Jedna chwila, a potrafi zmienić tak wiele
Wzruszająca historia Patryka i jego rodziny, która zmaga się z konsekwencjami wydarzeń sprzed roku. To, co spotkało rodziców i ich syna podczas letnich wakacji spędzanych nad morzem, jest powodem rozłamu w rodzinie i przeszkodą w komunikacji na linii rodzice-dziecko.
Ta krótka historia doskonale obrazuje bunt nastolatków, ich potrzebę akceptacji oraz przywiązywanie dużej wagi do swojego wyglądu. Z drugiej strony widzimy również ogromne zaangażowanie rodziców, by sforsować mur stawiany przez ich dziecko i niezrozumienie wynikające ze sposobu postrzegania świata przez różne pokolenia.
Ja muszę się przyznać, że problem Patryka nie był dla mnie problemem. A przynajmniej nie postrzegam go w taki sposób, w tym momencie mojego życia, w jakim jestem. Choć podejrzewam, że mając 12 lat, również uważałabym, że mój świat się zawalił i albo szukałabym winnych, albo bym się nad sobą użalała. Dlatego zdecydowanie książka skierowana jest do młodszego czytelnika, bo wtedy poczucie akceptacji wśród rówieśników jest bardzo ważne.
Prosty styl pisania nie męczy, a rozdziały z opisem zdarzeń, które rozegrały się przed rokiem, budzą ciekawość szczególnie dlatego, że autor nie zdradza wszystkiego od razu. Daje to nutkę tajemniczości i potrzebę rozwiązania zagadki, która miała tak ogromny wpływ na relacje Patryka z rodzicami.
Książka wskazuje młodemu człowiekowi rzeczy naprawdę ważne. Przesłanie płynące z tej historii zmusza do głębszej refleksji. Uświadamia nam, że z każdej sytuacji jest wyjście, a szukanie winnych wcale nie przynosi rozwiązania problemów, ani poczucia ulgi. Uważam, ze warto tę książkę polecać nastolatkom, aby wskazać, że to, co czasem wydaje nam się końcem świata, wcale nie musi nim być. I że warto doceniać to, co się ma, bo nie jest nam to dane raz na zawsze.
[Recenzja była wcześniej publikowana na moim blogu.]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.