Nie tylko w samolotach
„Jakie to teraz proste – kupić bilet lotniczy, podróżować po świecie”[1].
Turbulencje – ten termin kojarzy się przede wszystkim z podróżami samolotowymi, prawda? Tytuły kolejnych opowiadań w książce Davida Szalaya zostały sprowadzone do oznaczenia portów lotniczych. Przypuszczałem, że akcja większości z nich będzie się rozgrywać właśnie na lotniskach, na pokładach samolotów. Podróżowanie samolotem to specyficzne doświadczenie. Pasażerowie razem z samolotem wznoszą się niczym Ikar w słynnym micie. Dzieje się niemożliwe – odrywają się od ziemi, dotykają chmur. Znajdują się pomiędzy jednym a drugim punktem. Ekscytacja może się tu mieszać z grozą – bo przecież nie wiadomo, czy samolot wyląduje, czy raczej spadnie. Być może jest w tym przesada (wiadomo, statystycznie łatwiej można zginąć w wypadku drogowym niż lotniczym), ale ryzyko katastrofy istnieje. W pierwszym z opowiadań bohaterka wraca z odwiedzin u chorego syna – źle znosi podróż:
„W nawet łagodnych turbulencjach nienawidziła tego, że niszczą iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa i człowiek nie może już udawać, że znajduje się w jakimś spokojnym miejscu”[2].
Natomiast tytułowe turbulencje mają w tej książce szersze znaczenie. To zawirowania życiowe, momenty, w których coś się zmienia, pojawia się zagrożenie, czasem otrzeźwienie. Turbulencja – to może być pożar domu, wypadek, zakazany romans, zdrada, narodziny wnuczki, choroba, z którą nie można wygrać. David Szalay opisuje kolejne historie w sposób oszczędny, ale wyrazisty. Poznajemy bohaterów zaledwie na chwilę, na życiowych zakrętach. Potem ich zostawiamy, aby przejść do następnej opowieści. Wszystkie składają się w bardzo ciekawy łańcuch tworzący osobną, a jednak wspólną historię. Wygląda to tak, jakby pisarz-kamerzysta szedł za jedną postacią tak długo, dopóki nie zainteresował się kolejną. Tak, ścieżki bohaterów często przecinają się tu na krótko, biegną daleko od siebie.
Po „Turbulencjach” spodziewałem się opowieści z lotnisk, z samolotów, dostałem jednak coś więcej - zbiór realistycznych historii z psychologicznie dopracowanymi bohaterami. To bardzo kunsztowna, ciekawie pomyślana proza. Wybierzcie się w tę podróż.
[1] David Szalay, „Turbulencje”, tłum. Dobromiła Jankowska, Wydawnictwo Pauza, 2020, s. 10.
[2] Tamże, s. 14.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.