Dodany: 10.07.2020 00:20|Autor: Kamil Żółkiewicz

“Dziesięć tysięcy drzwi” do dawnego świata i jego problemów


Oficjalna recenzja PWN

Recenzent: Kamil Żółkiewicz

Literatura młodzieżowa w oczach wielu osób charakteryzuje się przede wszystkim schematycznością. Jednak czy książka dla młodego człowieka musi zawsze wiązać się z oklepaną i dobrze znaną strukturą? Skutkiem takiego zabiegu są oczywiste rozwiązania poszczególnych problemów w fabule - co powoduje dużą przewidywalność. Takie działanie nie buduje i nie trzyma żadnego napięcia. Boisz się o stan literatury młodzieżowej? Spokojnie. “Dziesięć tysięcy drzwi” jest bardzo ważną propozycją, co mogą sugerować nominacje do takich nagród jak Nebula oraz Hugo.

Fabuła jest stosunkowo prosta. Nie zastaniesz tutaj wielkich komplikacji. Jednak pozytywną stroną jest lekkość oraz spójność treści. W powieści nie doświadczysz sytuacji, kiedy wątek zaczyna się i później przepada bez żadnych wieści. Tutaj możesz przede wszystkim liczyć na dobrą narrację oraz ciekawą historię poprowadzoną od A do B.

Wiele tytułów zaliczających się do literatury młodzieżowej jest bardzo schematycznych. Często czytając książkę masz wrażenie, że gdzieś już to widziałeś. Jeśli nie masz takich spostrzeżeń po przeczytaniu, wtedy możesz być pewien, że trafiłeś na lepszy kawałek literatury. Jak jest w przypadku “Dziesięciu tysięcy drzwi”? Tutaj cała sytuacja wygląda całkiem pozytywnie.

Książka opowiada o dziewczynie mieszanego pochodzenia. Opiekuje się nią bogaty człowiek, który jest pracodawcą ojca bohaterki. Ten zdobywa ciekawe przedmioty do kolekcji z antykami. Wbrew pozorom dzieciństwo January jest całkiem ciekawe. Codziennie obcuje z ciekawymi przedmiotami, gdzie każdy ma swoją historię. Jednak dziewczyna tęskni za swoim tatą. Czasami jest to bardzo trudne - wytrzymać w oczekiwaniu. Poniekąd jest to lekcja dla najmłodszych, aby doceniali to, co po prostu mają na co dzień - rodziców, rodzeństwo i przyjaciół.

Fabuła jest osadzona w dość ciekawym okresie - XX wiek. To złoty wiek dla rozwoju. Coraz to kolejne odkrycia w dziedzinach różnych nauk oraz postępujące wynalazki technologiczne. Człowiek poznaje wartość nauki. W tym zabiegu również można doszukać się dobrej lekcji dla młodych. Cała technologia nie wyrosła na drzewie. Do wszystkiego trzeba było dojść za pomocą rozumu. Trzeba być głodnym wiedzy i przekraczania ludzkich granic - ustalania nowych barier.

Autorka porusza również istotny problem, jakim jest segregacja rasowa, która w XX wieku była szczególnie obecna. Biały człowiek staje się zarazem zbawieniem, jak i traumą świata. January jest bezpieczna tylko i wyłącznie ze względu na swojego opiekuna. W przeciwnym wypadku byłaby prześladowana i wykorzystywana. Dochodzi do pewnych wydarzeń, które doprowadzają bohaterkę w różne ciekawe miejsca.

W samym języku oraz konstrukcji widać momentami braki i potrzebę zaczerpnięcia większych szlifów, jednak wszystko idzie w dobrym kierunku. “Dziesięć tysięcy drzwi” to dobry zwiastun tego, co na pewno autorka jeszcze stworzy. Warto to przeczytać między innymi po to, aby przenieść się w czasie, nabrać pewnego szacunku dla tego, jak świat wygląda obecnie i co mamy na co dzień.

Ocena: 4,5/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 291
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: