Dodany: 06.07.2020 23:12|Autor: martynak

Jak tragedia może wpłynąć na nasze życie?


Recenzja oficjalna PWN

Recenzent: Martyna Kardyś

Debiutancka powieść R. O. Kwon podbiła serca amerykańskich czytelników. Choć książka nie jest opasłym tomiskiem, autorka potrzebowała 10 lat, aby ją ukończyć. Dlaczego pracowała aż tyle czasu nad “Podpalaczami”? Odpowiedź na to pytanie powinna przynieść lektura opowieści.

“Podpalacze” to powieść spięta klamrą kompozycyjną. Fabuła rozpoczyna się od pożaru kliniki aborcyjnej, aby później cofnąć się w czasie i opowiedzieć, co właściwie doprowadziło do tego wydarzenia. Głównymi bohaterami są Will i Phoebe. On stracił wiarę i uporczywie stara się zapełnić pozostałą po niej pustkę. Ona jest dziewczyną z tajemnicami, która otacza się ludźmi i karmi ich opowieściami oraz smutkiem, aby zapomnieć o swoim cierpieniu. Kierowani potrzebą bliskości i wypełnienia pustki tworzą związek, który powoli ciągnie ich na dno.

Kwon podejmuje się trudnych, wciąż aktualnych tematów. Pisze o depresji, toksycznej miłości, wpływie sekty na życie człowieka czy potrzebie znalezienia bliskiej osoby i poświęcenia jej życia. Nie jest to książka, z którą można się zrelaksować. Wymaga raczej od czytelnika pełnego skupienia. Pełna jest ciężkich emocji, takich, jak strach, pustka, samotność, wyobcowanie, dzięki czemu lektura może stanowić przeżycie podobne do starożytnego katharsis. Przeżywając emocje bohaterów możemy równocześnie sami uwolnić się ze skrywanych uczuć, problemów i cierpienia.

Początkowo wydaje się, że książka pisana jest głównie z perspektywy głównych bohaterów, chwilami przeplatana perspektywą Johna Leala - duchowego przewodnika religijnego ugrupowania Jejah. Gdy jednak dalej zagłębimy się w fabułę, okazuje się, że za narrację Phoebe odpowiada pamiętnik, który pozostawiła po sobie oraz wspomnienia i wyobrażenia Willa. Ten ciekawy zabieg umożliwia wchodzić czytelnikowi w polemikę z wydarzeniami i spróbować stworzyć swoją własną wersję wydarzeń. Pomaga nam w tym również otwarte zakończenie.

Autorka powoli prowadzi nas przez akcję, wplatając wydarzenia z przeszłości bohaterów, które ich ukształtowały, między teraźniejszość. Stopniowo atmosfera gęstnieje, tempo narracji zaczyna przyspieszać, a krótkie rozdziały sprawiają, że chcemy wciąż dalej i dalej zagłębiać się w akcję. Opowieść jest zwięzła, Kwon nie rozwleka akcji do granic możliwości, dzięki czemu nie ma ona najmniejszych problemów z budowaniem napięcia, co czyni książkę jeszcze bardziej interesującą.

Kwon bardzo dobrze zbudowała swoich bohaterów. Są to ludzie z krwi i kości, ze swoimi problemami, tajemnicami czy intrygującą przeszłością. Will, wcześniej oddany wierze i Bogu, zaczyna wątpić, występuje z chrześcijańskiego college'u, by przenieść się do Edwards. Tam podrasowuje swój życiorys, twierdząc, że pochodzi z bogatej rodziny, kiedy w rzeczywistości musi dorabiać jako kelner, żeby móc się utrzymać. Swoją iluzję utrzymuje, trzymając się na uboczu i kupując markowe ubrania w second handach. Phoebe natomiast pochłonięta była swoją pasją do gry na fortepianie, jednak uczucie, że nie jest wystarczająco dobra, przyczyniło się do zaprzestania ćwiczeń. Po wypadku, w którym zginęła jej matka, trafiła do Edwards. Chcąc zapomnieć o swoich problemach i poczuciu winy za śmierć matki rzuciła się w wir imprez.

Równie dobrze wypadają bohaterowie drugoplanowi. Mamy tu chociażby przyjaciela geja czy przywódcę religijnego ugrupowania, który lubi zmieniać nieco swoją przeszłość i wierzyć, że jest wybranym przez Boga. Ojca Phoebe, który znęcał się psychicznie i fizycznie nad żoną i jednocześnie pojechał za nią do Stanów, kiedy od niego odeszła. Szefa włoskiej knajpki, który nawet nie jest Włochem i sprzedaje ludziom poczucie luksusu i ważności. Koleżankę Phoebe, która jest członkinią koła teatralnego i tak jak Phoebe nie stroni od imprez. Matkę Willa, która nie potrafiła się pogodzić ze zdradą męża, jego odejściem i roztrwonieniem majątku przez rodzinę. Niewielka społeczność Edwards stanowi przekrój przez całe współczesne społeczeństwo, co czyni ją jeszcze bardziej autentyczną. Kwon jest dobrą portrecistką życia codziennego, co stanowi dużą zaletę opowieści.

“Podpalacze” nie przynoszą odpowiedzi na część najważniejszych pytań, nie dowiadujemy się, co tak naprawdę stało się z Phoebe, a mimo to można czuć się spełnionym po lekturze. Kwon doskonale radzi sobie z realistycznym opisywaniem zwykłej szarej codzienności i mimo, że książka jest mocno osadzona w amerykańskich realiach, z powodzeniem przynajmniej jej część można odnieść do innego społeczeństwa. Nie jest to książka zbyt optymistyczna, ale zdecydowanie warto ją przeczytać.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 264
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: