Jak w kołowrotku...
Haliny Snopkiewicz czytałam, w czasach wczesnej młodości, chyba jedynie "Słoneczniki". Lepiej w tym czasie poznałam powieści Krystyny Siesickiej.
I gdyby nie wyzwanie czytelnicze, nie przeczytałabym jej "Kołowrotka", który trafił do domowej biblioteczki z biblioteczki rodzinnej mojej drugiej połowy.
Już nie czytam książek dla młodzieży ani o młodzieży, ale tym razem z przyjemnością powróciłam w odległe czasy, gdy sama nią byłam. Nawet wciągnęły mnie: opowieść bohaterki o dniu codziennym, dzielonym między zajęcia w szkole a pomoc rodzicom w gospodarstwie, jak również jej dywagacje na różne tematy związane z domem, szkołą i tym jak można by zmienić świat, by stał się lepszy...
Jakież to wszystko inne niż dzisiejsza rzeczywistość...
Opinia pochodzi z mojego bloga.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.