Dodany: 30.04.2020 10:34|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Zakazana miłość w niesprzyjających czasach


Dalszy ciąg lekturowych podróży w czasy PRL odbyłam tym razem za pośrednictwem historii czysto fikcyjnej.

Ludwik od dzieciństwa wie, że jest inny: już jako dziewięciolatek ekscytuje się nagością kolegi, a im jest starszy, tym dobitniej zdaje sobie sprawę, że może kochać tylko osobę tej samej płci. Na praktykach studenckich poznaje Janusza, tak samo jak on należącego do pechowej mniejszości, która wówczas musi się solidnie konspirować. Łączy ich uczucie, ale dzielą poglądy polityczne: Ludwik jest bezkompromisowo antyreżimowy i przy pierwszej sposobności postanawia wyjechać z kraju – Janusz zaś jest oportunistą, który pragnie się korzystnie ustawić z pomocą ustosunkowanych znajomych, a żeby to mogło dojść do skutku, musi zamaskować swoje preferencje. Więc dla nich dwóch nie ma przyszłości…

Historia romansu opisana jest przekonująco, a przy tym stosunkowo taktownie, bez nacisku na kwestie anatomiczno-fizjologiczne (chociaż mało wytworne określenia pewnych detali cielesnych gdzieś tam się w tekście przewijają). Autor świetnie operuje językiem, w jego wykonaniu nie razi nawet wyjątkowo rzadko się sprawdzająca narracja w formie monologu jednego z bohaterów, adresowanego do drugiego z nich.

Co mu się natomiast nie do końca udało – zapewne dlatego, że fabułę oparł na informacjach uzyskiwanych z drugiej czy trzeciej ręki – to przedstawienie Polski z przełomu lat 70-80 jako miejsca, gdzie zwykły obywatel nie był w stanie się dostać do lekarza, jeśli nie załatwił tego przez partyjną protekcję (a wówczas w gabinecie lekarz wręczał choremu „francuski antybiotyk, który wyjął ze szklanej szafki za biurkiem”[1]). Frazę „lekarze są zajęci (…). Najwcześniej możemy przyjąć w przyszłym tygodniu”[2] można, owszem, usłyszeć dziś, ale gdyby takową wygłosiła rejestratorka wówczas – a tym bardziej w stanie wojennym, kiedy również w placówkach służby zdrowia wprowadzono szczególną dyscyplinę personelu! (wiem, bo sama wtedy pracowałam właśnie w rejestracji przychodni rejonowej) – dostałaby co najmniej naganę z wpisaniem do akt. Podobnie było z lekami, których bohater nie był w stanie nabyć; braki, owszem, występowały, ale głównie w zakresie leków importowanych i preparatów wielowitaminowych dla dzieci, które praktycznie wszystkie były na receptę, natomiast to, co można było bez recepty kupić, czyli głównie łagodnie działające środki na bazie ziół, raczej z aptecznych półek nie znikało. Co do doktoratu, którego nie mógł robić kandydat z najlepszym pomysłem, ale nienależący do partii i niemający „kogoś (…) kto mógłby zainterweniować”[3] – też widzę w tym sporą przesadę. Owszem, utrącano ludzi związanych z opozycją, ale to nie znaczy, że możliwości kariery akademickiej mieli tylko ustosunkowani! Gdybym ja zarabiała miesięcznie tyle tysięcy, ilu mam znajomych, którzy za czasów PRL-u, będąc bezpartyjni i nieprotegowani, zrobili albo przynajmniej zaczęli doktoraty… Kolejna sprawa, która wydała mi się naciągnięta, to rozpracowanie Ludwika przez bezpiekę w kwestii jego preferencji seksualnych; oczywiście, tego rodzaju szantaż był ochoczo przez tę instytucję wykorzystywany, ale nie chodzi mi o sam fakt, tylko o sposób pozyskania danych. Chłopak odbywa inicjację z przygodnie poznanym mężczyzną, przy czym obaj się sobie przedstawiają; kilka lat później Ludwik, dla którego ten incydent miał przecież spore znaczenie emocjonalne, nie tylko nie pamięta, ale nawet nie rozpoznaje podanego mu nazwiska tego człowieka, za to tamten, stale szukający partnerów w parku i zapewne z większością z nich – tak, jak i z Ludwikiem – spotykający się tylko jednorazowo, po zatrzymaniu przez milicję sypie ich nazwiskami jak z rękawa…

Takie fabularne niedociągnięcia trochę mi popsuły wrażenia, jednak i tak uważam, że jak na debiut, jest to utwór bardzo przyzwoitej jakości.

[1] Tomasz Jędrowski, „Płynąc w ciemnościach”, przeł. Robert Sudół, wyd. Osnova, 2020, s. 172.
[2] Tamże, s. 147.
[3] Tamże, s. 197.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 341
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: