Dodany: 22.06.2020 12:39|Autor: Czytam duszkiem

Adrian Tujek "Niebieskie nie schnie"


Pierwsze spotkanie z tomikiem pt. „Niebieskie nie schnie” Adriana Tujka, scena pierwsza – rozumiesz coś?
Pierwsze spotkanie z tomikiem pt. „Niebieskie nie schnie” Adriana Tujka, scena druga – odłóż tę książkę!
Drugie spotkanie z tomikiem pt. „Niebieskie nie schnie” Adriana Tujka, scena pierwsza – chcesz to dalej czytać?
Drugie spotkanie z tomikiem pt. „Niebieskie nie schnie” Adriana Tujka, scena druga – hm… chyba zaczynam chwytać…
Tak w dużym skrócie zaczynała się moja znajomość z twórczością Adriana Tujka. Nie było łatwo. Miejscami czułam się, jakbym rozwiązywała kalambury. Gdy rozumiałam początek, zgrzytała końcówka lub odwrotnie albo nie pasowały do siebie fragmenty. Niemal wszystkie wiersze wymagały ode mnie dużego skupienia. Momentami nawet wątpiłam w siebie, myśląc „Do stu fakirów! Ależ z ciebie pożałowania godna blogerka!” A gdy przed oczami stanął mi wspomniany przez Tujka w „Portrecie” brytyjski deser „Eton mess”, co w pewnym uproszczeniu miało oddać rodzaj odczuć literackich towarzyszących mi podczas lektury, czyli percepcyjne poczucie bałaganu zmieszane z galimatiasem i przełożone chaosem, zrozumiałam, że TO NIE PRZELEWKI! Pora, by ten poetycki sparing rozstrzygnąć definitywnie i bezapelacyjnie. Tak więc rzucona rękawica została podjęta. Każde ponowne podejście przynosiło może nie objawienie, lecz dokładało kolejny kawałek puzzla do układanki, która pomału i stopniowo zaczynała nabierać kształtu, a z pojedynczych fragmentów wyłaniał się obraz…
Wśród motywów, które dominują w książce poetyckiej Tujka (jak sam autor nazywa swą publikację), można niewątpliwie wskazać kolorystykę oscylującą wokół odcieni niebieskiego. Sporo tu zimnych klimatów przypisanych barwie i przywodzących na myśl skojarzenia z wodą, choć akurat błękit symbolizuje nie tylko ją, lecz także zmienność i labilną niestałość relacji międzyludzkich, co z kolei wskazuje na poczucie osamotnienia, wyobcowania oraz lęku przed opuszczeniem lub po rozstaniu. Odnajdziemy tu także metaforyczną żywiołowość, jaka przypisywana jest wodzie i jej właściwościom związanym z życiodajną rolą w przyrodzie. Bowiem natura u Tujka pozostaje pełna życia. Głównie z drzewami (nie bez kozery w „Stylu skandynawskim” wymieniony zostaje jesion, o czym dalej) oraz z ludźmi wiążą się określone skojarzenia, emocje, przeżycia, wspomnienia, także łzy – one nie wysychają, nie blakną, nie rozmywają się w niebycie – pozostają żywe i świeże. Tylko czy w tym zestawieniu ludzie aby na pewno żyją, czy jedynie sprawiają takie wrażenie? Choć zachowują pozory, to oddalają się od siebie. Wyglądają wprawdzie jak istoty ludzkie, ale nie rozmawiają ze sobą, ale nie słyszą, są nieuczciwi, są nieetyczni i niedoskonali. Czy taki powinien być człowiek? Problematyka relacji międzyludzkich jest w tomiku niezwykle wyraźna. W utworze „Dusza może być fluorescencyjna” autor zadaje retoryczne pytanie „(…) czy poznajesz jeszcze kogoś, kiedy się w nim przyglądasz?” Z kolei w „Potwornej” wkraczamy w sam środek ogniska domowego i dostrzegamy bolesną próbę uporania się z emocjami towarzyszącymi relacjom rodzinnym. Nie można także nie wspomnieć o NIEJ – kobiecie, która choć jest „nadzwyczajnie śliczną dziewczyną” ze „Szkatułki” czy „Przedostatniego plenerowego wiersza”, to jednak „pozostaje bez twarzy”. Ponadto postaci kobiety zwykle towarzyszy atmosfera pożegnania, rozstania lub zakończenia związku („Historia”, „Styl skandynawski”).
Swój ślad w twórczości Tujka odciskają także jego jurydyczne korzenie. „Poszlaki” to niemal wystąpienie obrońcy przedstawiającego w procesie karnym dowody na miłość. Z kolei w „Środkach probacyjnych” mowa wprost o przedterminowym zwolnieniu z odbycia reszty kary, a alternatywa rozłączna migocze jako metafora końca związku.
W utworach Tujka uwagę zwracają porównania, w których autor stara się stawiać często na zaskoczenie lub dezorientację odbiorcy. Niejednokrotnie łamie utarte związki znaczeniowe, nadając im nową treść, co powoduje, że odbiorca potrzebuje dłuższej chwili zastanowienia, by rozkodować tę tak dziwnie, by nie powiedzieć nielogicznie, zaszyfrowaną wiadomość.
Warto również przyjrzeć się symbolice. Wspomniany już wcześniej jesion to drzewo mocy, rosnące podług legend na ciekach wodnych. Jesion ma pomóc poznać i zrozumieć własne uczucia. A kto by nie chciał mieć kontroli nad emocjami, które zmieniają się jak woda, jak woda są niestałe, chaotyczne i trudno się w nich rozeznać? Drzewa to też siedziby dla ptaków. Od wyniosłego jesionu już tylko krok do kosa, który beztrosko ćwierka w czubkach drzew („Usta pełne i ciężkie jak stado jaskółek”). Akcenty te są jednak luźno porozrzucane i czytelnik powinien je nie tylko uważnie wyławiać z treści, lecz także dopasowywać znaczeniowo.
Tomik Tujka prowadzi przez labirynt spostrzebżeń autora. To twórczość emanująca surowym i niespokojnym (jak woda) strumieniem myśli, z wewnętrznym rozedrganiem oraz natrętnie pomrukującym napięciem ocierającym się o cechy depresji. Autor utrzymuje atmosferę nieprzyjemnego chłodu, ascetyczności przeżyć i zwiędłych uczuć lub uczuć bez szans przyszłości, zasypując czytelnika różnorodnością kreowanych obrazów. Kamienie, głazy, tafle jeziora, zwęglone domy, lodowce, beznamiętne twarze, niebieskie światła, mroczne ulice składają się na panoramę ozięble suchej rzeczywistości o ostrych krawędziach i zabrużdżonych, pokrytych rysami, powierzchniach. Sam Tujek zdaje się być zakładnikiem współczesnego świata, w którym przeważające wrażenia wzrokowe przybierają formę wizualnych migawek. Być może obrazy świata zewnętrznego dlatego stanowią u autora erzac przeżyć wewnętrznych, gdyż próbuje on w ten sposób odzwierciedlić uczucia i emocje. Niczym fotograf zatrzymuje w myślach chwilę, przy czym zdjęcia w jego wydaniu mają albo czarno-biały filtr, albo „dominuje [w nich] czarny w dwóch odcieniach” jak w „Poszlakach”.
Poezja Tujka jest twarda i drapie szorstkością czystej wełny. Mocne sformułowania przesiąkają przez strofy wierszy niczym woda, potęgując tym samym poczucie osamotnienia, niedoskonałości, niestabilności i co najmniej niesatysfakcjonujących relacji międzyludzkich. Do tego jeszcze świat Tujka jest przepołowiony, ponieważ oscyluje między pragnieniem a faktem, między tym, jak powinno być a tym, jak jest, między złudzeniem a prawdziwymi wartościami. Ten dualizm postrzegania wzmacnia jeszcze występująca antynomia pojęć, jakimi autor operuje. Zestawiając ogień i wodę, wodę i ląd czy czerń z bielą, podkreśla wzajemne ścieranie się przeciwieństw jako jeden z elementów napędzających mechanizm świata. Tujek skupia się w swojej twórczości na tym, co w świecie nieidealne, na ludzkich mankamentach i słabościach oraz na inwazyjnych relacjach wpływających na kształtowanie ułomnych więzi i uwierających uczuć, których – jako nie w pełni sprawni emocjonalnie – nie potrafimy wyrażać słowem. „Niebieskie nie schnie” Adriana Tujka faluje, rozlewa się, czasami nawet wrze swą zawartością, co więc z tomiku w takich zmiennych realiach wychwyci czytelnik, zależy tylko od niego/odbiorcy.
Ostatnie spotkanie z tomikiem pt. „Niebieskie nie schnie” Adriana Tujka, scena pierwsza – przeczytałam, zrozumiałam, zrecenzowałam…
Niebieskie nie schnie (Tujek Adrian)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 149
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: