Dodany: 31.01.2020 14:46|Autor: Asienkas

Kiedyś będzie lepiej


Każdy z nas prędzej czy później będzie musiał zmierzyć się ze śmiercią. Kiedy spotyka ona ludzi u schyłku życia, jest to przyjmowane ze smutkiem, ale też z niemym zrozumieniem. Gdy dopada osobę w młodym wieku, pojawia się przerażenie i masa pytań "dlaczego?". Książka "Bądźmy dobrej myśli" opowiada właśnie taką historię. Jest to historia o śmierci, ale też o nowym życiu.

Fabuła
Pewnego ranka Carolina znajduje w łóżku ciało swojego partnera. Lekarze zapewniają ją, że śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych, jednak dziewczynie ciężko pozbyć się wyrzutów sumienia. W jej głowie migocze neon GDYBY – gdybym była dla niego milsza, gdybym nie nakłoniła go do przeprowadzki, gdybym pocałowała go na dobranoc itp. Dzień po dniu Carolina zastanawia się, czy mogła zrobić coś, aby nie doszło do tragedii. Zmaganie się z żałobą jest dla niej bardzo trudne, bo ma dziewięciomiesięczne dziecko. Nie może poddać się smutkowi. Musi myśleć o małym Ivanie i o tym, jak poradzi sobie jako samotna matka.

"Bądźmy dobrej myśli" to książka oparta na faktach. Carolina Setterwall spisała swoje wspomnienia, poddając głębokiej analizie swój związek i wydarzenia po śmierci partnera . Poza żałobą autorka porusza tematy takie, jak budowanie związku i macierzyństwo.

Aby lepiej przybliżyć wam tę powieść, podzielę ją na trzy części.

Na początku wspomnienia z pierwszych dni po śmierci Aksela (partnera Caroliny) przeplatają się ze wspomnieniami z czasów, gdy para się poznała i budowała swój związek. Ten fragment jest bardzo naładowany emocjami. Nie potrafię sobie wyobrazić, jakim szokiem musiało być znalezienie martwego chłopaka i nie potrafię sobie wyobrazić, jak trudne musiało być dla autorki wracanie do tych chwil. Na mnie jednak największe wrażenie zrobił sposób, w jaki Carolina wspomina Aksela, kiedy jeszcze żył. Jak pisze o drobnych rzeczach, np. drapiącym zaroście, jeansach, w których dobrze wyglądał, czy muzyce, której słuchał przy pracy. Ich związek nie wyróżnia się niczym specjalnym, ale słowa, jakich autorka użyła do jego opisania, tworzą aurę głębokiej miłości rodem z "Love story".

Rozsypanie prochów Aksela kończy pewien etap. Do rodziny dociera, że już go nie ma i czas zorganizować sobie życie na nowo. Carolina nie ma czasu na długą żałobę. Musi mieć dużo siły, bo ma pod opieką malutkiego synka, dla którego musi być i matką, i ojcem. Książka jest pełna bardzo trafnych przemyśleń na temat macierzyństwa. Są w niej te cudowne momenty, kiedy rodzic pęka z dumy, bo dziecko zrobiło pierwszy kroczek, ale są też gorzkie, kiedy czujemy się uwiązane, a wyspane i wymalowane koleżanki budzą w nas mordercze instynkty.

W tej części autorka mierzy się też z pytaniem, jak sobie poradzić, kiedy rodzina i przyjaciele wracają do swoich spraw. Po śmierci partnera otrzymała ogromne wsparcie od osób trzecich. Cały czas ktoś z nią był, pocieszał i pomagał w opiece nad dzieckiem. Niestety, to nie może trwać wiecznie. Coraz więcej czasu Carolina spędza tylko z synkiem i musi nauczyć się ten czas efektywnie zagospodarować.

W pewnym momencie przychodzi czas na nowy związek. Nowa miłość przynosi dawkę pozytywnej energii. Nie zabraknie jednak trudnych momentów. Jak budować nowy związek z małym dzieckiem u boku? Czy nowy partner spełni oczekiwania ? Czy Carolina zapomni o Akselu, a może będzie potrafiła pokochać dwóch mężczyzn?

Narracja
Bardzo ciekawa jest forma, w jakiej została napisana książka. Autorka zwraca się bezpośrednio do zmarłego partnera. Opowiada mu o ich miłości, o tym, jak znalazła jego ciało, jak wyglądają dni bez niego, jak rozwija się ich synek, zwierza mu się z codziennych rozterek. Wygląda to mniej więcej tak: TWOJA mama bawiła się z NASZYM synkiem, kiedy ja sortowałam TWOJE rzeczy, lub: Ivan staje się coraz bardziej podobny DO CIEBIE. Monolog Caroliny, pomimo że napisany z zamiarem udostępnienia czytelnikom, jest bardzo intymny. Czuje się, że autorka włożyła dużo serca w spisanie swojej historii.

Moja opinia
Jestem bardzo sceptycznie nastawiona do poradników. Spisanie suchych porad, wypunktowanie kroków do osiągnięcia jakiegoś celu mnie nie przekonuje. Zamiast tego wolę przeczytać relację człowieka, który zmaga się z podobnym problemem. Nie musi to być koniecznie obszerna powieść. Widzę ogromny potencjał choćby w mediach społecznościowych. Jeszcze będąc w ciąży, miałam wizję macierzyństwa, jak to spaceruję z wózkiem i psem po parku. Okazało się jednak, że mojego dziecka nie da się włożyć do wózka. M. akceptowała tylko i wyłącznie noszenie na rękach. Każde wyjście z domu było ogromnym wyzwaniem. Do tego musiałam zmierzyć się z otoczeniem, w którym 99% dzieci kochało wózek i spało w nim jak aniołki, nie wspominając o tradycyjnym "nie noś, bo przyzwyczaisz". Pewnego dnia trafiłam na Facebooku na bardzo merytoryczną grupę o rodzicielstwie. Spadł mi kamień z serca, kiedy przeczytałam tuziny podobnych historii. Nawet kiedy jedyną radą było "kiedyś jej przejdzie", to pocieszająca była myśl, że nie tylko moje dziecko jest niestandardowe, że niekoniecznie zrobiłam coś nie tak.

Do czego zmierzam? A no, że widzę w tej powieści ogromny potencjał terapeutyczny. Carolina Setterwall nie daje czytelnikom gotowych rozwiązań, ona cały czas szuka i waha się, czy słusznie postępuje, ale daje coś ważniejszego – nadzieję, że może być lepiej. Udowadnia, że nawet, kiedy życie rzuca nam kłody pod nogi, warto być dobrej myśli.

Podsumowanie
"Bądźmy dobrej myśli" to książka o utracie bliskiej osoby, o wielkiej miłości i macierzyństwie. Jej autorka musiała zmierzyć się z trudnymi doświadczeniami. Radziła sobie różnie, ale zawsze znajdowała siłę, żeby się podnieść i iść do przodu. Carolina Setterwall dzieli się z czytelnikami bardzo trafnymi przemyśleniami. Nie boi się pisać o rzeczach, które zazwyczaj nie wychodzą poza obręb myśli krążących w głowie. Sprawia, że nawet te złe czy zawstydzające myśli zostają oswojone jako po prostu ludzkie.

[Recenzja była wcześniej publikowana na innym portalu czytelniczym/stronie księgarni internetowej/blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 631
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Pingwinek 31.01.2020 22:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Każdy z nas prędzej czy p... | Asienkas
Co to za grupa na fb?
Użytkownik: Asienkas 01.02.2020 14:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Co to za grupa na fb? | Pingwinek
Wymagające.pl , grupa założona przez Magdalenę Komsta, która prowadzi bloga o tym samym tytule. Grupa w duchu rodzicielstwa bliskości.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: