Dodany: 14.07.2020 09:46|Autor: WiadomościOpiekun BiblioNETki

Konkurs - What The F.


What the F.: Co przeklinanie mówi o naszym języku, umyśle i nas samych (Bergen Benjamin K.)

Jak to możliwe, że pacjenci po zawale, utraciwszy zdolność mówienia, wciąż krzyczą Szlag!, gdy są zdenerwowani?

Jak to się stało, że Wacek przestał być tylko jednym z wielu imion?

Dlaczego gówno jest wulgarne, a kupka tylko dziecinna?

I dlaczego, chcąc kogoś obrazić, prostujemy środkowy palec?

Niemal wszyscy przeklinamy – po zbyt wielu drinkach, kopnięciu się w palec albo przyłapani na gorącym uczynku. Przekleństwa można „wypikać”, zastąpić gwiazdką, ocenzurować – lecz są tak pociągające, że nie potrafimy przestać ich używać. Benjamin Bergen, językoznawca i kognitywista, tłumaczy co przeklinanie mówi nam o naszym języku i umyśle. Przekonuje, że „brzydkie” słowa są pożyteczne. Mogą śmieszyć, wyzwalać albo pobudzać emocjonalnie. Dowodzi, że oferują nam możliwość spojrzenia z nowej perspektywy na to jak mózg przetwarza język i dlaczego języki świata tak różnią się od siebie. Błyskotliwe jak diabli i zajebiście śmieszne, What the F jest obowiązkową lekturą dla wszystkich, którzy chcą się dowiedzieć jak i dlaczego przeklinamy.

Fascynująca podróż na styku etymologii, neuronauk i kultury – „Discover” Bergenowi udaje się nas przekonać, że warto docenić społeczną rolę „brzydkich” słów - „Science”

 

Mamy dla Was konkurs, w którym do wygrania są dwie książki What the F.: Co przeklinanie mówi o naszym języku, umyśle i nas samych (Bergen Benjamin K.)

Wystarczy napisać: jak przeklinacie bez użycia przekleństw? Motyla noga? :)

 

Dwie najbardziej kreatywne odpowiedzi zostaną nagrodzone!

Na odpowiedzi (w serwisie i na fb) czekamy do 28.07.2020 r.

Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 21
Użytkownik: hamartus 14.07.2020 12:30 napisał(a):
Odpowiedź na: What the F.: Co przekli... | WiadomościOpiekun BiblioNETki
Mnie inspirują urocze przekleństwa znalezione w książkach, np. "cholibka", "na brodę Merlina!" czy "galopujące gargulce!". Niektóre z nich na stałe weszły do mojego repertuaru :)
Użytkownik: Meszuge 15.07.2020 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: What the F.: Co przekli... | WiadomościOpiekun BiblioNETki
W języku polskim usankcjonowany został jakiś czas temu błąd, polegający na zamiennym używaniu „wulgaryzmów” i „przekleństw”. Całymi wiekami były to pojęcia zupełnie różne. W każdym razie błąd ten prowadzi w konsekwencji, między innymi, do takich oto dziwacznych pytań: „jak przeklinacie bez użycia przekleństw?”. Przekleństwem jest na przykład – niech cię diabli porwą! Wulgaryzmy natomiast, to kurwa, chuj, pierdolić.

Jak przeklinam bez użycia przekleństw? Najgorszą klątwą jaką człowiek wymyślił: PRZEKLINAM CIĘ! Albo: BĄDŹ PRZEKLĘTY!
Użytkownik: WiadomościOpiekun BiblioNETki 16.07.2020 07:59 napisał(a):
Odpowiedź na: W języku polskim usankcjo... | Meszuge
ano racja!
Użytkownik: zawodnik 15.07.2020 21:42 napisał(a):
Odpowiedź na: What the F.: Co przekli... | WiadomościOpiekun BiblioNETki
Często, ku memu ubolewaniu, używam wulgaryzmów. Natomiast nigdy nie przeklinam, bo przekląć znaczy anty-błogosławić, a to mi się raczej nie zdarza. Jednak moja mama jest kobietą, która ani wulgaryzmów, ani przekleństw nie używa. Jednak, jako człowiek dość emocjonalny, czymś je zastąpić musiała. Zdarzają jej się "jasne gwinty", albo "pomorki", ale istnieje przekleństwo specjalne, używane w przypadkach wielkiej wagi. Gdy mamie wali się świat mówi: ... ... "O, cię Florek". To jednak nie koniec. Gdy mej kochanej matce świat nie tylko się wali, ale w dodatku na mały palec u stopy wrzeszczy: "O, cię Florian!"
Użytkownik: ka.ja 16.07.2020 13:33 napisał(a):
Odpowiedź na: What the F.: Co przekli... | WiadomościOpiekun BiblioNETki
Ma taki jeden wulgaryzm, którego nigdy nie użyłam, ale doceniam jego moc. Z tym wulgaryzmem wiąże się wspomnienie sprzed około czterdziestu (!) lat. Do dziś pamiętam, że stałam z mamą na przystanku autobusowym tuż obok słynnego w Bielsku-Białej optyka Jana Kulki, a tuż obok kompletnie pijany mężczyzna bluzgał potwornie i agresywnie pod adresem nieobecnej tam osoby. Nie pamiętam, co jej zarzucał ani o co mu w ogóle chodziło, ale zapamiętałam straszliwy wulgaryzm. Tak mną wstrząsnął, że zachował się w mojej głowie jak nagranie na dysku: ty wszo zgniła!

Zamiast wulgaryzmów wolę używać archaizmów - pętak, łapserdak, łachudra, huncwot, bęcwał, ladaco, szumowina, szuja, wciórności, na pohybel, a idź sczeźnij. Ze współczesnych mam słabość do przymiotnika przechujaszczy, nie da się go bowiem traktować zupełnie poważnie, a brzmi bardzo emocjonalnie. Lubię też różne wiechizmy - taka twoja owaka w ząbek czesana matuchna, a żeby cię tam i nazad przez most Kierbedzia itd, ale do takich sformułowań to się naprawdę trzeba unieść i rozkręcić.
Użytkownik: ka.ja 16.07.2020 13:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Ma taki jeden wulgaryzm, ... | ka.ja
Jak to jest, że własny błąd widzi się nie wtedy, kiedy komentarz jest jeszcze w wersji edytowalnej, a dopiero zaraz po dodaniu - dwa "tużoboki" tuż obok siebie! Noż wciórności!
Użytkownik: WiadomościOpiekun BiblioNETki 16.07.2020 13:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Ma taki jeden wulgaryzm, ... | ka.ja
O to to!
Też mam zamiłowanie do takich archaizmów! :)

A kiedyś podczas akcji "książki na wagę" zgarnęłam stary słownik gwary więziennej - o matulu, jakie tam są skarby!
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 16.07.2020 13:54 napisał(a):
Odpowiedź na: What the F.: Co przekli... | WiadomościOpiekun BiblioNETki
Ze względu na dzieci żona zabroniła mi kląć "do cholery", więc - aby być na czasie - klnę "do korony!" ;)

A kolega miał przez wiele lat zwyczaj klnąć anagramem, do którego nikt się nie przyczepiał: mówił "w zidę pnioka!". Nie chcę tego anagramować do postaci wyjściowej, ale jest tam coś o koniu...
Użytkownik: janmamut 16.07.2020 23:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ze względu na dzieci żona... | LouriOpiekun BiblioNETki
Rewelacja! A ten kolega to jakieś szczególne uzdolnienia językowe, matematyczne czy podobne wykazuje?

Aż się przypomina okrzyk bojowy z "Bajek robotów" i rozbicie się oń tłumaczy Lema. Za https://solaris.lem.pl/o-lemie/prace/wojciech-orlinski/272-fragment-sepulki

"awruk

Okrzyk bojowy rodu Selektrytów, stanowiący zarazem wyrafinowaną pułapkę na tłumaczy Lema, zastawioną na samym początku Bajek robotów w opowiadaniu Jak Erg Samowzbudnik bladawca pokonał. Pułapkę tę skrywa pozornie niewinne zdanie: „Dosyć, że Triody znikł, ledwo »Awruk!« krzyknąć zdołał, słowo ulubione, zawołanie bitewne rodu”. Co znaczy to słowo odczytane od tyłu, nie trzeba wyjaśniać żadnemu dorosłemu Polakowi, u nas również jest to ukochany okrzyk bojowy. Spośród wszystkich tłumaczy Lema jednak jeden tylko Michael Kandel stanął na wysokości zadania, tłumacząc to na tickuf! Reszta najwyraźniej nie doszukała się w nim ukrytego znaczenia i albo zostawiła „awruka” bez przekładu, albo, co gorsza, wymyślała własne dziwne twory.

