Dodany: 17.04.2020 21:21|Autor: Marioosh
Intrygująca niespodzianka z piwnicy
Jednym z plusów koronawirusa jest to, że wreszcie jest czas na zrobienie porządków w piwnicy – ale nie takich jak zawsze, czyli przełożenia z miejsca na miejsce w myśl zasady „to się kiedyś przyda”, tylko takich gruntownych, z wyrzucaniem na śmietnik włącznie. I właśnie w taki niespodziewany sposób wpadła w moje ręce ta książka, która przed laty została ocalona przed zniszczeniem podczas likwidacji biblioteki domu kultury Stoczni Gdańskiej imienia Lenina.
Marcello Venturi to pisarz, o którym jakiekolwiek informacje można znaleźć jedynie we włoskiej, ewentualnie francuskiej Wikipedii; w Polsce całe wieki temu wydano jego cztery książki, a zrecenzowano, bardzo zresztą niepochlebnie, jedną. Brałem więc „Drogę powrotną” do ręki z mało przychylnym nastawieniem – a tymczasem zostałem dość pozytywnie zaskoczony; nie jest to na pewno jakaś literacka wirtuozeria, ale nie jest to też coś nie do czytania. Odrobinę historii Włoch trzeba jednak znać, by zrozumieć kontekst dwóch zamieszczonych tu opowiadań – do 1943 roku Włosi byli koalicjantami III Rzeszy, potem przystąpili do koalicji antyfaszystowskiej. Pierwsze opowiadanie, tytułowa „Droga powrotna” przedstawia historię włoskiego porucznika podczas wojny w Tunezji: najpierw grzęźnie w okopach na pustyni, co coraz bardziej go frustruje, a potem, gdy próbuje ewakuować się statkiem do Włoch z portu w Bizercie, trafia na bombardowanie portu przez aliantów. Bohaterem drugiego opowiadania, „Bracia”, toczącego się w Toskanii w pobliżu wsi Sant'Anna di Stazzema, jest włoski partyzant, który dostaje zadanie zlikwidowania niemieckiego oficera o pseudonimie Brytan, panoszącego się w jednym z miasteczek i odpowiedzialnego za egzekucję czterech członków ruchu oporu i pacyfikację pobliskiej miejscowości.
Obydwie historie są dość przewrotne – bohater pierwszej, faszystowski oficer, w końcu dostaje się na Sycylię, przez zrujnowane Włochy przemieszcza się na północ i pod koniec opowiadania znajduje swoisty punkt oparcia; bohater drugiej, nie wykonawszy zadania, chce uciec do Afryki, ale widok masakry skłania go do zmiany zdania i pościgu za Brytanem – raczej nie widać tu takiego optymizmu, jak w pierwszej historii, tym bardziej, że opowiadanie wydaje się być oparte na faktach: to właśnie w Sant'Anna di Stazzema 12 sierpnia 1944 roku Niemcy zamordowali około 560 Włochów.
Opowiadania są dość przygnębiające, ale pasjonujące i emocjonalne, treść jest gęsta, a język potoczysty, wręcz poetycki; przyznam, że tekst nie przeleciał mi przez głowę ale został w niej, zaintrygował i dał do myślenia. Szkoda tylko, że polska tłumaczka na siłę spolszczyła niektóre nazwy i imiona: mamy więc Jolantę czy Antoniego, a Sant'Anna di Stazzema staje się Świętą Anną – to są jednak szczegóły, które nie przysłaniają pozytywnego wrażenia, jakie pozostawiła ta niepozorna książeczka. I co ciekawe – fakt, że w Polsce jest to pisarz nieznany, a „Droga powrotna” nie doczekała się u nas wznowienia, specjalnie mnie nie dziwi; w samych Włoszech wznowiono ją dopiero w 2018 roku w dziesiątą rocznicę śmierci pisarza, a do tej pory była to pozycja nieosiągalna („il suo ormai introvabile libro d'esordio”).
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.