Dodany: 27.05.2004 14:03|Autor: Olutka
Między Szwecją a Filipinami
"Daleko od Niflheimu" to debiutancka książka Majgull Axelsson, choć w Polsce ukazała się dopiero po "Kwietniowej czarownicy". Zafascynowana "Kwietniową czarownicą", kupiłam "Daleko od Niflheimu" zaraz jak tylko ukazało się w księgarniach, mając nadzieję, że książka ta będzie równie dobra jak poprzednia. Trochę się przeliczyłam, chyba za dużo sobie po tej lekturze obiecywałam. Co prawda książka ta nie dorównuje "Kwietniowej czarownicy", ale czyta się ją całkiem nieźle.
Czym jest Niflheim? Niflheim to mitologiczne skandynawskie piekło. Ale piekło to pojęcie bardzo subiektywne, zarówno dla nas, jak i dla Cecylii - głównej bohaterki. Cecylia pracuje w szwedzkiej ambasadzie na Filipinach. Jest pochłonięta pracą. Właśnie rozpadło się jej małżeństwo i właściwie tylko kariera zawodowa może być dla niej powodem do zadowolenia. Pewnego dnia wybucha miejscowy wulkan Pinatubo. Kobieta cudem uchodzi z życiem, a wraz z nią filipiński kierowca, eskortowany do szpitala szwedzki więzień, mała dziewczynka, która wcześniej była zmuszana do pracy w szwalni oraz filipiński rebeliant...
Wątek filipiński przeplata się z wątkiem szwedzkim. Cecylia musi wrócić do kraju, by zaopiekować się umierającą matką. Wracają wspomnienia... Smutne wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to była córką nieomylnych rodziców oraz siostrą idealnego brata.
Dla większości z nas piekłem na ziemi byłyby wydarzenia mające miejsce na Filipinach, ale nie dla Cecylii. Dla niej piekłem jest powrót do domu, do wspomień, do przeszłości, kiedy to była małą przestraszoną dziewczynką.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.