Dodany: 25.06.2020 21:23|Autor: Marioosh

Krótko ale gęsto


Kapral Gag, kursant trzeciego roku szkoły wojskowej przygotowującej bojowników do grupy szturmowej Waleczne Koty, zostaje ciężko poparzony podczas wojny prowadzonej na planecie Giganda między Imperium a Księstwem Alai. Pracujący na planecie Ziemianin, uczony Korniej, ratuje Gaga i transportuje go na jedną z planet w gwiazdozbiorze Żuka, na której istnieje cywilizacja znacznie przewyższająca cywilizację Gigandy. Gag jest zafascynowany nowym otoczeniem, ale wielu rzeczy nie rozumie – gdy Korniej ofiarowuje mu robota Drambę, on szybko podporządkowuje go sobie. Po miesiącu Gag przeżywa szok – Korniej mówi mu, że wojna na Gigandzie skończyła się niczym, wszyscy porzucili broń i rozeszli się do domów, przywódcy uciekli albo zostali rozstrzelani, żołnierze zorganizowali zbrojne bandy, a na planecie panuje głód i epidemia. Na poparcie swoich informacji Korniej daje kapralowi meldunki składane mu przez agentów na Gigandzie – Gag po ich przeczytaniu jest zdruzgotany („Mówiąc otwarcie, zostawało mi jedno – kula w łeb. Grzbiet mi przetrącili, szkoda słów. Jak żyć – nie wiem. Po co żyć – nie rozumiem. Jak teraz spojrzeć w oczy Korniejowi – w ogóle nie mam pojęcia”[1]). Przy nadarzającej się okazji Gag ucieka na Gigandę i po powrocie trafia na tabor uciekinierów z miasta, w którym panuje dżuma, a widząc umorusanego błotem lekarza wiozącego ampułki z surowicą „zobaczył nagle przed sobą zalane słońcem pokoje, wysokich, pięknych ludzi w kombinezonach i jaskrawych koszulach”[2] – ale w końcu przyznaje „jestem w domu. W domu...”[3].

Ta krótka powieść pierwotnie była pomysłem na film, scenariusz nosił tytuł „Walczący Kot wraca do zaświatów” ale sam Borys Strugacki we wspomnieniach napisał, że zarzucono mu propagowanie syjonizmu poprzez sugestię, że wszyscy Żydzi powinni, wzorem Gaga, wrócić do ojczyzny i jej bronić. Ciekawa teoria, ja jednak osobiście skłaniam się ku innej: otóż planeta, na której urzęduje Korniej, to kraina szczęśliwości, równości i dobrobytu czyli prawdziwy raj z mieszkańcami mówiącymi po rosyjsku; tymczasem Giganda to planeta źle zarządzana, toczona wojnami i chorobami – czyżby miała to być delikatna reklama komunizmu? A może po prostu wyolbrzymiam, może trzeba tę krótką historię traktować jako opowieść o tęsknocie za ojczyzną, nawet najbardziej stęchłą? Tekstu jest tu niewiele, niecałe sto stron ale jest to tekst niebywale gęsty i sugestywny, trzeba tę książeczkę czytać dość uważnie, bo pewne istotne szczegóły łatwo przegapić. Cały czas ma się jednak wrażenie, że nie jest to do końca tekst kompletny, widać, że jest przerobiony ze scenariusza i śmiało można by go jeszcze rozwinąć. Ale i tak, jeśli jest to powieść tak skromna, a jednocześnie tak intrygująca, to nie jest źle – po prostu warto na nią poświęcić jeden wieczór.

[1] Arkadij i Borys Strugaccy, „Przyjaciel z piekła”, tłum. Irena Lewandowska, wyd. Czytelnik, 1979, str. 90.
[2] Tamże, str. 102.
[3] Tamże, str. 103.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 329
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: