W labiryncie
Powieść „W labiryncie” czyta się zaskakująco szybko. Może to przez dynamiczną akcję, może przez bardzo sugestywne i plastyczne opisy miałam wrażenie, jakbym oglądała film. Całkiem dobry film, trzeba dodać.
Akcja toczy się dwutorowo. Śledzimy próby zdemaskowania i złapania człowieka, który stoi za porwaniem i więzieniem nastolatki, towarzysząc prywatnemu detektywowi w sprawie, której nie udało mu się rozwiązać 15 lat wcześniej. Czuje on wewnętrzny dług wobec rodziców dziewczynki i chce doprowadzić swoje ziemskie sprawy do końca. Jest to charyzmatyczna i sympatyczna postać człowieka, pogodzonego ze swoim losem, której nie sposób nie lubić. Im bliżej jest odkrycia tożsamości sprawcy, tym większe niebezpieczeństwo mu grozi.
Drugim sposobem na pojmanie sprawcy, jest powrót do wspomnień ukrytych w umyśle ocalonej kobiety. Zaskakujące, jak wiele trudnych przeżyć jesteśmy w stanie wyprzeć lub przeinaczyć, by poradzić sobie z przeżytą traumą. Powrót do korytarzy labiryntu jest dla Samanthy ponownym przeżywaniem swojego dramatu. Jednak czy uda się znaleźć bestię, musicie przekonać się sami.
Ja mogę tylko dodać, że mamy tutaj naprawdę zaskakujące zakończenie. Macie czasem tak, że gdy oglądacie film po raz pierwszy, zakończenie całkowicie wytrąca was z równowagi, na tyle mocno, że musicie obejrzeć go jeszcze raz, by zrozumieć, co tutaj się w ogóle stało? Ja tak miałam z „Czarnym łabędziem” i z „Incepcją”. W przypadku „W labiryncie” jest podobnie!
Mam lekki niedosyt po przeczytaniu tej książki, ponieważ w moim odczuciu skończyła się ona za szybko. Zanim na dobre się w nią zagłębiłam, już przewracałam ostatnią stronę. Ale przez to nie można narzekać na nudę. Jeśli lubicie powieści sensacyjne z dość nieoczywistym zakończeniem, polecam wam sięgnąć po ten tytuł!
[Recenzja była wcześniej publikowana na moim blogu.]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.