Dodany: 06.05.2020 20:43|Autor: snaky_reads

Czy nadzieja jest matką głupich?


Książka opowiada o Evie Adami- Czeszce, która postanawia wyruszyć za swoim mężem Michałem do obozu koncentracyjnego w Auschwitz-Birkenau. Kiedy trafia na miejsce po strasznej podróży w bydlęcych wagonach okazuje się, że nie ma tam jej ukochanego. Opadnięta z sił leży zrezygnowana i nie ma nadziei, że już kiedyś go zobaczy. Pomaga jej jednak kobieta z tej samej pryczy- Sofie, dzięki której Evie udaje się przeżyć.

Coś naprawdę wstrząsającego, a zarazem pięknego i dającego nadzieję, która jest w tej książce słowem chyba najbardziej znaczącym. Umówmy się: literatura obozowa, wojenna, nieważne, jak źle byłaby napisana, zawsze porusza i daje do myślenia. Ta książka jednak… jest napisana bardzo dobrze. Styl autorki lekki, język też nie jest jakiś bardzo wyszukany czy trudny, dzięki czemu pozycja może trafić do każdego, bez względu na gusta czytelnicze.

Książka na początku to jeden wielki cytat, co było dla mnie nie lada problemem, bo słuchałem jej głównie wieczorem, więc musiałem zatrzymywać odtwarzanie, iść po coś do pisania i notować… Wywołało to u mnie wtedy niemałą irytację, ale w zamian ile wspaniałych cytatów udało mi się wynotować!

Podobały mi się dosyć częste retrospekcje- wydarzenia z przeszłości głównej bohaterki. Pomimo że książka jest dosyć krótka, pozwoliły mi one na swego rodzaju zaprzyjaźnienie się z bohaterami. Współodczuwałem z nimi emocje- płakałem i śmiałem się na przemian.
Oprócz tego dowiedziałem się między innymi o Układzie Monachijskim, o którym była mowa w tekście i który stanowił, że III Rzesza anektowała Kraj Sudecki. Jest to swego rodzaju wojenny temat tabu i nie wspomina się o tym w szkołach- przynajmniej nie u mnie. Może dlatego, że układ ten podpisały państwa Ententy. Na razie nie oceniam; bardziej zagłębię się w temat i dopiero wtedy to zrobię, gdyż wywołało to u mnie niemałe oburzenie i zdziwienie. Podobnie sprawa ma się na temat Powstania Praskiego, o którym podręczniki od historii milczą, a przynajmniej ja nic o tym nie słyszałem. Bardzo doceniam, że autorka w tej książce to zawarła i jestem jej za to wdzięczny, bo myślałem, że już sporo o II wojnie światowej napisano, natomiast okazuje się, że jest wręcz przeciwnie.

Nie mam zbyt dużego rozeznania i doświadczenia w literaturze wojennej, a dokładniej rzecz ujmując, obozowej, ale myślę, że autorka wiernie oddała uczucia niepewności i niepokoju, które towarzyszyły Żydom zamieszkującym tereny zagrożone napadem nazistowskich Niemiec. A co do realiów panujących w Auschwitz-Birkenau… Mam małe wątpliwości, czy dobrze to zostało odwzorowane. Moje wątpliwości dotyczą mianowicie obozowego szpitala i leczenia z tyfusu. Mam wrażenie, że autorka trochę „ucukierkowała” sytuację.

Warto wspomnieć też o tym, że akcja nie skończyła się tylko uwolnieniu obozu przez żołnierzy sowieckich, tylko potrwała jeszcze dłużej, aż sprawy w miarę się unormowały i główna bohaterka zdołała wywiązać się z pewnej obietnicy. Uważam to za ogromny plus.

Książka jest mocno sfabularyzowana, podobnie jak „Tatuażysta z Auschwitz” Heather Morris, więc nie znajdziecie tutaj niczego w formie reportażu czy biografii. Pozycja ta jest inspirowana faktami, pomimo tego dalej mocno chwyta za serce. Sam wątek Nadziei - córki głównej bohaterki, która urodziła się w obozie - jest czymś wspaniałym. To, że udało się zarówno jej, jak i Evie przetrwać jest czymś wspaniałym i dającym nadzieję, która odgrywa w tej pozycji dużą rolę, tak jak wspomniałem na początku. I kolejny wątek, który mnie zaintrygował, to właśnie wątek dzieci rodzonych w nazistowskich obozach. Zarówno te dzieci, jak i ich matki wykazały się naprawdę ogromną chęcią życia i niezłomną wolą.

No i tutaj zastrzeżenie do tytułu: „Dziecko z Auschwitz”. Sugeruje on, że historia będzie skupiała się na tytułowym dziecku. Ja sam myślałem nawet o tym, że może głównym bohaterem będzie dziecko, które trafiło w jakiś sposób do Auschwitz i próbuje przeżyć. I tu mam problem, bo niby tytuł nieodpowiedni(dziecko pojawia się dopiero pod koniec książki i cała akcja wcale się wokół niego nie toczy), ale rzeczywiście odgrywa ono naprawdę wielką rolę i - jak już wiele razy pisałem - Nadzieja, czyli imię nadane właśnie temu noworodkowi, jest dosyć ważne w całej historii. Być może dzięki niej udało się głównej bohaterce zachować niezłomność i przetrwać.

Pomimo ciężkiego, niezwykle trudnego i poruszającego tematu, książka ma pozytywny wydźwięk i skupia się raczej na pomyślnych wydarzeniach. Głosi, że zawsze nadchodzi świt i że zawsze można odnaleźć szczęście :-). I za to właśnie lubię książki obozowe, a bardziej uogólniając, wojenne. Wnoszą to ziarnko nadziei, która, jak się okazuje, nie zawsze jest przysłowiową matką głupich.

Na książce naprawdę się nie zawiodłem i Wy myślę, że też nie, jeśli sięgniecie. No bo oczywiste jest to, że musicie. Pozycja naprawdę wspaniała. Płakałem i uśmiechałem się przez łzy niejeden raz…

(Recenzja była przeze mnie publikowana również na innych portalach.)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 207
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: