"Zbyt wielu z nas, rodziców, stosuje różne kombinacje wyręczania, nadopiekuńczości i zbytniego zaangażowania w życie dzieci. Traktujemy je jak rzadki i cenny gatunek botaniczny, i dlatego zapewniamy im przemyślaną i odmierzoną dawkę troski, karmiąc i jednocześnie wtrącając się do wszystkiego, co mogłoby je wzmocnić i uodpornić. Ludzie potrzebują jednak mieć wyrobioną do pewnego stopnia odporność, aby przetrwać co trudniejsze wyzwania, jakie życie im zgotuje."[17]
"(...) chcemy dla naszych dzieci wszystkiego, co dobre i wygodne. Nie tak jednak wygląda realny świat, na który je przygotowujemy. Dzieci nie uczą się ani dokonywać wyborów, ani tego, jak stwarzać coś z pustki, jaką niesie w sobie nuda. Nie uczą się współodpowiedzialności ani też odpowiedzialności za swoje czyny. Nie mają okazji do potknięć ani do budowania siły psychicznej. Czują się całkowicie spełnione w rzeczach, których nie osiągnęły samodzielnie. Nie wierzą, że są zdolne do jakichkolwiek osiągnięć bez nas. Nie mają żadnej ochrony przed stresem. Nie mają także wolności. Zero zabawy. Przez naszą determinację do usuwania wszelkiego ryzyka z ich drogi i wysyłania na uniwersytety o odpowiedniej renomie okradamy nasze dzieci z możliwości zbudowania i poznania ich własnego "ja"." [110]
Powyższe dwa cytaty z książki
Pułapka nadopiekuńczości: Czy wyrządzamy krzywdę swoim dzieciom, starając się za bardzo? (
Lythcott-Haims Julie)
(wziętej pod wpływem impulsu z półki nowości w bbtece) pokrótce przedstawiają problem, który jest w niej omawiany. Problem istotny, drążący domy już nie tylko amerykańskich rodziców, ale coraz wyraźniej występujący i w naszym pięknym kraju nad Wisłą (w końcu lubujemy się w małpowaniu wszystkiego, co zza oceanu). Książka ta jest swoistym poradnikiem-ostrzeżeniem: pokazane jest, jak rodzice wychowują dzieci na pierdoły i kaleki życiowe, realizują WŁASNE marzenia o tym, co dzieci powinny robić i jak wyręczają dzieci we wszystkim, nie mówiąc już o psuciu ambicji (np. nagradzaniem "za udział"). Minusem (dla polskiego czytelnika) jest dużo treści o amerykańskich uczelniach pod koniec - u nas wygląda to zupełnie inaczej, choć oczywiście zawadza z lekka o tematykę "słoików" - ale tutaj chodzi przede wszystkim o pchanie na siłę na prestiżowe uczelnie.
W tym wszystkim mam kilka wartościowych dla mnie skojarzeń:
- na rynku polskim już ładne parędziesiąt lat temu podobnie pisał Jacek Nawrot w
No coś ty, tata (
Nawrot Jacek), gdy wytykał paranoję higieniczną, dzieci-niewolników pokładanych nadziei, niezauważanie faktu, że dziecko dorasta lub dorosło
- obecnie coraz częściej rodzice odpowiadają swym zachowaniem słynnemu obrazkowi, gdzie skonfrontowane jest dawne podejście (pretensje do ucznia za słabe oceny) z obecnym (pretensje do nauczyciela za słabe oceny): https://demotywatory.pl/uploads/201108/1314492226_by_kolka888_600.jpg
- "Pułapka nadopiekuńczości" świetnie wpisuje się w tę dyskusję:
Patologia po szwedzku
- skojarzenie mam też ze słynną piosenką "Dorosłe dzieci mają żal"
- w "Pułapce nadopiekuńczości" wielokrotnie wymieniana jest książka, którą mam na półce, a po którą wypadnie chyba sięgnąć w końcu:
Dzieci wolnego chowu: Jak wychować bezpieczne i samodzielne dzieci (i nie zwariować ze zmartwienia) (
Skenazy Lenore)
- dużo o zdroworozsądkowym podejściu do życia i wychowania jest także w
Pozostać przy zdrowych zmysłach: Jak nie stracić głowy w stresie współczesnego życia (
Persaud Raj)
- bardzo zaplusowała sobie u mnie "Pułapka nadopiekuńczości" krytyką postawy typu "jesteś zwycięzcą" (z niesławnego filmiku na YT), np. takim cytatem:
"Nieważne, jak bardzo będę wierzył w to, że jestem świetny. Nikogo to nie interesuje. Pracując jako parkingowy, uświadomiłem sobie, że powinienem przygotować plan działania, a nie czekać, aż ktoś dojrzy mój oszałamiający geniusz." [292]
Pani
Lythcott-Haims Julie pod koniec zresztą zamieszcza krótką i ważną listę:
ZASADY:
"1. Świat jest dużo bardziej bezpieczny, niż nam to wpojono, a dzieci muszą nauczyć się, jak w nim zaistnieć, a nie jak być przed nim osłanianym.
2. Dzieciństwo zorganizowane tak, aby dziecko szło prostą drogą do wąsko pojmowanego sukcesu, pozbawia je okazji do rozwoju adekwatnego do okresu życia, w którym dziecko się znajduje, co może odbić się na psychice.
3. Dziecko uczy się i rozwija, aż w końcu osiąga sukces dzięki zanurzaniu się w to, co je interesuje, samodzielnemu myśleniu, podejmowaniu prób, upadaniu i ponownemu próbowaniu oraz dzięki dążeniu do opanowania jakiejś dziedziny poprzez włożenie w ten proces wysiłku.
4. Życie rodzinne wzbogaca i daje więcej satysfakcji, kiedy rodzice nie wiszą ciągle nad dziećmi i nie ułatwiają im każdego kroku." [404]
Poniżej wybór ciekawszych i uderzających cytatów:
"Uczymy dzieci, aby nie rozmawiały z obcymi, zamiast przekazywać im bardziej złożoną umiejętność, jaką jest wyłapywanie tych nielicznych złych obcych spośród przeważającej większości tych dobrych. Dlatego dzieci nie wiedzą później, jak się właściwie zwrócić do dorosłego - grzecznie, nawiązując kontakt wzrokowy - po pomoc, poradę czy wskazówki." [117]
"Jeśli rodzice mieli tendencje do wyręczania swoich dzieci w życiowych sytuacjach - poranne budzenie, wożenie, przypominanie o terminach i zobowiązaniach, płacenie rachunków, zadawanie pytań, podejmowanie decyzji, branie za nie odpowiedzialności na siebie, rozmawianie z nieznajomymi i konfrontowanie się z autorytetami - to dzieci mogą doznać szoku, gdy rodzice puszczą je wolno w rzeczywistość uniwersytecką lub pracowniczą. Będą doświadczały komplikacji, które odbiorą jako porażki. I, co jest okrutną ironią losu, nie będą potrafiły radzić sobie z tymi porażkami, bo i tej umiejętności nie wyćwiczyły zbyt dobrze." [130]
"Moje dzieci powinny być odpowiedzialne za swoją pracę. Jeśli jej nie wykonują, pojawiają się konsekwencje, z którymi dzieci muszą sobie poradzić." [176]
"Planowanie zabawy dzieciom wydaje się niezbędne w naszych mocno zorganizowanych czasach (...), ale nawet jeśli musimy stwarzać i chronić ramy czasowe dla zabawy, powinniśmy zostawić dzieci w spokoju, kiedy się bawią. Zabawa to pierwsze prawdziwe "zadanie" rozwojowe dzieci, które muszą wykonać." [211]
"Aby psychika dziecka rozwijała się zdrowo, dziecko powinno uczestniczyć w aktywnościach, które są swobodnie wybierane, kierowane przez same dzieci i podejmowane dla nich samych, a nie "świadomie dobierane tak, aby osiągnąć cele rozbieżne z samą aktywnością". Jeśli nie wiesz, czy coś można uznać za zabawę, to (...) "jeśli dorosły dyryguje, to nie jest to zabawa". [212]
"Jeśli twoje zachowanie odzwierciedla stereotypy, które krążą o millenialsach, to będzie ci to przeszkadzało w rozwoju. Często jest związek między tym, że w dzieciństwie ktoś był prowadzony za rączkę, a roszczeniowym podejściem w miejscu pracy. Jeśli dziecko nie było przymuszane do wykonywania obowiązków domowych lub rodzice pomagali mu we wszystkim, co trudne, wtedy w pracy po raz pierwszy zetkną się z obowiązkami." [295-6]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.