Dodany: 30.04.2020 22:00|Autor: Asienkas

Książka: Plaga
Raj E.

Syllon, miasto upadłe, miasto plugawe, miasto gnijące.


"Nekromanci rodzą się z Wielkiego zła, Wielkiego zepsucia i Najwyższego naruszenia Boskich Praw"[1].

Mocno upraszczając (nie chcę wchodzić tu w dysputy filozoficzne, ale zarysować pewne trendy), możemy wyróżnić w literaturze dwie genezy powstawania bóstw. Pierwsza, kiedy bóg rodzi się z niczego lub za sprawą korzystnego zbiegu okoliczności. Powstaje istota potężna, mająca ogromną moc, praktycznie niezniszczalna. Druga z koncepcji mówi, że to ludzie swoją wiarą kreują i żywią bóstwo. Kiedy odchodzi w zapomnienie, ginie.

Akcja powieści "Plaga", pierwszego tomu cyklu "Uczeń nekromanty", rozgrywa się w miejscu zwanym Syllon. Jego mieszkańcy będą mogli przekonać się na własnej skórze, jak to jest znaleźć się w centrum rozgrywki potężnych istot i czy istnieje furtka, aby wyrwać się spod ich wpływu.

Fabuła
Norgal jest wychowankiem maga-nekromanty Rothgara. Ma wielki talent do panowania nad nieumarłymi i pod okiem swojego mistrza go szlifuje. Chłopak jest samotny, wręcz aspołeczny, a przy tym chorobliwie ambitny. Kiedy na barce pogrzebowej znajduje ciało pięknej zmarłej dziewczyny, oczarowany jej urodą postanawia ją ożywić. Brzmi romantycznie, ale nie jest w żadnym calu. Swoją arogancją i nieprzemyślanymi decyzjami rozpętuje piekło.

E. Raj zaprasza swoich czytelników do mrocznego, gnijącego świata, ociekającego krwawą posoką. Do świata wielkich, niespełnionych ambicji, dworskich intryg, wszechobecnej magii i dwóch antagonistów – Pana Światłości i Pana Ciemności.

To, co przeczytaliście w powyższym akapicie, to bardzo ogólny zarys fabuły. Najchętniej w ogóle bym z niego zrezygnowała, ale w recenzji wypada go umieścić. Do czytania "Ucznia nekromanty" usiadłam bez przeglądania jakichkolwiek streszczeń, opisów itp. i była to świetna decyzja. Na nic się nie nastawiałam, niczego nie oczekiwałam. Zaufałam autorce i pozwoliłam, aby prowadziła mnie za rękę. Odkrywanie kolejnych epizodów było fantastycznym przeżyciem.

Druga kwestia to to, że "Uczeń nekromanty" to opasła powieść (ponad 900 stron). Przy takiej objętości możemy spodziewać się, że fabuła będzie bardzo złożona.

Czytanie "Ucznia nekromanty" jest jak oglądanie albumu ze zdjęciami. Kolejne rozdziały to tak naprawdę wycinki rzeczywistości, które składają się na historię życia bohaterów i historię Syllonu. Perspektywa śledzenia akcji jest bardzo wąska, ale za to scenki narysowane są bardzo szczegółowo. Trochę jak w teatrze. Kiedy dekoracje już zostały ustawione, reżyser próbuje wycisnąć z nich jak najwięcej.

Syllon, miasto upadłe, miasto plugawe, miasto gnijące.
Te przymiotniki to nie chwytliwe słowa mające pobudzić waszą ciekawość. Świat, który stworzyła E. Raj, taki właśnie jest. Brutalny, okrutny, na skraju (a może już poza skrajem) upadku moralnego. Krwawe rytuały są jedynie wierzchołkiem góry niesmaku. Cała intryga jest na granicy społecznie akceptowalnych norm.

Jeżeli jesteśmy już przy powieściowym świecie, to trzeba przyznać, że autorka miała rozmach. Nagromadzenie dziwnych istot, rodzajów magii oraz możliwości, które ona daje, a wreszcie sama historia dynastii panującej w Syllonie i graniczących z nim miastach, to wszystko robi wrażenie. Właściwie nie jestem fanką tak rozbudowanych światów, bo często przytłaczają one swoim ogromem. "Ucznia nekromanty" ratuje wąska perspektywa obserwowania akcji, o której już wspominałam. Kolejne elementy podrzucane są w tak subtelny sposób, że sami nie wiemy, kiedy, a już jesteśmy zaznajomieni ze wszelkimi trollami, gnomami, a proces działania magicznego portalu mamy w małym palcu.

Bohaterowie
Rozpisałam się o wszystkim innym, ale tak naprawdę to bohaterowie są najważniejsi w tej opowieści. Norgal i Rothgar to dwie postacie, które w książce zajmują najwięcej miejsca, ale czy najważniejsze? I tu jestem pod ścianą. Aktorów w tej historii jest kilku i każdy jest równie ważny. Gdyby pozbyć się kogokolwiek, wydarzenia musiałby potoczyć się inaczej.
Nie będę charakteryzować każdego z osobna. Zdradzę tylko, że wszystkich ich łączy jedna cecha. Dążą po trupach (dosłownie i w przenośni) do swojego własnego celu. Nawet jeżeli tym celem jest po prostu umrzeć, to przysłania on wszystko inne.

"Naszym żywiołem jest śmierć i praca z nią – a nie wyrywanie ludzi z jej objęć"[2].

Podsumowanie
Decyzja o przeczytaniu "Ucznia nekromanty" to była walka pomiędzy sercem i rozumem. Lubię poznawać różne historie i skakać po tytułach, więc wkroczenie w opowieść, która ma ponad 900 stron, to było dla mnie ogromne wyzwanie. Do tego autorka opisywała na Facebooku, jaka ta książka jest mozolna w czytaniu, brutalna itp. A ja tak patrzyłam na to i iskierki przeskakiwały niczym w kiczowatym romansie. Wiecie co, czasami dobrze posłuchać serca i porzucić swoją strefę komfortu. Często wspominam w swoich recenzjach, że książki mają przenosić do innego świata. Ta zrobiła z mojego czytnika magiczny portal do Syllonu. Przeczytałam te setki stron, a teraz siedzę, wpatruję się w czytnik i żal mi, że to już koniec.

[1] E. Raj, "Uczeń nekromanty. Tom I: Plaga", wyd. Novae Res, 2019, s. 10.
[2] Tamże, s. 276.

[Recenzja była wcześniej publikowana na innym portalu czytelniczym/stronie księgarni internetowej/blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 352
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: