Dodany: 13.06.2020 23:45|Autor: Marioosh

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Pamiętnik antybohatera
Filipowicz Kornel

1 osoba poleca ten tekst.

Gorzko o koniunkturalizmie


Mamy początek wojny, niedawno padła Warszawa, kilka dni później poddał się Hel i skapitulowały oddziały generała Kleeberga. Tytułowy antybohater, magister ekonomii, korespondent pewnego stołecznego pisma i człowiek na dobrej posadzie w przemyśle, widząc po jednej stronie zorganizowanych, zdyscyplinowanych i zwycięskich Niemców, a po drugiej pokonanych Polaków, którzy byli „obrzydliwi, oberwani, brudni i dzicy. Zwierzęta w szmatach”[1] podejmuje decyzję: „muszę się poddać tym, którzy sprawują teraz władzę nad krajem”[2]. Jego wyboru nie zmienia nawet spoliczkowanie i zwyzywanie przez esesmana; do Polaków okazujących mu współczucie czuje wstręt i nienawiść. Uważa, że nie ma bohaterów, a przynajmniej on na takiego bohatera nie ma kwalifikacji; „nie czuję potrzeby narażania się na śmierć po to tylko, aby zyskać pośmiertną sławę”[3]. Ale kiedy po zakończeniu wojny zasiada na ławie oskarżonych, okazuje się, że nieświadomie był bohaterem ruchu oporu.

I to mnie w tej powieści najbardziej intryguje – tytułowa postać przedstawiona jest jak najgorzej, choć trzeba przyznać, że nie jest jakąś skończoną kanalią ani tępym bydlakiem; najbardziej drażni jego pogarda wobec rodaków, których optymizm jest według niego „cechą umysłów prymitywnych”[4] i trudno znaleźć w nim jakieś cechy pozytywne – a jednocześnie kilka razy wykazuje się czysto bohaterską postawą. Ale czy on tym bohaterem nie staje się tylko „w obronie mojego spokoju i bezpieczeństwa”[5]? Pomaga matce ukryć broń jej syna po to, żeby się tej matki pozbyć; prowokuje aresztowanie i uwolnienie dozorcy po to, żeby pokazać wszystkim, że jest „wybawcą, człowiekiem dobrym i, co najważniejsze – bezinteresownym”[6] – gdyby rzeczywiście robił to dla świętego spokoju lub dla ustabilizowania swojej pozycji w kamienicy, mogłoby to świadczyć o jego wielkim cynizmie. Postać antybohatera przypomina mi Eugeniusza Stajnego z powieści „Wyraj” Edmunda Niziurskiego, który postanowił po prostu przeżyć, albo Jana Piszczyka z książki Jerzego Stefana Stawińskiego – on również mógłby się podpisać pod stwierdzeniem antybohatera: „Moje sympatie dla tych, którzy zwyciężają, nie mają nic wspólnego z przekonaniami. Jestem ponadto wszystko. Bo ja nie posiadam przekonań”[7]. Niejasna jest tylko dla mnie postać Zofii – nie mogę się domyślić, czy antybohater faktycznie oddał wielkie usługi wywiadowi wojskowemu, czy nie była to jakaś nagrana bajeczka.

Ogólnie jest to powieść dobra, kto wie, czy nie najlepsza powieść Filipowicza. Jej siłą jest ponadczasowość – gdyby zmienić tło na współczesne, można by dziś znaleźć wielu antybohaterów dostosowujących swoje sympatie do aktualnych trendów i mód. Filipowicz na kilkudziesięciu stronach stworzył gorzki obraz człowieka, który stał się „człowiekiem ostrożnym nawet w marzeniach”[8] i który swój koniunkturalizm doprowadził do perfekcji. Przygnębiający jest morał tej powieści – czy każdy z nas nie jest do pewnego stopnia takim antybohaterem?

[1] Kornel Filipowicz, „Pamiętnik antybohatera”, w: „Motywy”, Wydawnictwo Literackie, 1973, str. 315.
[2] Tamże, str. 328.
[3] Tamże, str. 329.
[4] Tamże, str. 330.
[5] Tamże, str. 334.
[6] Tamże, str. 334.
[7] Tamże, str. 375.
[8] Tamże, str. 388.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 514
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: