Królowa Saby po nowemu
Królowa Saby (
Kassala Ewa (właśc. Stasikowska-Woźniak Dorota))
Po nowemu, a trochę po staremu. Po nowemu, bo Autorka wprowadziła wiele elementów kobiecych i to, zapewne dla rabinackich żydów, nie do przyjęcia.
Powieść jak posągi w Aksum - wielkie, ociężałe i tchnące godnością. Jeżeli jednak ubrać ją w słowa, robi się ogromnie patetyczna. Bohaterka, Makea, oraz jej protagoniści, Salomon i inni mówią jak w teatrze zaliczanym do tych starszych. Są poważni, namaszczeni, godni i prawdomówni. Nawet jak walczą, to sprawiają wrażenie, że wszystko robią w nieco zwolnionym tempie. Taka forma może się podobać, ale nie dodaje powieści dynamiki. Może już odwykłem od tak pisanych książek historycznych. Trącą myszką.
Niemniej warto przeczytać, bo autorka włożyła w ten wątek biblijny wiele serca. Nadała postaciom wiele lirycznych cech, pozwoliła parze natchnionych kochanków się kochać bez opisu scen fizycznej miłości. Przedstawiła "Pieśń nad pieśniami" w pięknej formie i nie zapomniała o Pani Księżyca - opiekunce kobiet, która usunęła się z upływem wieków w cień przed naporem jedynego boga o wyraźnie męskich preferencjach. Te feministyczne wątki, trochę mistyki, tajemniczych obrzędów nadają tej powieści kolorytu.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.