„Nie można uciec od swoich traum, one zostają na zawsze”[1]
„To był smutny, zimny dzień. Wiatr gnał, szurając zeschłymi liśćmi po chodniku. Deszcz lądował na szybie. W takie dni człowiek przypominał sobie, że od początku swego istnienia ma przypisaną śmierć”[2].
Śmierć spotka każdego z nas, jest obecna w naszym życiu nieustannie, na co dzień i od święta – wtedy gdy umierają nasi bliscy, znajomi, znane osoby i gdy giną w tragicznych okolicznościach anonimowe osoby. Można śmierć oswoić, nie dopuszczać do siebie myśli o niej, ze odchodzeniem innych można się pogodzić albo nie, można też przez lata trwać w żałobie.
„Lista nieobecności” to powieściowy debiut Michała Pawła Urbaniaka, w którym właśnie śmierć gra pierwsze skrzypce. Już od pierwszych stron czytelnik zapada się w nieco oniryczną opowieść o traumach noszonych latami w sobie, umieraniu – najczęściej nagłym i w tragicznych okolicznościach - o małych i wielkich dramatach rozgrywających się w czterech ścianach, o miłości i jej braku.
„Jest taki ogień, co nie obraca wszystkiego w popioły. Gdy się kochamy, cały świat nam ucieka”[3]. Zuzanna Hnat, dawna aptekarka u kresu życia zaczyna wspominać swoją młodość i śmierć drugiego męża. Jej relacja z młodszym od niej Arturem od początku rozwijała się w cieniu jego tragedii z dzieciństwa. Ciągłe powroty do przeszłości, wspomnienia i refleksje dzielone przez Artura z bratem Jankiem wznoszą mur w małżeństwie Zuzanny. A przecież to drugi mąż zdaje się być miłością jej życia. „Nie wiedziałam, że miłość osłabia. Jak choroba”[4]. Jednocześnie rozgrywa się historia Krzysztofa i Jakuba – pragmatycznego syna farmaceutki i emocjonalnego romantyka. Opowieść o ich miłości od początku jest słodko-gorzka, uwidacznia brak partnerstwa, skomplikowaną siatkę zależności i powiązań pomiędzy dwojgiem dorosłych ludzi. Pobrzmiewa w niej – charakterystyczna dla kreacji bohatera romantycznego – nuta tragizmu i samobójstwa.
„Lista nieobecności” to zapis potyczek codzienności – ludzi, którzy na niewielkiej powierzchni kłócą się, kochają, nienawidzą i przeżywają w sobie wciąż na nowo swoje traumy. Urbaniak rozkłada na części pierwsze emocje, które towarzyszą jego bohaterom. Wnika w ich dusze i przedstawia czytelnikowi dokładny opis ich odczuć, wewnętrznych sporów i relacji międzyludzkich w które się uwikłali. Zadaje pytania o życie i śmierć – czy przychodzi łatwo? „To się tylko potem tak wydaje. Ale do śmierci prowadzi zazwyczaj długa droga, mnóstwo zbiegów okoliczności”[5].
Kto jest bardziej niedojrzały – Jakub ze swoim nieco infantylnym spojrzeniem na świat, Artur opłakujący przez dziesięciolecia zmarłe w dzieciństwie siostry czy zimna Zuzanna? A może dojrzałość nie polega wcale na przystosowaniu się do rzeczywistości i braniu odpowiedzialności za innych?
Siłą prozy Urbaniaka są świetnie zarysowane postacie drugoplanowe. Danka, Honorata i Mirek są pełnokrwistymi i do bólu prawdziwymi bohaterami, podobnymi do ludzi spotykanych na co dzień; to poniekąd reprezentanci współczesnego społeczeństwa, zwłaszcza w zakresie tolerancji i jej braku, wyznawanych wartości i wypowiadanych osądów. Fabuła powieści została osadzona na przestrzeni kilkunastu lat, a akcja nie toczy się chronologicznie, narrator prowadzi czytelnika przez meandry zdarzeń i stopniowo odkrywa motywację bohaterów.
„Lista nieobecności” jest jednak przede wszystkim wiwisekcją traum i ich wpływu na życie bohaterów i ich najbliższych. To także próba zmierzenia się z niepopularnym tematem śmierci i żałoby, jego znaczeniem w czasach, w których promuje się celebrowanie życia, a umieranie zbywa się milczeniem. A przecież „zmarłych się nosi w sobie, nie przestaje. Można żyć, ale w sobie ma się cmentarze”[6].
Urbaniak pisze piękną i przystępną polszczyzną. Mimo, że to powieściowy debiut, autor „Listy nieobecności” ma już wypracowany własny, niepowtarzalny styl i lekkość pióra. Historia rodziny Hnatów została opowiedziana ze swadą, a czytelnik zanurza się w nią. To proza, która sprawia ból, bo zmusza do refleksji i nie pozostawia obojętnym. Jednocześnie Urbaniak stworzył powieść psychologiczną zabarwioną poezją i filozoficznymi przemyśleniami. „Lista nieobecności” wprawia w zadumę i pozostaje w czytelniku jeszcze długo po przeczytaniu ostatnich stron.
[Recenzja opublikowana także na innych portalach czytelniczych]
[1] Michał Paweł Urbaniak, „Lista nieobecności”, Wydawnictwo Mova, 2020, s. 483.
[2] Tamże, s. 176.
[3] Tamże, s. 78.
[4] Tamże, s. 52.
[5] Tamże, s. 81.
[6] Tamże, s. 174.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.