Pierwszą drogą poszła m.in. tłumaczka rosyjska, Ariadna Gromowa ("Skazki robotów") - co jeszcze nie jest złym rozwiązaniem, bowiem w Rosji "awruk" nie cieszy się aż tak wielką popularnością jak np. "ciamujowtboj", ale powinien być zrozumiały. Gorzej, że tłumaczka węgierska, Beatrix Muranyi - choć dla Węgrów "awruk" też jest zrozumiały - umieściła tutaj niemądry okrzyk "Bit-bit Hurra!".

„Awruka” nie zrozumieli też tłumacz hiszpański (Meliton Bustamante), niemiecki (Cezary Rymarowicz) i tłumaczka francuska (Halina Sadowska). To zdumiewające, zważywszy na nazwiska dwojga ostatnich. Po hiszpańsku „awruk” został bez zmiany, w niemieckim zrobiono z niego brzmiący z pruska Awruck!, po francusku zaś pozbawiony sensu okrzyk Fouchtra!

Tłumaczka francuska zostawiała też niezmienione inne udziwnione słowa Lema, których wprawdzie próżno szukać w słownikach, ale mają znaczenie dość oczywiste dla osoby osłuchanej z językiem polskim, na przykład „istowo” („Istowo, repondisje laconiquement”, oryg.: „Istowo - odparłem lakonicznie”) czy „iurni” („Iurni! Petits troncs a volonte! Toutes les tailles”, oryg.: „Iurni! Kadłubki igrcowe dowoli! Miary wszelkie”). Właśnie czytając Lema w przekładach, najłatwiej sobie uświadomić skalę jego kunsztu słowotwórczego - dziwaczne neologizmy, które napotykamy w jego książkach, nie są przecież tworzone całkowicie przypadkowo. Są głęboko osadzone w polskiej tradycji językowej. Zdanie „będzie się pęził, biedak” wprawdzie nie ma sensu, ale neologizm „pęzić” brzmi jakoś dziwnie znajomo. Jakże rzadko tłumaczom udaje się tego typu słowa oddać równie zręcznie, jak w francuskim przekładzie „Il va se morfondre, pauvre”. A co z bladawcami (Ein Blasser, un blemard, a paleface), lepniakami, sepulkami, długoniami, nie mówiąc już o pćmach i murkwiach?"

Może ta nieudolność tłumaczy z polskiego trochę usprawiedliwia działającą w mrozach komisję, że jakieś miernoty dostały nagrodę Nobla, a Lem się jej nie doczekał.
Użytkownik: sowa 17.07.2020 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Rewelacja! A ten kolega t... | janmamut
„tickuf” – bezcenne :-).

Witkacy też był dobry w te klocki. Że zacytuję prof. Deglera:
„Jeśli już musimy kląć i wzajemnie się obrażać, czyńmy to z fantazją, jak proponował Witkacy: ty wandrygo, ty chałapudro, ty sierdaszony wądrołaju, ty chlipaku, ty kreczkawa bamflondrygo, dziamdzia twoja szać zaprzała, sturba ich suka malowana! Brzmią znakomicie, a nie są plugawe”.

(https://wyborcza.pl/1,76842,8204652,Pozal_sie_Boz​e__jesli_masz_komu.html)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 17.07.2020 15:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Rewelacja! A ten kolega t... | janmamut
Po prawdzie to (jak pamiętam wyjaśnienia sprzed niemal 20 lat) to kolega zgapił to od kogoś innego jeszcze.

Ja pamiętam dobrze z "Inwazji z Aldebarana" klątwę "psiamać twoja chrancowata końskim dyszlem chrzczona" ;) Pamiętam też "rozszyfrowywanie" Szekspira w "Pamiętniku znalezionym w wannie" ("dała mi Fay") oraz komunikat "nee bee dee" - "nie będzie odpowiedzi".

A co do "awruka", to dla niektórych oczywistość, a dla niektórych coś niepojętego - ja jakiś czas temu musiałem szczegółowo tłumaczyć paru osobom, dlaczego śmieszy mnie nazwa pewnej firmy z Białegostoku, produkującej stolarkę okienną pod tymże szyldem!

Jeszcze za bardzo interesujący wykład o tłumaczeniu Lema odwdzięczę się taką anegdotą ze scrabblowego świata: wśród scrabblistów cieszy się powodzeniem zabawa anagramowania nazwisk (z ewentualnymi blankami, czyli pustymi maskami liter). Jedną ze znanych osób, które czasem nawiedzały turnieje (w charakterze gracza) był śp. Grzegorz Miecugow. Na jednym z takich turniejów scrabbliści chcieli mu pokazać tę zabawę - wpisali do anagramatora jego nazwisko, a ów wybitnie się zdziwił: wyszło GUMOWIEC. Nb. po śmierci Miecugowa zorganizowano turniej memoriałowy pod nazwą "Gumowiec" właśnie.

A a propos zabaw nazwiskami: niektórzy scrabbliści starają się znaleźć (niekoniecznie jednowyrazowe) anagramy swojego imienia i nazwiska, i tak jeden z najlepszych do niedawna zawodników Dariusz Kosz to Kosiarz Dusz, inny Kuk Czuje Praliny, a jeszcze inny Kiper Imbryczek ;)
Użytkownik: janmamut 18.07.2020 18:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Po prawdzie to (jak pamię... | LouriOpiekun BiblioNETki
No, to jak doszliśmy do wspólnych znajomych, to według pociągowych zasad, powinniśmy się sobie kłaniać. (Jakby Bnetka nie wystarczała. A w życiu z moim ślepym wzrokiem i tak pewnie nie poznam).

A człowiek dobry jest. Na zajęciach ze składu tekstu daję różne absurdalne przykłady, by łatwiej było różne rzeczy pamiętać. Był akurat taki językowy, gdzie powiedziałem, że mam tylko dwie pozycje, bo trudno wymyślić więcej. W ciągu minuty podał mi kolejny kamyczek do kolekcji.

Takim ludziom należy życzyć długiego życia w zdrowiu, by zdążyli zrobić wszystko, do czego są uzdolnieni. :-)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 20.07.2020 10:20 napisał(a):
Odpowiedź na: No, to jak doszliśmy do w... | janmamut
A to interesujące - jaki jest i czego dotyczy ów przykład ze składu tekstu? Scrabbliści lubią takie zabawy, nie ma co się dziwić, że szybciej przychodzą im do głowy rozwiązania tego typu problemów po odpowiednim przecież wyćwiczeniu.
Użytkownik: janmamut 21.07.2020 05:06 napisał(a):
Odpowiedź na: A to interesujące - jaki ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Przy wprowadzeniu do tabelek w LaTeX-u potrzebuję jakiegoś prostego wypełnienia. Rzeczownik polski, jak wiadomo, ma rodzaj, ale nie odmienia się przez rodzaje. A gdyby się odmieniał? Na przykład:
mór, mora, moro czy poseł, posłanka, posłanko (kos, kosa, koso nie jest dobrym przykładem, bo ostatnie nie jest rzeczownikiem). To nie wszystkie przykłady (znam inne), ale zdaje się, że jest ich naprawdę mało.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 21.07.2020 08:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Przy wprowadzeniu do tabe... | janmamut
Istotnie - idealne wyzwanie dla scrabblisty! Podobnymi jest np.: w języku polskim są 2 pięcioliterowe słowa z trzema literami E, warto je znać choćby dla potrzeb gry ;)

A co do LaTeX-a - ciekawe, że mnie go nie uczono, wiem, że znajomi uczyli się go sami. Ja, pisząc magisterkę, korzystałem ze Scientific Workplace - kod LaTeX-owy pod spodem, a interfejs przyjazny nawet podstawowiczowi!
Użytkownik: janmamut 23.07.2020 03:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Istotnie - idealne wyzwan... | LouriOpiekun BiblioNETki
O ile eseje nie były zbyt trudne, to z roślinami musiałem się już wspierać. Ciekawe!

Do Scientific Workplace to chyba trzeba mieć jakiegoś sponsora. Gdy zajrzałem na ich stronę, nawet nie chcili podać ceny, co na ogół oznacza jakieś zdzierstwo. Zresztą w TeX-u da się ładnie niektóre rzeczy zaprogramować. Ja na szczęście zaczynałem od TeX-a, LaTeX był później. To uczy właściwego myślenia.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 23.07.2020 08:40 napisał(a):
Odpowiedź na: O ile eseje nie były zbyt... | janmamut
Ogólnie literka E to jakiś panlingwistyczny ewenement, scrabbliści wielu języków uczą się słów, dzięki którym mogliby wykładać ich nadmierną ilość (w mojej prywatnej paranoi prześladują mnie litery E oraz Z, których w zestawie jest odpowiednio 7 i 5, i Z-ów przeważnie dostaję od 3 w górę w partii ;) ). I tak mamy we francuskim (w którym dla scrabbli opuszcza się znaki diaktyryczne) słynne CREEE, a w niemieckim TEEEIER. Zabawne są też historie o szoku, który scrabbliści-obcokrajowcy przeżywają, widząc polskie w/w Z-ty - w angielskiej wersji Z jest obok Q i X najrzadszą literą, jak u nas Ź, a tu w polskiej wersji roi się od nich. No to mam kolejną zagadkę dla Ciebie: jakie jest polskie słowo 5-literowe z trzema Z? ;)

