej więcej, ale jakaś część mnie jednak liczyła na pozytywne zaskoczenie. Niestety, nic takiego nie nastąpiło.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 362
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: