Niewybitna powieść wybitnego pisarza
"Skrzywdzeni i poniżeni", jak i inne powieści Dostojewskiego, przedstawiają losy ludzi skazanych na cierpienie, które zostało im zesłane lub też któremu mimowolnie poddali się w imię swych idei. Dostojewski ponownie okazuje się niezrównanym psychologiem i obserwatorem ludzkich zachowań. Wydobywa na karty powieści najciemniejsze, najobrzydliwsze cechy ludzkiego charakteru, kontrastując je ze szlachetnym idealizmem pary głównych bohaterów. Dlaczego jednak powieść ta nie porywa jak choćby "Skrzywdzeni i poniżeni"?
Największym zarzutem z mej strony jest nadmierna afektacja uczuć - negatywnych i pozytywnych - wyrażanych przez bohaterów. Postacie są nadmiernie skontrastowane i pełne skrajności. Jeśli ktoś kocha, to ponad życie, jeśli postać plugawa, to de Sade'a zawstydza. Głupota jest bezgraniczna, a rozum nad wyraz przenikliwy. Wszystko to doprowadza do irytacji czytelnika, który choć pragnąłby to jednak nie może "wejść" w powieść.
A może o to chodziło autorowi? Zirytować, zmusić czytelnika do zastanowienia się nad - jakże w XIX wieku modnymi - tak egzaltowanymi utworami?
Przeczytać warto, choć wg mnie lektura nieobowiązkowa.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.