"Cieślakowie" - recenzja
Po bardzo dobrych wrażeniach, wywołanych lekturą pierwszego tomu sagi, wcale nie miałam ochoty opuszczać Gutowa. Natychmiast zabrałam się za lekturę "Cieślaków” – drugiej części serii, ciekawa, jak potoczą się dalsze losy bohaterów.
Wracamy do rodziny Zajezierskich i bohaterów znanych nam z pierwszego tomu, ale ich losy schodzą na dalszy plan. Autorka wprowadza na scenę wiele nowych postaci. Tak poznajemy familię Cieślaków. Tym razem jednak „pierwsze skrzypce” odegra Grażyna Toroszyn (Gina Weylen). I choć na pierwszym planie pojawia się kto inny, Gutowska-Adamczyk zmyślnie łączy poszczególne wątki, dzięki czemu historia, choć coraz bardziej rozbudowana i dynamiczna, jest cały czas spójna.
Wątek współczesny został tym razem potraktowany bardzo marginalnie, ale nie postrzegam tego w kategoriach wady. Tutaj wnikamy głębiej w rodzinną historię, bardziej skupiając się na przeszłości i ma to swoje uzasadnienie.
Autorka po raz kolejny rzetelnie odrobiła lekcję historii. W drugim tomie sagi zabiera nas do początków XX wieku. Starannie i wyraziście nakreślając tło epoki, przedstawia życie codzienne zwykłych ludzi w obliczu historycznych wydarzeń i kulturowych przemian. Szlachta z wolna odchodzi w zapomnienie. Powoli i stopniowo zmienia się mentalność polskiego społeczeństwa. Jak wiadomo, początek XX wieku, to pierwsza wojna światowa, odzyskanie niepodległości i niezwykle barwny okres dwudziestolecia międzywojennego. Te epokowe wydarzenia w znacznej mierze warunkują zachowania bohaterów powieści i determinują ich życiowe wybory.
Ówczesne wydarzenia to i ówczesne problemy. Bohaterowie stają więc w obliczu trudności i dylematów, którym bez wątpienia wielu ludzi żyjących w tamtych czasach musiało stawiać czoło. I tak pojawia się tytułowa rodzina Cieślaków, reprezentująca desperacką walkę biedoty o przetrwanie w tych trudnych czasach. Jest też wątek przybliżający nam realia życia na emigracji w tamtym okresie. I wreszcie główna bohaterka tego tomu: Gina Weylen – buntowniczka. Ukazana tutaj jako pierwsza naprawdę szczęśliwa kobieta w rodzinie, wyemancypowana i realizująca swoje marzenia na przekór trudnej rzeczywistości. Dzięki tej postaci poznamy bliżej świat kabaretu i teatru międzywojennego.
Książkę czytałam z zapartym tchem i wciągnęła mnie bez reszty – podobnie jak poprzedni tom cyklu. Choć zagadka pierścienia znalezionego w pierwszym tomie sagi nadal pozostaje nierozwiązana, nie czuję z tego powodu żalu do autorki, bo będę mogła wrócić jeszcze do Gutowa, a ten fakt niezmiernie mnie cieszy. Wcale nie mam ochoty rozstawać się z barwnymi bohaterami „Cukierni pod Amorem”.
Ponownie urzekł mnie literacki i artystyczny język, jakim posługuje się autorka. Z prawdziwą przyjemnością dałam się znów zahipnotyzować jej narracji. Pod każdym względem utrzymała w „Cieślakach” ten wysoki poziom z poprzedniego tomu. Tak trzymać! Mam nadzieję, że nic się pod tym względem nie zmieni w części trzeciej.
[Recenzję opublikowałam również na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.