Nawiasem mówiąc - onegdaj napisałem sobie skrypt, który opierał się na pełnej bazie polskich słów z odmianami z OSPS, a wyciągał do kostki 32^3 słowa, zawierające sklejkę 3 liter w każdym możliwym zestawieniu, czyli np. na 1. warstwie 'A' były słowa, w których istniały sklejki -AAA-, -ĄAA-, -BAA-, -CAA-,... -ŹAA-, -AAĄ-, -AAB-, ... -BAC-... itd. Oczywiście wielu nie ma (brak słów, w których spotyka się AAA), ale niektóre odkrycia przydatne lub intrygujące (np. dla -FAA- jest ALFAAKTYWNY, dla -ÓŁH- jest PÓŁHAK, istnieją tylko 2 słowa polskie, w których występuje sklejka -AÓ- (kolejna zagadka dla Ciebie ;) )). Potem zrobiłem z tego statystyki "sąsiedzkiej przyjazności" liter i heatmapy. Kurczę, muszę to odszukać, bo po updatach OSPSa rzecz na pewno wyglądać będzie inaczej!

A z SW korzystałem dzięki użyczeniu tylko na czas pisania magisterki - pełna wersja ładnych parę lat temu kosztowała 2.4kPLN.
Użytkownik: janmamut 24.07.2020 13:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Ogólnie literka E to jaki... | LouriOpiekun BiblioNETki
W zasadzie to są 2 takie słowa: zrzaz i zrzez, tylko pierwsze jest już na tyle stare, że słownik go nie uwzględnia.

Z jednym słowem z "aó": naówczas nie miałem problemu, bo było na dyktandzie w pierwszej klasie liceum. Na drugie jakoś nie mam pomysłu. Kiedyś grałem w scrabble, gdzie jednym z uczestników był człowiek z dysgrafią. Ależ pojawiały się słowa! W takiej wersji byłby na pewno aón (po naszemu ałun), ale wiem, że to nie to.

A cena SW rzeczywiście powalająca, choć jakoś pamiętam, że dawno temu to było ponad tysiąc dolarów.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 24.07.2020 14:57 napisał(a):
Odpowiedź na: W zasadzie to są 2 takie ... | janmamut
Bene! Tak, ZRZAZ niedopuszczalny w OSPS. Z AÓ jest coś bardzo kontrowersyjnego: KAKAÓW. Tak, słowniki dopuszczają odmienność słowa "kakao" :) Może to niektórych dziwić, ale to tylko kwestia czasu - jak np. z "radio": teraz się mówi "w radiu", "radiem", w D.l.mn. poprawnie "radiów".

Zaś co do znajomych anty-grafów, to w podstawówce jeden zasłynął na dyktandzie pisząc słowo Józef tak: "iuzew".
Użytkownik: janmamut 27.07.2020 02:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Bene! Tak, ZRZAZ niedopus... | LouriOpiekun BiblioNETki
Kakaów?! Groza! Obowiązujący słownik ortograficzny konsekwentnie podaje "kakao" jako nieodmienne.

Mnie nawet odmienianie "molo" przeszkadza (przy okazji kolejny przykład pseudoodmiany: mol/mól, mola, molo), bo gdy słyszę, że ktoś jest na molu, wyobrażam sobie takiego wielkiego owada, jak z japońskich filmów o potworach, gdzie była ćma Mothra (Mosura), ujeżdżanego jak smok przez Daenerys.
Użytkownik: Asienkas 23.07.2020 17:57 napisał(a):
Odpowiedź na: What the F.: Co przekli... | WiadomościOpiekun BiblioNETki
Przy uczącym się mówić dziecku, trzeba było zapanować nad językiem. Jak mi się to udało? Kiedy czuję, że wymsknie mi się jakieś "mięso" biorę głęboki oddech i z wydechem wypuszczam całą złość.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: