Dodany: 02.07.2020 10:32|Autor: Krzysztof

Czytatnik: Zapiski

1 osoba poleca ten tekst.

Parę słów o literaturze pięknej


290520
Nie jestem fanem obszernych powieści, zwłaszcza wielotomowych, chociaż dwie z nich cenię wysoko: „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta i „Bolesława Chrobrego” Antoniego Gołubiewa. Do tej listy może dodam jeszcze cykl o wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego.
Trzy zupełnie odmienne powieści. Jedyne, co ich łączy, to dobre pisarstwo, jednak nieprzypadkowo dzieło Prousta wymieniłem jako pierwsze. Ono jest najważniejsze, wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju. Nie do podrobienia.
W moich relacjach z górskich wędrówek, dość licznych w tym czytatniku, opisy okoliczności, topografii otoczenia, warunków klimatycznych, są dodatkiem mniej istotnym, chociaż przynajmniej czasami koniecznym, są takim „ple ple”. To, co najważniejsze, co najcenniejsze, to udane pokazanie świata widzianego moimi oczami i przeżywanego moim duchem. Ważne jest dobre opisanie chwil dostrzeżenia uroku i ciekawe opisy przyrody. Reszta jest dodatkiem.
W powieści siłą rzeczy są fragmenty, a nawet całe partie, typu „ple ple”, bo przecież trzeba napisać jak bohaterowie wyglądali, co jedli i co mieli na sobie, albo o zapomnieniu przez niego kluczyków do samochodu, a to dla realizmu. Tyle że to właśnie mam za „ple ple”. Potrzebne, tworzące klimat, ale niewiele wnoszące.
Może dlatego skłaniam się ku książkom popularnonaukowym, oczywiście z dziedzin mnie interesujących, wszak jest w nich tylko temat główny, dla poznania którego książkę kupiłem.
Z powodu braku paplaniny wysoko oceniam ostatnią przeczytaną książkę:
Kucając (Stasiuk Andrzej)
Na tę niewielką pozycję składają się krótkie teksty traktujące, najogólniej mówiąc, o ludzkich związkach z naturą.
Napisane są prostym językiem, krótkimi zdaniami, ale nie dajmy się zwieść pozorom: zmysł obserwacji Stasiuka jest wyostrzony i sięga głęboko. Autor udanie łączy prostotę z filozofią, a w wiejskiej codzienności dostrzega odległe ale nadal nam potrzebne związki z przyrodą, zwłaszcza ze zwierzętami. W dawnym życiu ludzi, w bliskim związku ze zwierzętami, dostrzega coś traconego a nadal nam potrzebnego, natomiast dzikość fascynuje autora.
Potrafi bardzo realistycznie opisywać przemiany pór roku, nie brakuje w nich akcentów swoistej filozofii, ale i docenienia piękna. Jakże udanie zamienia w słowa swoje zauroczenia, spostrzeżenia i wrażenia.
Dla mnie bardzo ładnymi, może nawet najpiękniejszymi miesiącami roku są wrzesień i październik. Kolory światła i całej przebogatej wtedy flory oszałamiają. Czytając słowa Stasiuka o tych dwóch miesiącach wczesnej jesieni, poczułem ten wyjątkowy związek nieznających się ludzi, związek myśli i odczuć przekazywanych słowem pisanym.
Z przyjemnością przepisuję kilka zdań, które szczególne zrobiły na mnie wrażenie.

„(…) sen jest kruchy, nietrwały, bo myśl nie może się oderwać od powolnej przemiany krajobrazu i raz po raz trzeba się wychylać, zerkać na wstający blask, który miesza się z mgłą jakoś tak pyliście, nierzeczywiście, uwalnia z półmroku ni to kształty, ni to fantasmagorie, więc szkoda spać, szkoda marnować czas, bo się to przecież w tej konfiguracji, w tej grze złota, szarości, półbłękitu, w tym cudzie jednorazowym już nigdy nie powtórzy.
Tak więc wrzesień. Początek końca. Ostatni wysiłek świata, zanim zacznie powoli gasnąć, popielić się i zamierać.”

„Czymś tam się okryłem i patrzyłem, jak się podnosi mgła, jak wstaje słońce, jak się rozwija splendor schyłku, śmierci i jesieni. Na czerwień buków, na żółknącą zieleń brzóz i burość olch, które co roku zamierają bez ostentacji. Pod niebem przesłoniętym perłową łuską chmur, przez którą raz po raz przesączało się światło z tamtej strony. Wyraziste i ostre jak w żadnej innej porze roku.
Dlaczego?
Żebyśmy się napatrzyli, żeby obraz wraził się na wieki w źrenicę i nerwami zawędrował do pamięci, do serca, do duszy – w co tam sobie kto wierzy. Żeby został, bo przecież z czasem, z upływem, z wiekiem zostanie jako pociecha tylko on jako dowód, żeśmy w ogóle istnieli. (…)
Wpatrywałem się w głąb październikowego dnia jak w szklaną kulę. Gapiłem się wskroś nadprzyrodzonej pogody. Są dni, gdy spływa na nas łaska. Po prostu. I coś w rodzaju trudnej pociechy, że nim wszystko zgaśnie, zajaśnieje płomieniem, od którego nie da się oderwać oczu.”

Słowa ujęte w cudzysłowy są cytatami z książki „Kucając” Andrzeja Stasiuka.
Prawdziwie piękna to literatura.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 155
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: