Dodany: 17.01.2020 22:51|Autor: TinyGirl

Bo miłość można znaleźć wszędzie


Kiedy czytałam "Tatuażystę z Auschwitz" (2018), toczyła się wokół tej powieści zawzięta dyskusja. Jedni się nią zachwycali, inni zarzucali jej fałsz, a nawet zakłamanie. Wielu uważało, że brak w niej brutalności i okrucieństwa tamtego okresu, że nie ukazuje w pełni cierpienia, jakie musieli znieść więźniowie, oraz że po jej przeczytaniu świat uzna, że my, Polaczki, przesadzamy i tak naprawdę obozy wcale nie były takie złe. Czy te zarzuty są słuszne?
W pewnym stopniu tak, ponieważ faktem jest, że dzieło to nie ukazuje pełni okrucieństwa okupantów - można by rzec, że jest to taka złagodzona wersja wydarzeń tamtego okresu - ale wydaje mi się, że nie taka jest jej rola. To nie jest literatura faktu, która ma za zadanie przekazać nam prawdę historyczną. Tatuażysta z Auschwitz to literatura beletrystyczna z elementami prawdy. Wydaje mi się, że jedynie ma nas zainteresować tamtym okresem. Zachęcić do zgłębienia wiedzy. To historia jednego człowieka spisana przez drugiego, który opowiedział ją na swój sposób, co zresztą na wstępie zaznaczył. W moim odczuciu to opowieść o miłości, która narodziła się w tamtym okrutnym czasie, a nie historia obozu. To opowieść, która pokazuje, że miłość można znaleźć wszędzie - i wydaje mi się, że to jest główny cel tej książki.

[recenzja zamieszczona została na innych stronach i portalach]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 411
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: