Dodany: 06.02.2020 19:24|Autor: yyc_wanda

Czytatnik: Przeczytane... oglądane...

1 osoba poleca ten tekst.

Intrygujący tytuł, a w środku łzawa opowieść


Kiedy płaczą świerszcze (Martin Charles); ocena: 2,5
I znowu dałam się złapać na haczyk cudzych zachwytów. Same pozytywne opinie i do tego intrygujący tytuł. A w środku... pustka, nuda i sztuczne nagromamdzenie nieszczęśliwych, wyciskających łzę z oka wypadków.

Oto przykład pierwszy z brzegu, zaraz na początku opowieści: Siedmioletnia Annie ma nieuleczalną wadę serca i jedynym dla niej ratunkiem jest przeszczep. Co jakiś czas poddawana jest zabiegom chirurgicznym, które są grą na zwłokę, by utrzymać ją przy życiu, dopóki nie znajdzie się donor. Ale Annie nie została jeszcze wciągnięta na listę osób oczekujących na przeszczep, bo wcześniej trzeba znaleźć lekarza, którego dziewczynka zaakceptuje (sic!). Annie już wcześniej straciła siostrę bliźniaczkę, która też miała wadę serca. Ale to nie wszystko, straciła również rodziców. Tak, tak, Annie jest sierotą, bo jej rodzice-misjonarze, nie bacząc na jej stan zdrowia i ignorując oczywisty fakt, że mogą ją stracić, tak jak stracili już jedną córkę, zostawili ją pod opieką ciotki i pojechali na misję, gdzie zginęli podczas lokalnych rozruchów.

Cała powieść składa się z takich niedorzecznych, urągających zdrowemu rozsądkowi przypadków, których celem jest zagranie na uczuciach czytelnika. Żeby chociaż bohaterowie byli z krwi i kości. Ale gdzie tam, jednowymiarowe postacie bez cienia oryginalności. Siedmioletnia Annie, uosobienie słodyczy, która wiecznie się modli i przemawia językiem osoby dorosło-naiwnej. Główny bohater i narator, który idzie przez życie jak zdalnie sterowana maszyna i któremu przyświeca jeden tylko cel – poznać wszelkie tajniki ludzkiego serca i przy okazji podzielić się ze zdobywaną wiedzą z czytelnikiem. Nadmiar medycznych szczegółów jest przytłaczający. Próbowałam je śledzić z mniejszym lub większym zainteresowaniem, ale kiedy Reese raczy nas szczegółami ze swojej studenckiej praktyki w prosektorium – poddałam się. Od tego miejsca zaledwie prześlizgiwałam się wzrokiem po mało interesujących mnie, a opisywanych z niezwykłą szczegółowością, detalach pracy serca, obiegu krwi i innych płynów w organizmie. A kiedy nasz dzielny lekarz udziela pierwszej pomocy pacjentowi używając zamiast skalpa kleszczy do metalu ze swojego warsztatu, moja odporność na medyczne horrory załamała się całkowicie i od tego momentu przeskakiwałam całe fragmenty rodem z podręcznika medycyny.

Ta nadmierna dbałość o szczegóły towarzyszy nam przez całą powieść. Śledzimy proces budowy domu i warsztatu z dokładnym wyszczególnieniem sposobu zdobywania materiałów i używanych narzędzi; dostajemy wykład na temat konserwacji łodzi i montowanych silników; towarzyszymy zmaganiom bohaterów w porannych wyprawach łodzią wiosłową – i tak dalej, i tak dalej, aż do znudzenia. Tych szczegółów zabrakło tylko w opisie bohatertów. Wszystkie postacie są jak cienie odbite na ścianie, blade, łzawe i ociekające stereotypami, a świat w którym żyją całkowicie pozbawiony realiów. Bo najważniejsze jest, żeby wzruszyć czytelnika, a nie żeby było prawdziwie.

A intrygujący tytuł? Najlepsze wyjaśnienie animowego czytelnika:
Już wiem dlaczego świerszcze płakały – bo ktoś im czytał tę książkę na głos.

Książka zdobyła nagrodę ECPA Christian Book Award for Fiction (2007).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 225
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: